O tym, że Grecja ma zamiar zażądać od Niemiec finansowego zadośćuczynienia za cierpienia i szkody wyrządzone podczas II wojny światowej wiadomo było od dawna. Wczoraj grecki parlament zobowiązał rząd do oficjalnego wystąpienia do Republiki Federalnej o wypłatę reparacji.
A więc stało się, przewodniczący parlamentu Nikos Voutsis ogłosił wynik głosowania, w którym przytłaczająca większość greckich deputowanych opowiedziała się za „podjęciem niezbędnych kroków dyplomatycznych i prawnych” w celu uzyskania od Niemiec zapłaty za zrujnowanie ich kraju.
Mamy teraz szanse ostatecznie zamknąć ten rozdział dla naszych narodów
— stwierdził premier Aleksis Tsipras, dla którego oficjalne zgłoszenie tych roszczeń staanowi „historyczny i moralny obowiązek” wobec rodaków i kraju.
Podczas toczącej się debaty świadkowie przypominali masakry dokonane przez Niemców na mieszkańcach greckich wsi. Jednakże, jak komentuje dzisiejszy „Die Welt”, w gruncie rzeczy chodzi jakoby o to, że „premier chciałby z pomocą reparacji wygrać październikowe wybory parlamentarne”. Nawet jeśli przyjąć, że jest w tym część prawdy, kwestia pieniężnego zadośćuczynienia strat przez Niemców była w Grecji poruszana od lat i to przy każdej okazji, przy każdej bez wyjątku z oficjalnych wizyt najwyższych dostojników Niemiec. Doświadczył tego m.in. prezydent Joachim Gauck, który jeszcze nie zdążył sfotografować się ze swą konkubiną na tle Akropolu, gdy usłyszał od podejmującego go prezydenta Karolosa Papouliasa bezpardonowe pytanie, kiedy Niemcy mają zamiar zapłacić za zbrodnie jednostek SS podczas okupacji i zwrócić wymuszoną na na Grecji pożyczkę dla III Rzeszy.
Grecja nigdy nie zrzekła się tych roszczeń. Ważne, by zostały one załatwione na drodze negocjacji, które muszą być podjęte jak najszybciej
— stwierdził stanowczo Papoulias, który nie omijał tego tematu także podczas konferencji prasowej, na co Gauck zareagował z uprzejmością, ale równie stanowczo:
Wie, pan, że ja nie wchodzę w skład rządu. Wie pan także, że mogę na to odpowiedzieć tylko tak, że - jak sądzę - droga prawna do tego jest już zamknięta. Nie będę o tym się wypowiadał, a już z pewnością nie inaczej niż mój rząd.
Wówczas skończyło się na wspólnym złożeniu wieńca na tablicach upamiętniających masakrę Wehrmachtu na ludności wioski Lingiades oraz pomordowanych, greckich Żydów. Ale wojna Greków o wojenne odszkodowania trwała nadal. To samo usłyszał poźniej następca prezydenta Gaucka, Frank-Walter Steinmeier od prezydenta Prokopiosa Pavlopoulusa, że:
Grecja nigdy nie zrzekła i nie zrzeknie się roszczeń.
Dla Niemiec sprawa wojennych reparacji „zamknięta”. Za podstawę ma służyć tzw. Londyńskie Porozumienie z 1953r. Jednakże Grecy uważają się za oszukanych i podwójnie pokrzywdzonych: III Rzesza zmusiła ich w 1942r. do wypłacenia nieoprocentowanej pożyczki 476 mln reichsmarek, która do dziś nie została im zwrócona, ponadto, parę lat temu rząd w Atenach sporządził niepublikowany dotąd rachunek krzywd, który szacowany jest obecnie na 290 mld euro. Jak do tej pory Niemcy wypłaciły greckim ofiarom wojny odszkodowanie w wys. 160 mln marek (co dziś odpowiadałoby kwocie ok. 80 mln euro), poza tym za formę odszkodowania uznają przyjęcie około 420 tys. greckich gastarbeiterów. Przy odrzuceniu greckich roszczeń Berlin odwołuje się do zjednoczeniowego układu „2+4” z 1990 roku (RFN/NRD-USA/ZSRR/Francji/Wlk.Brytanii), który nie przewiduje „dalszych reparacji” - „sprawa jest całkowicie uregulowana, tak pod względem prawnym jak i politycznym”, skwitował wczoraj rzecznik rządu federalnego Steffen Seibert.
To się dopiero okaże, odpowiadają greccy politycy, prawnicy i historycy. Ostatecznie, zgodnie z przewidywaniami także niemieckiej strony, zaistniały spór o wojenne reparacje, który notabene nie dotyczy tylko Grecji, może znaleźć się na wokandzie Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości w Hadze.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/443149-grecy-wystapia-do-niemiec-z-zadaniem-reparacji-za-ii-wojne