Pamiętny „czarny okres” rządów Hanny Gronkiewicz-Waltz w warszawskim Ratuszu, szczególnie ją kompromitujący w ostatnim okresie jej prezydentury, znalazł godnego kontynuatora w jej następcy, Rafale Trzaskowskim. Pod pewnymi względami przebija on nawet swoją poprzedniczkę i jak widać „nauczycielkę” zarządzania stolicą. Choćby wprowadzeniem deklaracji LGTB.
Podobnie jak HG-W przed ważnymi uroczystościami państwowymi, Trzaskowski świadomie wywołuje społeczne napięcia, chcąc doprowadzić – całkiem jak jego „mistrzyni”- do ulicznych awantur, bijatyk, burd i starć z policją. Po co mu to potrzebne? Z powodów czysto politycznych. Chce mieć pretekst – w jego języku będzie to „głębokie uzasadnienie”, może nawet „konieczność” – do uderzenia w młodzieżowe środowiska prawicowe, Stowarzyszenie Marsz Niepodległości i Młodzież Wszechpolską.
Zamysł jest głębszy. Atak na młodzieżowe środowiska prawicowe są w tym planie jest pomostem do ataku na rząd PiS. To nie jest Trzaskowskiego odkrycie. To znane i wcześniej używane narzędzie Platformy Obywatelskiej. A brzmi ono zawsze tak samo. Faszyzm i nazizm, który nie tylko tli się w młodzieży, która 1 maja będzie szła ulicami Warszawy w Marszu Suwerenności, ale kwitnie w jej szeregach, ma poparcie obecnej władzy Zresztą PiS od lat – twierdzą politycy Platformy - stanowi parasol ochronny dla postaw faszystowskich, nazistowskich. (Na potrzeby chwili często do tego dodaje się: postaw antysemickich i homofobicznych).
Aby ewentualny atak usprawiedliwić, już kilka dni wcześniej, zaraz po tym jak sąd unieważnił decyzję Trzaskowskiego o zakazie Marszu Suwerenności, prezydent Warszawy zapowiedział, że natychmiast rozwiąże manifestacją (zapomniał dodać „patriotyczną”), jeśli tylko usłyszy faszystowskie hasła lub zobaczy nazistowskie symbole. Co więcej, sam już zdefiniował na własne polityczne potrzeby tę manifestację, sugerując, że może stać się „brunatnym marszem”.
To, co robi Rafał Trzaskowski jest dość prostacką prowokacją. Aby ten zamach na manifestację nie powiódł się, szczególną czujnością oraz spokojem winni wykazać się w pierwszym rzędzie organizatorzy. Ale także sami uczestnicy. W tak masowy marsz z łatwością mogą przeniknąć prowokatorzy, którzy swoimi transparentami, ubiorem lub okrzykami będą usiłowali dostarczyć Trzaskowskiemu i jego służbom dostatecznych powodów dla wprowadzenie w życie jego zapowiedzi.
Być może osobą kontrolującą, czy nie pojawiły się oznaki postaw faszystowskich lub symboli nazistowskich, będzie znowu, jak 1 sierpnia 2018 roku, Ewa Gawor, była funkcjonariuszka MSW z czasów gen. Kiszczaka. Wtedy jednym z powodów rozwiązania był malunek na t- shircie jednego z uczestników marszu, przedstawiający przekreślony sierp i młot w czerwonych barwach.
Co nim teraz będzie w oczach Gawor?
-
Polecamy najnowsze „Sieci”! A w nim specjalny dodatek na majówkę z pięknym prezentem: reprodukcją arcydzieła Jana Matejki „Konstytucja 3 maja”.
Kup nasze pismo w kiosku lub skorzystaj z bardzo wygodnej formy e - wydania dostępnej na: http://www.wsieci.pl/prenumerata.html.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/444755-czy-niezawodna-ewa-gawor-pomoze-trzaskowskiemu