„Wytrwajcie” - „wytrwamy razem”.
„Walczcie” - „walczymy razem”.
„Zbierajcie składki” - „my też dla was zbieramy”.
„Organizujemy koncerty wsparcia” - „śpiewamy na koncertach wsparcia”.
Dobrze naoliwiona maszyneria medialna długo przed ósmym kwietnia i z całą mocą po rozpoczęciu strajku budowała poczucie iż „kraj stanął”, że tym razem skutecznie i masowo „wyłączono prąd”. Rzucono wszystkie siły i zasoby - artyści, autorytety, ckliwe wspomnienia. Próbowano wytworzyć poczucie wspólnoty (uczniowe-rodzice-nauczyciele razem), poczucie krzywdy (krowy dostają więcej), poczucie wyższości (autorytety są z nami) a także poczucie bezpieczeństwa (platformerscy prezydenci obiecujący zapłatę za strajk).
Dzień po dniu okładki gazet, po kilka materiałów w dziennikach wieczornych, setki rozmów - wszystko w tonie moralnego poruszenia. Na czele: gazeta z Czerskiej, media niemieckie dla Polaków, TVN, i jakoś szczególnie zapiekła „liberalna” zwykle, „Rzeczpospolita”.
Pisałem już kilkakrotnie: sympatyzuję z postulatami nauczycieli, ale widzę też, że ich słuszne postulaty podkręcano, absolutyzowano w imię planu wyborczego Koalicji Europejskiej. I że robili to ludzie, którzy za ten stan rzeczy - jako rządzący przez większość III RP - odpowiadają. Można powiedzieć, że znowu turboliberałowie próbowali społecznymi postulatami obalić najbardziej prospołeczny rząd po 1989 roku.
CZYTAJ TAKŻE: W sprawie nauczycieli III RP batoży samą siebie. Turboliberałowie znowu nabiorą Polaków na swoją „wrażliwość”?
O przyczynach kapitulacji pana Broniarza ciekawie napisał już na tym portalu Jacek Karnowski: Liderzy ZNP przegrali, bo pozwolili na polityzację strajku. Jeśli we wrześniu znów będą chcieli obalić rząd, mogą wywołać rewolucyjne zmiany
Od siebie dodam wniosek, który dla mnie jest istotny: na tym strajku właśnie media III RP przegrały najwięcej. Nie tylko dlatego, że tak jednoznacznie poprowadziły dużą i ważną grupę społeczną w kierunku porażki wizerunkowej i finansowej. Nie tylko z powodu ujawnienia aż tak silnych powiązań z centrum decyzyjnym opozycji i jej planem kampanijnym. Przegrały przede wszystkim dlatego, że wyjawiło się, jak są już słabe. Jak nieskuteczne. Jak oderwane w swojej medialnej przemocy od tego, co myślą i czują (w zdecydowanej większości) obywatele. Media III RP rzuciły do boju wszystkie zasoby. Poszły w emocje. Nie odpuszczały ani na chwilę. Działały w sposób skoordynowany. Miały precyzyjny plan (międzyszkolne komitety strajkowe, które miały stworzyć polityczną sieć).
W desperacji gazeta pana Michnika użyła nawet słowa przeklętego dla tego środowiska, słowa, za które tyle razy stygmatyzowano ludzi: „narodowy”.
To miał być „narodowy bunt szkolny”:
To przejdzie do historii. Zapamiętamy.
Ale to wszystko, te poświęcenia, na nic się zdały. Społeczeństwo (czy jak już woli „Wyborcza” - naród) mimo tego bombardowania oceniło sytuację inaczej. Zachowało zimny, narastający dystans. Im ostrzej atakowano, tym większy.
Coś się zmieniło zasadniczo. Może to efekt prawie czteroletniej nagonki na rządy Zjednoczonej Prawicy, jakże sprzecznej z pozytywnym doświadczeniem większości Polaków? Słabość została obnażona. Nic już nie będzie takie samo. To koniec pewnej epoki.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/444145-ten-strajk-najbardziej-przegraly-media-koniec-pewnej-epoki