Trwa ogólnopolski niepokój czy odbędą się matury. W zasadzie nie wątpię, że tak. Bo strajkującym pedagogom pozostały chyba jakieś resztki instynktu samozachowawczego. Matury to oczywiście kamień milowy dla abiturientów i kandydatów in spe na uczelnie wyższe.
CZYTAJ WIĘCEJ: TYLKO U NAS. Rząd szykuje tzw. ustawę maturalną. Co oprócz nowych uprawnień dyrektorów? SPRAWDŹ
Ale nie zapominajmy, że maturzyści to tylko jakiś ułamek całej liczby uczniów. I coraz bardziej zatrważające jest, że miliony dzieciaków od dwóch tygodni nie chodzą do szkoły. W środku Europy, w kraju, który chce aspirować do gospodarczej czołówki świata, w Polsce z ambicjami na własne technologie i innowacyjność – dzieci i młodzież hurtem nie spełniają obowiązku szkolnego. Bezczynni młodzi ludzie, kompletnie zdezorientowani dodatkowymi feriami są przez swoich nauczycieli demoralizowani. Tak!
Demoralizowani i nie inaczej. Rozliczani na co dzień z każdej opuszczonej godziny, karani za każdy akt wagarów, karmieni pouczeniami o tym, że tylko praca działa cuda, że systematyczność, solidność, rzetelność, wytrwałość to droga do sukcesu i godności, zostają zmuszeni do dydaktycznej bezczynności. Odbierają gorzką lekcję relacji między fasadową teorią a upodloną praktyką życia. Widzą, uczą się od swoich „mistrzów”, że deklaracje mogą być biegunowe odmienne od czynów, że można być jawnym hipokrytą. Maturzyści cierpią niezwykle, ale pamiętajmy, że demoralizują się wszyscy uczniowie.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/443817-uczniowie-sa-demoralizowani-przez-swoich-nauczycieli