Panu ministrowi Glińskiemu ta dymisja należy się za całokształt jego pracy. Jedyne, co można przypisać mu za plus to to, że rzeczywiście większe pieniądze znalazły się na kulturę, chociaż są one nie do końca wydawane tak, jak byśmy sobie tego życzyli

— stwierdziła w rozmowie na antenie gazeta.pl posłanka Po Joanna Mucha, odnosząc się do usunięcia z wystawy w Muzeum Narodowym m.in. pracy Natalii LL.

CZYTAJ TEŻ: TYLKO U NAS. Redbad Klynstra-Komarnicki o presji środowiska ws. „bananowego protestu”: Jest w tym coś z terroru totalitarnego

Awantura wokół wystawy. Gorszące prace usunięte z Muzeum Narodowego. Jest komentarz ministerstwa kultury

Gdzie są granice?! Uczestnicy bananowego protestu rozpowszechniają skandaliczną grafikę z Matką Boską Częstochowską!

Przypomnijmy, że jedna z usuniętych z wystawy prac pokazuje kobietę „jedzącą” banana. Do sprawy odniosło się również Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego, któremu zarzucono ingerencję w wystawę. W oświadczeniu resort wyraźnie zaprzeczył i zaznaczył, że takie działania nie leżą w jego kompetencji.

Z koeli dyrektor instytucji w oświadczeniu podkreślił, że sam podjął taką decyzję i nie był wzywany do resortu. Co więcej, oświadczył, że prace wrócą na wystawę.

Oni mają zapędy cenzorskie. To jest w ich wschodnioeuropejskim postrzeganiu świata. Dla PiS kultura jest cenna tylko wtedy, kiedy stanowi pewnego rodzaju promocję, kiedy jest „ku pokrzepieniu serc”, kiedy jest po to, żeby sławić wielkość narodu. Nie powinna zmuszać do myślenia. Kiedy kultura jest drażniąca, a ona ma taka być, ma nami potrząsnąć, to jest niedobrze

— przekonywała Mucha.

Rozmowa dotyczyła też kwestii związanych z członkostwem Polski w Unii Europejskiej. Zdaniem Muchy, przez ostatnie trzy lata, kiedy PiS próbuje wprowadzić do polskiego stanu prawnego rozwiązania, które robią z państwa państwo złej władzy, która jest opresyjna”.

To właśnie UE jest tą instancją, która te zmiany cofa. To gwarancja bezpieczeństwa wewnętrznego. My jesteśmy straszeni tym euro. Warto byłoby sięgnąć do sondaży z różnych państw, w których przyjmowano euro przed i po. Zdecydowana większość jest zadowolona z tego, że mają euro

— oświadczyła posłanka PO, dodając, że kwestia wprowadzenia euro sprowadza się tak naprawdę do przeliczenia złotówek na unijną walutę.

Doświadczenia innych krajów pokazują, że jeśli po przyjęciu euro jest wzrost cen, to jest to na tak drobnym poziomie, że jest to niezauważalne

— stwierdziła Joanna Mucha.

wkt/gazeta.pl