Donald Tusk zachowuje się jak celebryta i gwiazda popkultury. Przyjeżdża i liczy, że tłumy będą go witały. Odkąd Donald Tusk został szefem RE ma nieodpartą chęć zaistnienia od czasu do czasu na polskiej scenie publicznej. Pewnie nie może się zdecydować, jak jego dalsza kariera ma wyglądać. Sonduje, patrzy, jak będzie w Polsce przyjęty. Nie osiągnął wielkich sukcesów na arenie europejskiej, a raczej doświadczył porażek
— powiedział w rozmowie z portalem wPolityce.pl Jacek Sasin, szef Stałego Komitetu Rady Ministrów.
wPolityce.pl: Rozpoczął się oświatowy „okrągły stół”, nie biorą w nim jednak udziału przedstawiciele ZNP, FZZ i przedstawiciele większości partii opozycyjnych. Czy w tej sytuacji mogą w ramach tej inicjatywy powstać dobre rozwiązania dla oświaty?
Jacek Sasin: Rozmowy się dopiero zaczęły, nie mówi,my o czymś zamkniętym. Przed nami główna część prac w podstolikach. Naszą intencją jest, żeby reprezentacja uczestnicząca w tych rozmowach była jak najszersza, czyli żeby byli też tam przedstawiciele ZNP, FZZ i opozycji. Do nich wszystkich skierowaliśmy zaproszenia. Co więcej, pan Broniarz mówił wcześniej, że będzie obecny przy „okrągłym stole”, a politycy PO zapewnili o tym nawet na piśmie. Potem nagle nastąpiła zmiana zdania. Widać wyraźnie, że opozycja i ZNP, który jest tak naprawdę częścią opozycji, mają problem z tym, żeby poważnie rozmawiać. Nie chodzi im tak naprawdę o to, aby poprawiać jakość polskiej oświaty, tylko żeby „gonić króliczka”, czyli aby była awantura. Chodzi o protestowanie dla celów politycznych. My się tym nie zrażamy, liczymy na to, że presja ze strony środowiska nauczycielskiego będzie na tyle duża, że skłoni ZNP do tego, żeby przy tym „okrągłym stole” usiąść. To jest właściwe miejsce, gdzie możemy wypracować dobre rozwiązania dla oświaty, które będą w kolejnych latach realizowane.
ZNP do „okrągłego stołu” na razie nie przystąpił, ale przynajmniej Sławomir Broniarz zawiesił strajk nauczycieli.
Zawiesił, ponieważ wyraźnie było widać, że strajk już wygasał, bardzo wiele szkół już przed deklaracją Sławomira Broniarza wróciło do pracy. Po drugie Polacy dosyć jednoznacznie oceniali ten strajk i jakiegoś wielkiego poparcia społecznego dla niego nie było. Jednak niezależnie od tego decyzja pana Broniarza jest dobra i chcę za nią podziękować. Ona jest przede wszystkim dobra dla uczniów.
Lider ZNP wciąż jednak grozi, że strajk może zostać wznowiony we wrześniu.
We wrześniu kolejna kampania wyborcza, zatem kolejna zapowiedź strajku. Sama taka zapowiedź już świadczy o tym, że strajk nauczycieli miał cele polityczne. Wyraźnie widać, że on nie przydał się opozycji pod względem politycznym. Wręcz przeciwnie, drastyczna forma strajku, która wiązała się z nieprzeprowadzeniem egzaminów, nie znalazła poparcia Polaków. Opozycja zaczęła na strajku tracić i stąd decyzja, aby go zawiesić, ale jednak zostawić ten straszak na kolejną kampanię wyborczą. Nie ma powodu do tego, żeby obawiać się strajku we wrześniu, jeśli poważnie potraktujemy chęć ze strony rządu do poważnych rozmów na temat oświaty. Jestem przekonany, że do września jesteśmy w stanie wypracować bardzo dobre propozycje, które zadowolą też środowisko nauczycielskie. Jednak, aby to osiągnąć, trzeba rozmawiać. Stąd nieobecność przedstawicieli ZNP i FZZ na tych rozmowach każe postawić pytanie o rzeczywiste intencje i czy nie chodzi o to, aby we wrześniu za wszelką cenę do tego strajku doprowadzić.
