Przepisy narzuca przede wszystkim Komisja Europejska, która jest prawdziwym dworem brukselskich arystokratów działających w ramach Unii rozumianej jako własność Merkel i Macrona
— mówi Paweł Kukiz w rozmowie z portalem wPolityce.pl.
wPolityce.pl: Z jakim programem Kukiz‘15 idzie do wyborów do Parlamentu Europejskiego?
Paweł Kukiz: To oczywiste, że chodzi nam o zreformowanie Europy. Chcielibyśmy by wszystkie państwa i ich obywateli byli równi. Nie chcemy Unii, w której prymat wiodą tylko Niemcy i Francja. W takiej Europie niemieccy przedsiębiorcy rolni, bo to już nie zwykli rolnicy, mają wyższe od Polaków dotacje z ogólnoeuropejskiego budżetu. Kolejnym problemem jest fakt, że przepisy UE w takim samym stopniu dotykają wielkich korporacji, jak i małych podmiotów. Nie jest przecież żadną tajemnicą, że korporacjom dużo łatwiej jest dostosować się do narzuconych dyrektyw. Te przepisy narzuca przede wszystkim Komisja Europejska, która jest prawdziwym dworem brukselskich arystokratów działających w ramach Unii rozumianej jako własność Merkel i Macrona. Mówimy tu o ludziach, którzy pełnią rolę asysty tej dwójki, a nie reprezentantów swoich państw
Widzicie realną szansę na zmianę Unii Europejskiej po nadchodzących wyborach do Parlamentu Europejskiego?
Podstawową sprawą jest wprowadzenie do PE swoich posłów. Z pokorą podchodzę do wszystkich wyborów. Maksymalistą nie jestem. A to, ilu deputowanych z naszego ramienia trafi do europarlamentu, nie jest już tak istotne. Musimy mieć tylu, by móc stworzyć wspólną frakcję wraz z Ruchem Pięciu Gwiazd i innymi podmiotami, z którymi współpracujemy. I niezbędna jest właśnie grupa, która będzie mówiła jednym głosem. W przeciwieństwie do innych opcji politycznych w Polsce od dawna mamy przygotowany plan współpracy. Chodzi nam o równe prawa dla wszystkich obywateli, dla wszystkich państw; wzmocnienie pozycji Parlamentu Europejskiego przy zmniejszeniu roli Komisji Europejskiej; bezpośredni udział obywateli, min. poprzez konsultacje.
Po Wielkanocy spotykacie się w Warszawie. Czego możemy się spodziewać po tych rozmowach?
Rozmawialiśmy już w Rzymie i Zagrzebiu. Chcemy w Warszawie pokazać Polakom nasz program i zaprezentować naszych partnerów z innych państw.
Po prawej stronie w Polsce jest też inna siła - Konfederacja. Dlaczego do tych wyborów nie idziecie razem? Dlaczego kłócicie się z nimi?
Z nikim się nie kłócę. Nie atakuję Konfederacji.
Ale oni Was nie oszczędzają.
Mogę powiedzieć: zło dobrem zwyciężaj. Jeżeli przekraczają granicę, to zawsze możemy pójść do sądu. Jest tylko pytanie, czy to ma sens. Ostatnio słyszeliśmy kalumnie o tym, że PiS pomagał nam zbierać podpisy. Sąd uznał, że fragment wypowiedzi o treści „w kuluarach huczy” wystarczy, by nie było problemu. Tego typu wyroki upewniają mnie tylko w przekonaniu, że sądy wymagają gruntownej reformy.
Kwestia, o której Pan mówi miała miejsce już po tym, gdy było wiadomo, że nie pójdziecie razem do wyborów.
Konfederacja kojarzy mi się z Koalicją Europejską. Tworzą ją ludzie „od Sasa do lasa”. Dla nas fundamentalnym postulatem są zmiany ustrojowe i nadanie państwu charakteru demokratycznego poprzez zmianę ordynacji wyborczej i wprowadzenie obligatoryjnego dla władz referendum. A nie jest tajemnicą, że Janusz Korwin-Mikke jest wrogiem jednomandatowych okręgów wyborczych. Walczę o to, by nadać państwu charakter naprawdę demokratyczny, a on demokrację nazywa d***kracją. Jak tutaj zawrzeć sojusz? Jeżeli ktoś tworzy federacje czy konfederacje, w których podmioty różnią się tak bardzo oznacza, że chodzi o stołki, a nie realizację programu. Konfederacja to dziwny twór.
Po wyborach europejskich przyjdzie czas na parlamentarne. Ile jest prawdy w tym, że jesteście gotowi do koalicji z Prawem i Sprawiedliwością?
Od razu przekreślam dywagacje, że dojdzie do jakiejkolwiek koalicji. Praktyka w Polsce jest taka, że w ramach koalicji rządzącej mniejsza partia poddaje się woli tej większej i prawie zawsze głosuje tak, jak tamta chce. Co dostają w zamian? Spółkę Skarbu Państwa. W żadną koalicję z nikim nie będę wchodził. Jeżeli z kimkolwiek miałbym podpisać umowę, to byłaby to umowa na współrządzenie, a nie koalicyjna. Na takiej zasadzie działa to we Włoszech. Ruch Pięciu Gwiazd bardzo różni się od Ligi, a jednak byli w stanie stworzyć rząd. Mówiąc w duży skrócie, zrobili listę projektów ustaw. I na tym polega cała filozofia. Nie interesuje nas dzielenie stołków w państwowych spółkach. Pokornie jednak powtórzę, że najpierw musimy wejść do Sejmu. Gdy nam się to uda, to duży podmiot partyjny - PiS czy POKO - będzie musiał być w sytuacji, w której bez nas nie może rządzić.
Wyobraża Pan sobie podpisanie takiej umowy z Platformą?
Dużych szans na to nie widzę. W 2004 roku przekonali mnie do siebie pomysłem „4xTak”. Niczego z tego nie zrealizowali. Mieli na to osiem lat. Obiecywali też obniżkę VAT, który w końcu podwyższyli. W ciągu tych lat mojej obecności Sejmie nie widziałem, by którykolwiek z nich poruszył te kwestie. Po prostu cynicznie kłamali. Dziś już im absolutnie nie ufam.
Rozmawiał Tomasz Karpowicz.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/443436-kukiz-nie-chcemy-unii-tylko-niemiec-i-francji