Rodzina stanowi wspólnotę, w której już od pierwszych chwil życia odkrywamy prawdziwe znaczenie podstawowych ludzkich wartości, to najmniejsza szkoła wielkich prawd, to opoka społeczeństwa. To rodzinny dom jest najlepszym miejscem, w którym kształtują się kolejne pokolenia osób świadomych stojącego za nimi dziedzictwa przodków. Cios zadany w tradycyjny model rodziny, to cios zadany całemu społeczeństwu
— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Jadwiga Wiśniewska, europoseł z ramienia Prawa i Sprawiedliwości, kandydatka w wyborach do Parlamentu Europejskiego.
wPolityce.pl: Kolejna kadencja Parlamentu Europejskiego zbliża się ku końcowi. Czy było coś, co szczególnie utkwiło w Pani pamięci podczas pięcioletniej pracy w Brukseli i Strasburgu?
Jadwiga Wiśniewska: Kiedy przychodzi czas podsumowania tej kadencji, to z całą pewnością na pierwszy plan wybija się niechlubne zachowanie totalnej opozycji w PE, która po przegranych wyborach rozpoczęła realizację scenariusza zapowiedzianego przez Grzegorza Schetynę – ulica i zagranica. Dlatego na forum PE wielokrotnie broniłam dobrego imienia Polski. Oczywiście nie skupialiśmy się tylko na recenzowaniu szkodzących Polsce działań totalnej opozycji. W PE pracowałam w Komisji Ochrony Środowiska oraz Komisji Praw Kobiet i Równouprawnienia. Wyspecjalizowałam się w polityce klimatycznej, dlatego wydarzeniem, które szczególnie zapadło mi w pamięci, był grudniowy szczyt klimatyczny COP24, który zakończył się sukcesem Polski, Katowic i województwa śląskiego, które perfekcyjnie przygotowało tę konferencję. Byłam jedynym polskim politykiem w składzie oficjalnej delegacji PE na ten szczyt. Szczególnie ważne było dla mnie to, że na COP24 podpisano Deklarację o Sprawiedliwej Transformacji, która ma wielkie znaczenie dla globalnej polityki klimatycznej. W jej centrum musi bowiem znajdować się człowiek, nie może odbywać się ona kosztem człowieka, musi być sprawiedliwa. Dlatego cieszę się, że w PE przeszła moja poprawka zapewniająca wsparcie dla regionów górniczych, takich jak Śląsk oraz poprawka umożliwiająca finansowanie modernizacji sieci energetycznych. Zajmowałam się również ochroną zdrowia. Jestem współautorką rezolucji w sprawie boreliozy, cichej epidemii XXI wieku. Zwróciłam uwagę na konieczność opracowania europejskiego planu zwalczania boreliozy i zabezpieczenia funduszy na badania nad szczepionką przeciwko tej chorobie. Zainicjowałam też na forum Parlamentu debatę dotyczącą chorób rzadkich i osteoporozy. Ważne dla mnie zawsze były i są kwestie związane z ochroną praw dzieci. Przeforsowałam poprawkę chroniącą dzieci przed nieodpowiednimi treściami audiowizualnymi. Zorganizowałam wysłuchanie publiczne w sprawie umieszczania dzieci w rodzinach zastępczych niespójnych kulturowo i językowo. W grudniu 2018 r. Rada UE jednomyślnie przyjęła proponowane przez Polskę przepisy. Dzięki temu dzieci będą lepiej chronione na terenie Unii Europejskiej. Pamiętałam również o interesach polskich rolników. Jestem autorką poprawki wykreślającej limity emisji metanu z dyrektywy o krajowych pułapach emisji, co zapobiegło radykalnemu ograniczeniu w Polsce pogłowia bydła mięsnego o 42,4 %, bydła mlecznego o 24,1 % i trzody chlewnej o 12% do 2030 r. Mogłabym przytoczyć jeszcze wiele przykładów mojej skutecznej aktywności w PE. Chciałabym jednak mocno podkreślić, że cały czas towarzyszyło mi przekonanie, że pracując w Brukseli mam do wypełnienia obowiązki polskie.
Unijni przywódcy często powołują się na tzw. wartości europejskie. Czym one tak naprawdę są? Można je jednoznacznie zdefiniować?
Filozofia grecka, prawo rzymskie i etyka chrześcijańska - to jest prawdziwe dziedzictwo Europy. Niestety lewicowo-liberalni politycy, którzy tak chętnie odwołują się do wartości europejskich, w praktyce odcinają się od korzeni, na których UE została ufundowana. W imię fałszywie pojętej wolności, forsują lewicowo-liberalną ideologię.