Mówi pan o tym, że strajk nauczycieli miał cele polityczne, ale wydaje się, że wielu nauczycielom, którzy do niego przystąpili, rzeczywiście chodziło po prostu o zwiększenie niskich płac.
To prawda. To, co mówię o politycznym wymiarze tego strajku, nie dotyczy zdecydowanej większości nauczycieli, którzy wzięli w nim udział, tylko kierownictwa ZNP. Co do ich postawy wątpliwości nie mam. Nie jest dla nikogo tajemnica, że pan Sławomir Broniarz jest aktywnie zaangażowany w politykę opozycji. Wielokrotnie występował na marszach KOD-u, występował na konwencji PO. Nie krył swojego bardzo negatywnego stosunku do PiS. Trudno zatem mówić, że to apolityczny lider związkowy, a ZNP jest apolitycznym związkiem nauczycielskim. To nie unieważnia oczywiście oczekiwania nauczycieli, aby status tej grupy zawodowej, także materialny, był zdecydowanie wyższy. Chcemy nad tym pracować. Stąd propozycja rządu 15 proc. podwyżek już w tym roku i dalszego podwyższania pensji nauczycielskich, aż do wysokości znacznie przekraczających średnią krajową. Przypomnę, że nasza propozycja to dojście w przeciągu trzech lat do zarobków nauczycieli dyplomowanych na poziomie 8 tys. zł brutto. Jednak za tym również musi pójść zmiana dotycząca czasu pracy. Nie drastyczna, ale jednak – proponujemy zwiększyć pensum do 22 lub 24 godzin. To jest dalej poniżej średniej europejskiej – ona wynosi 26 godzin. Trzeba powiedzieć wyraźnie – popieramy wyższe zarobki, ale one muszą być związane również z nieco wyższym wymiarem pracy.
Zmienię temat. 3 maja Donald Tusk przyjeżdża do Polski, wygłosi wykład na Uniwersytecie Warszawskim. Na zewnątrz ma być wystawiony telebim, Donald Tusk ma prowadzić rozmowy z Polakami po wykładzie. Być może to będzie oficjalny powrót byłego szefa RE do polskiej polityki. Mają się Państwo czego obawiać?
Donald Tusk zachowuje się jak celebryta i gwiazda popkultury. Przyjeżdża i liczy, że tłumy będą go witały. Odkąd Donald Tusk został szefem RE ma nieodpartą chęć zaistnienia od czasu do czasu na polskiej scenie publicznej. Pewnie nie może się zdecydować, jak jego dalsza kariera ma wyglądać. Sonduje, patrzy, jak będzie w Polsce przyjęty. Nie osiągnął wielkich sukcesów na arenie europejskiej, a raczej doświadczył porażek. Przypomnę tutaj brexit, nie zablokowanie Nord Stream 2, upadek dobrego projektu unii energetycznej. Teraz Tusk próbuje odbudowywać swoją pozycję w Polsce. Myślę, że to się nie uda, bo nie ma przestrzeni politycznej dla Donalda Tuska. Dzisiaj stery w PO dzierży Grzegorz Schetyna i nie sądzę, aby chciał dzielić się władzą z Donaldem Tuskiem. Sądzę, że obecnie także Polacy nie czują zapotrzebowania na powrót Donalda Tuska do polityki. Świadomość, jakie złe były rządy Donalda Tuska jest dosyć powszechna.
Według sondażu Social Changes dla portalu wPolityce.pl, gdyby doszło do drugiej tury wyborów prezydenckich z udziałem Donalda Tuska i Andrzeja Dudy, obecny szef RE zdobyłby jedynie 39 proc. głosów.
Zobaczymy. To są wszystko spekulacje, bo nie wiem, czy Donalda Tusk będzie chciał kandydować. Natomiast ja uważam, że Polacy już na Donalda Tuska nie czekają. Ci politycy opozycji, którym wydaje się, że Donald Tusk wjedzie na białym koniu i wywróci scenę polityczną w Polsce, srogo się zawiodą.
Rozmawiał Adam Stankiewicz
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/444341-nasz-wywiadsasin-tusk-zachowuje-sie-jak-gwiazda-popkultury