Jesteśmy świadkami burzenia ustanowionego naturalnego porządku. Odrzucanie własnych dzieci, jest zjawiskiem znanym w przyrodzie. Eliminacja najsłabszych dla ratowania pozostałych zdarza się wśród zwierząt. W stworzonej przez ludzi cywilizacji o jej wartości świadczy m.in. stopień zadbania o najsłabszych, szacunek do człowieka, opieka nad potomstwem.Słowa Jana Pawła II o tym, że o człowieku świadczy jego stosunek do dziecka zapadły mi głęboko w pamięć. Sytuacja strajku, który rozgrywa się poprzez odrzucenie interesu i potrzeb najmłodszych w imię interesu, tych od których dzieci są zależne, jest działaniem antycywilizacyjnym.
W coraz bardziej histerycznych okrzykach, kolejnych groźbach związkowców ZNP zawarta jest groźba skierowana ostrzem w młodego człowieka. To już prawdziwa eskalacja. Najpierw nieprowadzenie zajęć, następnie uniemożliwienie przystąpienia do egzaminów gimnazjalnych, po ósmej klasie, a gdy to nie zrealizowano, to jeszcze nieklasyfikowanie najstarszych roczników, zostawienie ich na kolejny rok w szkole, zrujnowanie ich planów życiowych związanych z dalszym kształceniem. I jeszcze z namaszczeniem godnym głupców opowiadanie, że to dla dobra samych uczniów. Nikt, kto jest przy zdrowych zmysłach tego strawić nie zdoła. Rozumiem jednak, że ukierunkowany na własny zysk politycznych profitów związkowiec, realizujący plan swoich mocodawców tak perfidnie może opowiadać, ale żeby nauczyciele chcieli to realizować, tego nie sposób zrozumieć. To boli najbardziej. Czystą manipulacją, zwykłym oszustwem opozycja realizuje plan destrukcji państwa, nie jednak poprzez rozmontowywanie instytucji, ale uderzając w najsłabszych, w tych, którym należy się ochrona wynikająca z fundamentalnej konstrukcji cywilizacji.To rzecz niebywała, aby w imię korzyści dorosłych poświęcano dobro dziecka. Od zawsze nauczyciele w każdej szkole budowali zasady, nazwane później procedurami wg których należy dbać o bezpieczeństwo dzieci. Powstawały wyliczenia mówiące o tym jak liczną grupą może opiekować się nauczyciel na wycieczce, dyrektorzy, zwłaszcza szkół podstawowych ustalają dyżury nauczycielskie na przerwach, podczas szkolnych dyskotek, wyjazdów na tzw. zielone szkoły. Nauczyciele najmłodszych uczniów pilnują aby ich podopieczni opuszczali szkołę tylko z osobami upoważnionymi.
Odkąd pamiętam, a zetknęłam się ze szkołą jako nauczyciel w 1982r., zawsze właściwa opieka nad uczniem to była sprawa priorytetowa. Wprawia mnie w osłupienie fakt, że nagle coś się zmieniło, odwróciło. Uczniowie od dwóch tygodni wałęsają się bez opieki po ulicach, galeriach lub nudzą się w pracy u swoich rodziców. Laba, która na początku cieszyła być może niektórych, teraz niepokoi. Często słyszę pytania od dzieci, to co mamy robić? Czy już moim nauczycielom nie zależy na tym, żebyśmy się uczyli? A nauczyciele, ci którzy do tej pory tak bardzo dbali o ich poczucie bezpieczeństwa nie cierpią, bo nie wiedzą, co się z ich uczniami dzieje? Czy naprawdę poradzili sobie z tym, że opuścili swoich uczniów? Nie potrafię odpowiedzieć sobie na to pytanie. Zadziwia mnie jednak fakt, że tak wielu nauczycieli, troskliwych opiekunów, wzorcowych wychowawców potrafiło zostawić swoich uczniów. Szefa związku zawodowego, który z uczniami nie ma nic wspólnego potrafił przekonać nauczycieli na co dzień przebywających z dziećmi, że należy ich pozbawić opieki osób, które im ufają. W Krakowie, grupa dyrektorów przedszkoli i szkół zgodnie z sugestią dyr. Wydziału Edukacji zamknęła przedszkola i szkoły przed dziećmi, uczniami. Nie tylko nie uczą, nie wychowują ale nawet odmówili opieki nad młodymi ludźmi. Tego im zrobić nie było wolno. Dyrektor winien jest zorganizować przynajmniej zajęcia opiekuńcze, jeśli nie spośród podległych mu nauczycieli, bo Ci strajkują, to powinien był zatrudnić innych na zastępstwo. Pozbawienie dostępu do miejsca, gdzie zwykle dzieci pożytecznie spędzały sporo czasu nie jest do wytłumaczenia przedszkolakom i wielu uczniom. Młodzi ludzie otrzymali komunikat – nie jesteście ważni dla swoich nauczycieli, nic ich nie obchodzi jak spędzacie czas, czy jesteście bezpieczni.
Czy zatem ta wcześniejsza dbałość była udawana? Czy nauczyciele potrafią po zakończeniu strajku wytłumaczyć to swoim uczniom? W co uwierzą ich podopieczni? Czy traktowani w ten sposób uczniowie będą nauczycieli poważnie traktować? Jak mają wychowywać Ci, którzy pokazali, że to nie uczeń jest dla nich najważniejszy. Żadne pieniądze tych szkód nie naprawą. Myślę, że nic nie da zaklinanie rzeczywistości hasłem, że strajk nie jest wymierzony w uczniów. To oni są poszkodowani, bo zmarnowano ich czas, potencjał i pozbawiono pewności, że dla nauczycieli są najważniejsi. Warto w czasie Świąt Wielkiej Nocy przemyśleć, a potem zrealizować pomysł na powrót do normalności, do naturalnego porządku, gdzie dorośli są odpowiedzialni za dziecko, gdzie młody człowiek może polegać na swoim wychowawcy.
Barbara Nowak - Małopolska Kurator Małopolska
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/443507-barbara-nowak-grozba-znp-skierowana-w-mlodego-czlowieka