UE często ingeruje w obszary, co do których nie ma kompetencji i pod płaszczykiem, chociażby ochrony praw kobiet, przemyca genderową wizję społeczeństwa, jak w przypadku konwencji stambulskiej. W takim razie kogo ta konwencja naprawdę broni?
Jak słusznie Pani zauważyła, Unia Europejska po raz kolejny ingeruje w sfery, w które ingerować nie powinna, wypowiadając się w kwestiach zastrzeżonych dla państw członkowskich. Niestety, lewicowa potrzeba wprowadzania ideologicznej rewolucji kulturowej za nic ma poszanowanie Traktatów i zasady subsydiarności. Konwencja stambulska w swej istocie to niestety ideologiczny łom, który pod pozorem wspierania ofiar przemocy sprawia, że stosunki społeczne padają ofiarą ideologii gender i radykalnego feminizmu. Konwencja mówi wprost, że przemoc wobec kobiet jest utrwalonym elementem struktury europejskiego społeczeństwa. Nikt nie neguje tego, że należy robić wszystko, żeby chronić kobiety przed przemocą, chronić ofiary i ścigać sprawców. Każda forma przemocy jest patologią, z którą trzeba walczyć i ostro potępiać. Jednak nie można pozwolić na to, żeby poprzez ratyfikację konwencji, przeprowadzać rewolucję kulturową i propagować ideologię gender. Konwencja stambulska nie jest czarodziejską różdżką, która uwolni nas od problemu przemocy wśród kobiet. Podkreślałam to mocno podczas posiedzeń Komisji Praw Kobiet i Równouprawnienia, której jestem członkiem. W swoich wystąpieniach wskazywałam jako dobrą praktykę politykę prorodzinną rządu PiS. Będąc w mniejszości zgłaszałam poprawki wspierające macierzyństwo i rodzicielstwo, pozwalające Paniom na łączenie pracy zawodowej z życiem rodzinnym, dotyczące np. wydłużenia okresu urlopu macierzyńskiego, czy elastycznej organizacji czasu i form pracy. To jest realne wsparcie dla Pań.
W przypadku tej konwencji pojawia się też zasadnicze pytanie: Czy to walka z przemocą, czy walka z rodziną?
Proszę nie mieć złudzeń. To cios wymierzony w rodzinę i chrześcijańskie korzenie, z których wyrosła Polska i Europa. Dokument został przyjęty pod pozorem walki z przemocą wobec kobiet, ale niesie ze sobą niebezpieczne konsekwencje: niszczenie tradycyjnej rodziny. Konwencja wprost ocieka wszechobecną w UE ideologią gender. Przyczyną przemocy wobec kobiet nie są dla autorów Konwencji problemy, takie jak alkohol, narkotyki czy stała obecność przemocy w mediach, lecz sama struktura społeczeństwa, która sprawia, że przez mężczyzn przemawia chęć upokorzenia kobiet. Wedle konwencji za stereotypy uznaje się macierzyństwo, rodzicielstwo i małżeństwo. Co więcej, konwencja zaciera także granice między kobietami a mężczyznami. Forsuje bowiem wizję świata, w którym płeć ma podłoże społeczno-kulturowe, a nie jest faktem genetycznym.
Dlaczego jest tak wielki nacisk na walkę z tradycyjnymi wartościami, na rozbicie rodziny?
Rodzina stanowi wspólnotę, w której już od pierwszych chwil życia odkrywamy prawdziwe znaczenie podstawowych ludzkich wartości, to najmniejsza szkoła wielkich prawd, to opoka społeczeństwa. To rodzinny dom jest najlepszym miejscem, w którym kształtują się kolejne pokolenia osób świadomych stojącego za nimi dziedzictwa przodków. Cios zadany w tradycyjny model rodziny, to cios zadany całemu społeczeństwu. Dlatego też od kilku lat mamy do czynienia z tak silnym atakiem na rodzinę, który ma prowadzić do destrukcji społeczeństw europejskich, a tradycyjne wartości ma zastąpić ideologia gender. Negując chrześcijańską tożsamość Europy, środowiska liberalno-lewicowe z uporem forsują prawa osób LGBT, a tym samym równym chcą czynić to, co ze swojej natury równe nigdy nie będzie, podważają istnienie obiektywnej prawdy, a niezasłużone przywileje nieustannie mieszają z rzekomo należnymi prawami. Niestety poprawność polityczna bierze górę nad zdrowym rozsądkiem.
