Obsadzenie na jedynkach Koalicji Europejskiej Ewy Kopacz, Róży Thun, Włodzimierza Cimoszewicza, Marka Belki, Janusza Lewandowskiego czy Radosława Sikorskiego (o nim pisałem niedawno na łamach „Sieci”, więc tym razem tylko wymieniam z nazwiska) może być raczej problemem niż atutem.
Każda z wymienionych jedynek ma na koncie wyjątkowo obciążający dorobek. Poza różnymi wpadkami większość z nich kojarzy się z obciachem z powodu przeszłości, stylu uprawiania polityki, języka bądź kompetencji kulturowych. Charakterystyczną cechą feralnej piątki jest wypalenie tych ludzi, oderwanie od problemów przeciętnych obywateli, cynizm, demagogia jako narzędzie uprawiania polityki, przekonanie o własnej wielkości i amnezja co do własnych „osiągnięć”. Część z nich ma też zasługi w donoszeniu na Polskę. Jedyne, co ich łączy, to obsesja na punkcie Prawa i Sprawiedliwości oraz postkomunistyczny paradygmat, czyli przekonanie, że utrwalacze totalitarnego systemu mają pełne prawa w demokracji, skoro po 1989 r. byli wybierani albo reprezentowali III RP. Katon Włodzimierz Cimoszewicz.
Nikt nie może konkurować z Włodzimierzem Cimoszewiczem, gdy chodzi o chłostanie innych, wyznaczanie norm, stawianie wymagań i ocenianie. Nie ma właściwie dnia, żeby były premier, marszałek Sejmu, szef MSZ, minister sprawiedliwości i prokurator generalny nie rzucał gromów i nie stawiał kogoś na moralnym szafocie. Zmiany w sądownictwie, w tym w Sądzie Najwyższym, ocenił np. tak: „Mamy do czynienia z polityką kadrową premiującą tchórzy, wazeliniarzy, karierowiczów, ludzi bez honoru, bez godności, niezasługujących na szacunek. […] Ci ludzie przyszłości, kiedy nastąpi okres depisyzacji naszego kraju, powinni być usunięci z zawodu. […] Wszyscy, którzy pełnią zawody zaufania publicznego”.
Do PZPR należał od 1971 r. do jej końca (w 1990 r.), będąc sekretarzem komitetu uczelnianego na Uniwersytecie Warszawskim. Wstąpił do PZPR niedługo po masakrze grudniowej na Wybrzeżu. Nie ma żadnych dowodów na to, że decyzję o strzelaniu do robotników w grudniu 1970 r. potępił wtedy, gdy był członkiem PZPR. Podobnie jak nie ma ich w przypadku ścieżek zdrowia, aresztów i prześladowań firmowanych przez partyjny aparat w 1976 r. Nie znalazłem słów potępienia Włodzimierza Cimoszewicza sprzed 1990 r. dla aresztowań i więzienia działaczy antykomunistycznej opozycji. Nie moralizował, gdy Jaruzelski z Kiszczakiem wprowadzili stan wojenny i zamknęli tysiące ludzi. Nie ma śladów, że oburzał się, gdy na długoletnie więzienie skazywano tych, którzy zdołali się ukryć, a których bezpieka potem wytropiła. Nie ma dowodów, że publicznie protestował wtedy, gdy bandyci z ZOMO, zbrojnego ramienia PZPR, strzelali do górników w kopalni Wujek. Nie słychać było jego moralizatorskich tyrad, gdy bezpieka, której kierownictwo PZPR dało wolną rękę, skrytobójczo mordowała działaczy opozycji i księży, w tym Jerzego Popiełuszkę. Nie rzucił wtedy legitymacją PZPR, nie mówiąc o tym, że nie potępił sprawców politycznych mordów ani organizatorów prześladowań, a przynajmniej nie ma na to żadnych dowodów.
W III RP Cimoszewicz zajmował najważniejsze stanowiska jako polityk postkomunistycznego Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Jest też podręcznikowym „resortowym dzieckiem”.Wedle danych „Biuletynu informacji publicznej” IPN oraz informacji zawartych w książce Doroty Kani, Jerzego Targalskiego i Macieja Marosza „Resortowe dzieci. Politycy” Marian Cimoszewicz, ojciec Włodzimierza, w 1940 r. trafił do Armii Czerwonej, a potem do I Armii Zygmunta Berlinga. Był zastępcą dowódcy kompanii ds. politycznych. Od lipca 1945 r. Marian Cimoszewicz był zastępcą oficera Informacji Wojskowej (IW) w pułku. Informację Wojskową założyli Sowieci już w 1943 r. Miała ona bezwzględnie zwalczać wszelkie działania antykomunistyczne i niepodległościowe, przede wszystkim zaś żołnierzy wyklętych. W latach 1951–1954 Marian Cimoszewicz był szefem IW na Wojskowej Akademii Technicznej, potem szefem Oddziału III Zarządu II Szefostwa Wojskowej Służby Wewnętrznej.
Samego Włodzimierza Cimoszewicza bezpieka zaczęła „opracowywać” w 1980 r. Odbyła się stosowna „rozmowa pozyskaniowa” przed wyjazdem na stypendium do USA. Kpt. Janusz Zieliński zanotował, że Cimoszewicz „bez wahania wyraził zgodę na współpracę, prosząc jednocześnie o omówienie szczegółów z tym związanych”. Zieliński proponował zarejestrowanie Cimoszewicza jako kontaktu operacyjnego „Carex”. Już w USA „Cimoszewicz zareagował odpowiednio na hasło [oficera wywiadu PRL] i z konsulatu przeszli na rozmowę do kawiarni, gdzie omówili kształt zadań operacyjnych”.
Więcej na ten temat w najnowszym podwójnym numerze „Sieci”, w sprzedaży od 23 kwietnia br., także w formie e-wydania na www.wsieciprawdy.pl.
Zapraszamy też do subskrypcji tygodnika w Sieci Przyjaciół i oglądania ciekawych audycji telewizji wPolsce.pl.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/444643-janecki-w-sieci-feralna-piatka-liderow-ke