Im dłużej to trwa, tym bardziej widać, że mieliśmy rację przestrzegając na tym portalu nauczycieli, by nie pozwolili się zbyt mocno przytulić turboliberalnej opozycji, gdyż odbierze to ich postulatom dużą część wiarygodności.
Pan Broniarz zdecydował jednak inaczej, stanął w jednym szeregu z panem Schetyną i panem Biedroniem, co dało skutek jasny: w oczach bardzo wielu Polaków, co potwierdzają zarówno osobiste doświadczenia jak i sondaże, strajk ma coraz mniejszy wymiar społeczny, a coraz większy polityczny.
CZYTAJ O NAJNOWSZYM SONDAŻU: Prawie połowa Polaków uważa, że strajk nauczycieli powinien zostać zakończony
Przyznaję: nie przestrzegaliśmy protestujących nauczycieli przez przekroczeniem granicy jaką jest narażenie podstawowych interesów rodziców (zapewnienie choćby minimalnej opieki nad dziećmi), praw uczniów (prawo do egzaminu i do klasyfikacji) i szacunku dla tych, którzy nie protestują. Nie sądziliśmy, że może się to potoczyć tak drastycznie. W wielu miejscach poszło to bardzo, bardzo daleko - aż do „szpalerów” z kocią muzyką, aż do kłótni z uczniami proszącymi o spokojne matury. Efektem jest, w mojej opinii, lawinowo spadająca sympatia dla protestu.
Nawet dramatyczne starania prasy opozycyjnej, by przedstawić całość sytuacji jako „porażkę rządu”, bez dostrzegania betonowości postulatów ZNP i partyjnego tła, nie zmieniają tego stanu rzeczy.
Nawet zapewnienia bliskich opozycji prezydentów miast, że zapłacą za strajk (wątpliwe prawnie) nie zmieniają poczucia, że coś poszło nie tak. A może jest odwrotnie: uwydatniają jeszcze tę polityczność, pokazują, że to nie jest tylko protest grupy społecznej, ale coś więcej, jakaś operacja wyborcza. Bo czy ktoś słyszał, by władze miast wspierały akcję, która tak dezorganizuje życie ich mieszkańców? By tak bardzo starać się zaburzyć normalną w demokracji równowagę (wedle zasady, że strajkować można, ale to kosztuje)?
Także dlatego, że egzaminy gimnazjalne i ósmoklasistów jednak udało się przeprowadzić, co jest dużym sukcesem minister Anny Zalewskiej i wielu odważnych ludzi, którzy się w ten proces, dla dobra uczniów, włączyli.
I jeszcze jeden powód: wielu nauczycieli też ma tego upartyjnienie protestu dość. Wiele szkół, jak stwierdzają reporterzy wPolityce.pl, oficjalnie nadal strajkuje, ale liczba strajkujących w nich maleje. I to mimo nieprzyjemnych niekiedy prób stosowania presji.
Wszystko coraz wyraźniej irytuje Polaków i potwierdza diagnozę, że ten strajk jest, bo miał być, bo został zaplanowany w scenariuszu kampanii wyborczej opozycji. Co więcej, stymulowane (coraz mocniej, bo coraz większej stymulacji trzeba) wsparcie społeczne dla protestów, z próbami wciągania dzieci włącznie, przypominają znane już akcje przebierania się a to za korniki z puszczy, a to dziki przenoszące ASF, a to pracowników Trybunału Konstytucyjnego, a to młodych lekarzy. Te same twarze, te same sposoby. To nie jest przekonujące.
CZYTAJ WIĘCEJ O TYM: W sprawie nauczycieli III RP batoży samą siebie. Turboliberałowie znowu nabiorą Polaków na swoją „wrażliwość”?
Niska frekwencja na „spontanicznych akcjach wsparcia” nakręcanych z Czerskiej, też dużo nam mówi:
Za wcześnie na ostateczne rozstrzyganie, ale na dzisiaj opozycja przegrywa akcję pt. „strajk nauczycieli”. Świadomie piszę „opozycja”, bo niestety nauczyciele pozwolili, by pan Broniarz doprowadził do skrajnej polityzacji generalnie słusznych postulatów ich środowiska, a naprawdę dobrą wolę rządu (kilka miliardów na stole i otwartość na szereg postulatów) rzucił na stos wyborczego wyniku Koalicji Europejskiej. Spokojna i merytoryczna, ponawiana stale oferta rozmów ze strony premier Beaty Szydło mocno z taką postawą kontrastuje.
Dlatego warto zaapelować do nauczycieli, by siedli do poważnych rozmów. Jest jeszcze szansa, by obie strony wyszły z tego z twarzą.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/443106-na-dzisiaj-opozycja-przegrywa-akcje-pt-strajk-nauczycieli