Ekipa iście z piekła rodem, w ramach tzw. Koalicji Europejskiej (KE) wybiera się do Brukseli, jednak w ocenie wielu Polaków głosowanie na tego typu ludzi urąga resztkom przyzwoitości, ale i zdrowemu rozsądkowi. Więcej gróźb, pomówień i więcej straszenia Polaków przez kandydatów KE do Brukseli nie napełni, ani portfeli Polaków, ani nie napełni pustych głów rozumnością, a serc miłością Ojczyzny.
Politycy KE głosujący przeciwko własnej Ojczyźnie, przeciwko interesom Polaków, a zgodnie z interesami Niemców czy Francuzów, ludzie etycznie i moralnie co najmniej dwuznaczni, zaś intelektualnie kompromitujący i nie chodzi tu już tylko o słynne „dinozaury” kandydatki nr 1 z Wielkopolski - byłej premier Ewy Kopacz - tu chodzi również o tych złoczyńców, którzy często za bezcen, a nawet za dopłatą, w atmosferze afer i skandali wyprzedawali polski majątek narodowy, jak były minister Janusz Lewandowski nr 1 KE z Pomorza, europdeputowany PO, który domagał się karania Polski i dla którego „modernizacja Polski nie kojarzy mu się ani ze świnią ani z krową”. Ciekawe co kandydatowi kojarzy się z modernizacją Polski i interesem narodowym Polaków, może prywatyzacja fabryki w Kwidzyniu czy warszawskiego Polkoloru, a może program NFI, podobnie jak inny kandydat KE były premier Jerzy Buzek, który już na zawsze będzie się kojarzył z kompletnie oszukańczą i nieudaną reformą OFE.
A, może chodzi o ludzi i polityków, którzy bez najmniejszej żenady, publicznie deklarują, że „w polityce trzeba kłamać, po prostu kłamać, jedno kłamstwo przykrywać drugim, żeby o tym pierwszym zapomniano”, jak twierdzi były premier, kandydat nr 1 KE w Łodzi, prof. Marek Belka, domagający się jednocześnie przyjęcia euro przez Polskę, bo to podobno będzie tak dobrze służyć Polsce jak euro służy Niemcom. Ciekawe tylko, które to kłamstwo pierwsze, a które to drugie? Czy właśnie dlatego, że wyznają zasadę, że w polityce trzeba kłamać, PO i KE nie chcą podpisać deklaracji o wspólnej walucie zaproponowanej przez prezesa PIS Jarosława Kaczyńskiego ? Być może więc przedstawicielom i kandydatom do Brukseli z ramienia KE nic poza kłamstwem już nie pozostało i niektórzy łżą więc koncertowo, jak choćby kandydatka nr 1 KE z Krakowa Róży Thun, która twierdzi dziś, że nie miała kontaktów z FOD i L.Kozłowską, choć internet jest pełen ich wspólnych zdjęć. W tym przypadku nawet jedzenie bananów w dużej ilości przed Muzeum Narodowym, ani nawet spożywania siemienia lnianego i słonecznika, jak to zalecał Imć Zagłoba nie pomoże.
Inny kandydat KE nr 1 z Warszawy, były premier Włodzimierz Cimoszewicz 2 lata temu zabłysnął opinią, że „mówienie o odszkodowaniach wojennych od Niemców, to wprowadzanie Polaków w błąd, nieetyczne i niemoralne, bo przecież Niemcy stracili 20 proc. swego terytorium na rzecz Polski”. Czyje interesy tacy ludzie będą wspierać, jak będą bronić polskiej racji stanu z takimi przekonaniami. Oczywiście, każdy wyborca w demokracji, zwłaszcza tej liberalnej może się okłamywać, wybierać na złość rządowi, Polsce i Polakom i sobie samemu - tylko po co?
Koalicja Europejska z każdy dniem kampanii staje się coraz mniej europejska, a coraz bardziej kabaretowa i żenująca. Przewodniczący Grzegorz Schetyna nie powinien więc zbytnio szafować pokazywaniem „gestu Kozakiewicza” przez Polaków, bo nie wiadomo komu ostatecznie nasz naród go pokaże. I może się okazać, że PO i KE, ze swą agresją, nienawiścią i coraz bardziej porażającą głupotą zostanie jak Himilsbach z angielskim. Najwyraźniej politycy PO i KE nie zrozumieli jeszcze ciągle dlaczego przegrali wybory w 2015r. i dlaczego znów przegrają w 2019r. Musimy więc rozszerzać naszą wiarę w Polskę i Polaków, Polsce potrzebne są rozwój, równość, siła i godność, jak to stwierdził premier J.Kaczyński w Białymstoku, a nie kłaniać się w pas Niemcom i środowiskom LGBT.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/444452-smiesznosc-ich-nie-zna-granic