Magdalena Adamowicz startuje w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Jest dwójką na liście Koalicji Europejskiej na Pomorzu. Podkreśla, że start w wyborach to efekt swoistej misji, która poczuła po śmierci męża.
Ta śmierć wstrząsnęła tyloma ludźmi, że chyba stąd to moje działanie
—powiedziała w rozmowie z wp.pl wdowa po prezydencie Gdańska. Dodaje też:
Paweł zostawił mi zadanie i siłę do jego spełnienia.
Rozmowa Magdaleny Adamowicz z wp.pl pełna jest osobistych, rodzinnych wspomnień. Podkreśla, że czuje, iż otrzymała „zadanie” od męża. To daje jej siłę do działania i nie pozwala spokojnie siedzieć w domu.
Tylko czasem jest trudno. Gdy byłyśmy w Kongresie, Antoninie zamgliły się oczy i powiedziała „To tata powinien tu być. To on zawsze walczył”. No tak. Ale dlatego, że go nie ma, my jesteśmy. I mówię mu tylko: „Kurde, Paweł, no ok, fajnie, że to wszystko się układa, że ci mnie zaprosili, tamci. Że jesteśmy w Kongresie. Ale nie mogłeś poczekać?
—opowiada.
Wdowa po Pawle Adamowiczu zaznacza też, że chce walczyć z nienawiścią w przestrzeni publicznej. Mówi, że musi zrealizować przesłanie ojca Ludwika Wiśniewskiego, o którym usłyszeliśmy w czasie pogrzebu jej męża.
Mój rozum, po śmierci Pawła, podpowiedział: „Magda, musisz się tym zająć”. Bo doświadczyłam, czym jest mowa nienawiści
—stwierdziła.
Magdalena Adamowicz mocno podkreśla, że śmierć jej męża ma związek z językiem nienawiści, który otaczał całą jej rodzinę.
Gdyby nie język, który zrobił z Pawła wroga publicznego, do tej tragedii by nie doszło. Paweł by żył, a mnie nie byłoby w tym miejscu. Bo to, co teraz robię, jest moim zadaniem. Mam obowiązek zmienić relacje między ludźmi
—zaznaczyła.
Adamowicz zwierza się również, że mimo iż tęskni za mężem i bardzo go jej brakuje, to jest przekonana, że Bóg go potrzebował. Mówi:
Wiem, wydaje mi się, to znaczy wiem na pewno, że pan Bóg jakoś strasznie go potrzebował. Chciał zwrócić na coś uwagę. Przekazać coś. Ta śmierć wstrząsnęła tyloma ludźmi, że chyba stąd to moje działanie.
Podkreśla mocno, że jej decyzję w stracie w wyborach do Parlamentu Europejskiego zaakceptowały córki, które cały czas mocno ja wspierają.
Zanim podjęłam decyzję o kandydowaniu, długo z nimi rozmawiałam i dostałam ich wsparcie. Wiem, że trochę im mnie brakuje. Mówią, że kiedyś miały zajętego tatę, ale mamę na miejscu. Teraz mama jest zajęta. Ale to specyficzny czas, krótka, intensywna kampania. Jakoś ogarniamy, dajemy radę. Są ze mnie dumne
—przyznała.
x/wp.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/443603-skad-adamowicz-w-polityce-pawel-zostawil-mi-zadanie