My jesteśmy lewicą społeczną. Nie wstydzimy się słowa „lewica”. Zbudowaliśmy ogólnopolską listę, która idzie do wyborów z prospołecznym programem
– mówi Adrian Zandberg w rozmowie z portalem wPolityce.pl.
wPolityce.pl: Dominika Wielowieyska przekonuje, że wraz z Wiosną „nie zdołaliście obsadzić się w roli głównych rzeczników nauczycieli”. Jak Pan ocenia te słowa?
Adrian Zandberg, Lewica Razem: W mediach jest jakaś obsesja pytania, kto wygrał, a kto przegrał na strajku nauczycieli. A mnie mało obchodzi, czy w wyniku tego protestu poparcie dla PiS wzrosło czy spadło o 2 procent. Ważne jest to, że młodzi polscy nauczyciele uciekają z zawodu. Mam znajomych, którzy jeszcze rok, dwa lata temu byli nauczycielami. Musieli zmienić zawód, bo nie byli w stanie utrzymać się za pieniądze, które Polska płaci nauczycielom. Jeżeli w dalszym ciągu będziemy tak marnie płacić w szkołach, to młodzi zdolni ludzie będą uciekać z zawodu. Efekt nie jest trudny do przewidzenia - dzieciaki chodzące do państwowych szkół będą miały gorszą jakość kształcenia. System rozpada się na dwie części. Elity zawsze sobie poradzą, będą miały swoje szkoły prywatne. Ale cała reszta zapłaci rachunek za te oszczędności. Kiedy kończył się PRL i zaczynała się III RP, to w szkołach zarabiano niewiele, ale jednak ponad średnią krajową. A dzisiaj? To wstrząsające, jak mało zarabiają młodzi nauczyciele. Lewica Razem uważa, że nadszedł czas, by podnieść płace w budżetówce. I mamy odwagę powiedzieć coś, czego na polskiej scenie politycznej nikt nie ma odwagi powiedzieć: potrzebujemy w Polsce większego budżetu.
Chcecie podnieść podatki?
Chcemy, żeby korporacje w końcu zaczęły płacić podatki. Czas skończyć z tym, że wielkie firmy nie płacą ani złotówki podatku w Polsce. Raje podatkowe robią za „inwestorów” w naszym kraju. Rząd udaje, że stamtąd mamy inwestycje, a to po prostu pieniądze, które wcześniej zostały z Polski wypompowane bez opodatkowania. Mówimy o grubych miliardach złotych! Rządzące Polską partie - i PO, i PiS - od lat na to przyzwalają. Musimy zwiększyć obciążenie wielkich korporacji, jeśli chodzi o utrzymanie państwa. Bez tej zmiany pozostaniemy w sytuacji, w której wciąż przeciągamy za krótką kołdrę. Lewica Razem chce, by ta kołdra była w końcu większa. Wiemy, jak to zrobić. Dzięki temu będziemy mogli sfinansować porządnej jakości państwo.
To wszystko brzmi pięknie, tylko czy macie to policzone? Pieniądze z opodatkowania wielkich korporacji zapewnią fundusze na poważne podwyżki w budżetówce?
Nie puszczamy baniek mydlanych, mówimy o sprawdzonych rozwiązaniach. Różnimy od Prawa i Sprawiedliwości, bo nie wierzymy, że szarpaniną z Europą da się cokolwiek załatwić. Uważamy, że lepiej się dogadać. Dlatego dogadaliśmy się z kilkunastoma organizacjami lewicy społecznej z całej Europy w sprawie wspólnej walki z rajami podatkowymi. Chcemy je zlikwidować w Europie w ciągu najbliższej kadencji europarlamentu. Uzgodniliśmy też wspólny program finansowania transformacji energetycznej. Jeżeli w nowym Parlamencie Europejskim będzie silna lewica, to koszty transformacji energetycznej będą rozłożone sprawiedliwiej. Również na te gospodarki, które są bogate i nie mają problemu z energetyką.
Współpracujecie z lewicą z wielu krajów. Unidos Podemos ma szansę dostać nawet kilkanaście procent w wyborach parlamentarnych w Hiszpanii. Patrzy Pan na to z zazdrością?
Patrzę z sympatią. Energia, którą do hiszpańskiej polityki wniósł Pablo Iglesias, jest czymś dobrym. Popycha Hiszpanię w prospołecznym kierunku. Trzymam kciuki, żeby jak najwięcej sił prospołecznej lewicy znalazło się w nowym Parlamencie Europejskim. Swoją drogą dziwi mnie, że PiS, który przedstawia się jako partia prospołeczna, współpracuje w PE tak blisko z antyspołecznymi Torysami – partią cięć, która zawsze zwalczała większy budżet europejski. Moim zdaniem cięcia w tym budżecie, w funduszach europejskich są sprzeczne z polską racją stanu.
My, lewica, wierzymy, że Europa powinna wziąć więcej odpowiedzialności za jakość życia ludzi. Europa powinna gwarantować godne płace, bezpieczeństwo mieszkaniowe, porządną ochronę zdrowia na całym kontynencie. Przy okazji chciałbym za pośrednictwem portalu wPolityce.pl zadać pytanie partii rządzącej: Czy Prawo i Sprawiedliwość poprze wprowadzenie europejskiej płacy minimalnej? Mechanizm, który proponuje Lewica Razem, w sposób systemowy wyrówna różnice w płacach między Wschodem a Zachodem. Wielokrotnie to pytanie zadaję politykom PiS i słyszę wykręty zamiast odpowiedzi. A to jest prosta sprawa: tak czy nie? Czemu PiS boi się odpowiedzieć na to pytanie?
Mówi Pan wprost – z liberałami nie pójdę. Z PiS-em też nie jest Wam po drodze. A czym Robert Biedroń tak zaszedł za skórę, że nie możecie startować razem? Przecież to też człowiek lewicy.
To, że Robert idzie w tych wyborach wspólnie z ludźmi Ryszarda Petru, to jego wybór. Rozumiem, że próbuje zagospodarować wyborców dawnej Nowoczesnej, liberalne centrum. I pewnie faktycznie są tacy wyborcy liberałów, którzy, gdy patrzą na Grzegorza Schetynę, to jednak nie są w stanie się przemóc i oddać na niego głosu.
My jesteśmy lewicą społeczną. Nie wstydzimy się słowa „lewica”. Zbudowaliśmy ogólnopolską listę, która idzie do wyborów z prospołecznym programem. Hasło Lewicy Razem to: „wyższe płace, niższe czynsze, bezpłatne leki na receptę”. Wierzymy, że Polska może być lepszym miejscem do życia dla zwykłych ludzi. Sytuacja, w której emerytka odchodzi od kasy w aptece, bo nie stać jej na wykupienie niezbędnych leków, to jest moralna hańba. Dla państwa i dla nas wszystkich.
Dlaczego nie możecie o to walczyć razem z Robertem Biedroniem?
Biedroń, jak rozumiem, chce dziś dotrzeć do wyborców liberalnych. Ja liberałem nie jestem. My wyciągamy rękę do wszystkich, którzy chcą budować lewicę. To jest moja odpowiedzialność - żeby w Polsce była prospołeczna lewica.
Rozmawiał Tomasz Karpowicz.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/444450-nasz-wywiad-zandberg-czy-pis-poprze-place-minimalna