Genderowa ofensywa szczególnie widoczna jest w Warszawie, gdzie Rafał Trzaskowski podpisał kartę LGBT. Czy to próba rozkręcenia na dobre w Polsce, kroczącej od lat na Zachodzie obyczajowej rewolucji?
W imię opacznie rozumianego postępu środowiska lewicowe promują seksualizację dzieci, równouprawnienie osób LGBT, parytety, zmianę prawnej definicji zarówno płci, jak i rodziny. Macierzyństwo uznają za kulę u nogi, która przeszkadza kobietom w realizacji zawodowych aspiracji, jedynych, jakie ich zdaniem zasługują na uznanie. Ten proces w Europie Zachodniej postępuje już od kilku lat, niestety dociera także do Polski, za sprawą właśnie takich działań, jak podpisana przez Pana Rafała Trzaskowskiego karta LGBT. Nie ma na to naszej zgody. Pan Jarosław Kaczyński Prezes Prawa i Sprawiedliwości podczas konwencji w Rzeszowie jasno wskazał, że nie możemy mylić tolerancji z afirmacją, a wspomniana karta ma mało wspólnego z tolerancją. Odwołuje się do zaleceń WHO, które narzucają seksualizację dzieci. Dlatego tak stanowczo się temu sprzeciwiamy. Proszę zwrócić uwagę, że rodzice zgodnie z polską konstytucją, jak i art. 14 Karty Praw Podstawowych UE mają prawo do wychowania dzieci zgodnie z własnym światopoglądem. Dlatego idziemy do Parlamentu Europejskiego także po to, żeby bronić polskich i europejskich rodzin przed lewicowo-liberalnym zacietrzewieniem.
Jaka będzie cena za skorzystanie z tych ideologicznych rozwiązań?
Jeśli pozwolimy na to, żeby zniszczyć godność osoby ludzkiej, a cywilizację życia zastąpimy cywilizacją śmierci, Europa stanie nad ideologiczną przepaścią. Obecna formuła lewicowo-liberalnej polityki uprawianej przez europejskie elity wyczerpała się. Nie sprawdziła się także polityka otwartości i wielokulturowości, której namacalnym efektem jest kryzys migracyjny. Dom bez silnych fundamentów prędzej czy później runie. Dlatego tak ważny jest powrót do chrześcijańskich wartości, na których ufundowana jest Europa.
Może zamiast Europy wartości, mamy dziś do czynienia wyłącznie z Europą interesów? Zdaje się bowiem, że założyciele Wspólnoty odchodzą w zapomnienie wśród brukselskich elit.
Problem polega na tym, że unijnym liderom słowo „jedność” już dawno temu pomyliło się z innym - „jednolitość”. Dziś głównym celem UE jest pęd ku bezkształtnej masowości. Pęd, który wypiera chrześcijańskie wartości ojców europejskiej integracji. W imię niedyskryminacji, UE dyskryminuje chrześcijańskie wartości, na których została założona. Promuje wolność w każdej sferze życia, a równocześnie nie zostawia żadnego miejsca dla prawdziwej wolności - wolności myślenia i stanięcia po stronie Prawdy. Ingeruje się w wewnętrzne sprawy państw członkowskich, czego Polska jest najlepszym przykładem. Nie takiej UE chcieli ojcowie założyciele. Miała to być Europa Ojczyzn, Europa różnorodna, ale szanująca historię, kulturę i tradycję państw członkowskich. Miała to wspólnota wartości, a nie Europa interesów, nie Europa kilku prędkości i podwójnych standardów.
Jak, Pani zdaniem, może wyglądać przyszły Parlament Europejski?
Ufam, że nadchodząca kadencja Parlamentu Europejskiego przyniesie pozytywne zmiany dla UE. Europa budzi się. Mam nadzieję, że odrzuci lewicowo-liberalną, destrukcyjną ideologię. Swoje niezadowolenie Europejczycy już teraz manifestują m.in. na niemieckich i francuskich ulicach. Dlatego liczę, na jak największe poparcie dla partii eurorealistycznych, takich jak Prawo i Sprawiedliwość. Nasza biało-czerwona drużyna chce silnej Polski, w silnej Europie. Chcemy, żeby Europa była silna siłą państw członkowskich, żeby powróciła do chrześcijańskich wartości. Chcemy Europy równych szans i takich samych możliwości, co wyraziliśmy w naszym programie – Deklaracji Europejskiej. To konkretne 12 punktów, które pozwolą zmieniać UE na lepsze.
not. Weronika Tomaszewska
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/443245-wisniewska-europa-stanie-nad-ideologiczna-przepascia