Protestuję przeciwko używaniu bardzo mocnych określeń i słów pogardy, jak ten rząd jest straszny dla nauczycieli. Można bardzo szybko sprawdzić, jakie były podwyżki dla nauczycieli w ciągu ośmiu lat władzy PO-PSL, a jakie są za naszych rządów
- mówi portalowi wPolityce.pl Tadeusz Cymański, poseł PiS.
wPolityce.pl: Nie obawia się Pan, że opozycja wykorzysta deklarację PiS, żeby czekać z przyjęciem euro do wmawiania opinii publicznej, że chcecie Polskę wyprowadzić z Unii?
Tadeusz Cymański: Absolutnie się tego nie obawiam. Po niektórych wypowiedziach widzę, że opozycja - mówiąc metaforycznie - chowa ogon pod siebie. Jest to dla nich temat wysoce niekorzystny i niewygodny. Polityka, to też nie jest nic oburzającego, polega na tym, że prezentuje się swoje poglądy. Jeżeli są podzielane przez obywateli, to nam w to graj! Ale nie ma tu żadnego cynicznego wykorzystywania. Od wielu lat mamy identyczne stanowisko w sprawie przyjęcia euro. Chcemy od opozycji tego, co się nazywa grą w otwarte karty. Demokratyczny wybór, a przecież zbliżają się wybory, polega na tym, że mamy obowiązek, a obywatele mają prawo poznać nasze poglądy. A my mamy właśnie takie. Myślę, że wszyscy zgodzą się z tym, że na pewno nie straciły na przyjęciu euro Niemcy, największa potęga gospodarcza w Europie.
Nie tyle nie straciły, co zyskały.
Jestem miłosierny i z miłosierdzia dla naszych kolegów i koleżanek z opozycji tego nie powiedziałem. Ale są kraje, które dzięki przyjęciu euro są w opałach. Ich tempo wzrostu opadło, nie mają wpływu na kurs własnej waluty jeżeli dochodzi do kryzysu. Pan premier Morawiecki mówił bardzo ciekawie w wykładzie o imporcie bezrobocia, o eksporcie miejsc pracy. Przecież nie kto inny jak przywódca opozycji w Helsinkach mówił kąśliwym tonem o odsunięciu populistów. Dodał, że po odsunięciu populistów od władzy zaproponują w najbliższej kadencji przyjęciu euro. Nowoczesna ma w swoim programie, że w ciągu pięciu lat przyjmie euro. I co dzisiaj słyszymy? Że przyjmiemy euro, jeżeli to będzie dla nas korzystne, czyli przyjmuje naszą narrację! Domagam się, żeby nasi konkurenci polityczni opowiedzieli się jasno – chcą czy nie chcą euro?
Czy jest szansa na porozumienie ze strajkującymi nauczycielami do Świąt Wielkanocnych?
Mam nadzieję. Co więcej, mam dużą nadzieję, że do tego porozumienia dojdzie z przyczyn zasadniczych, czyli z chłodnej oceny sytuacji. Ogromne emocje, które się pojawiły, wynikają z determinacji nauczycieli i chyba w większym stopniu z działania osób z potężnych sił i środowisk, które widzą w tym szansę polityczną. Ta nasza bezwzględna polska polityka, ten ogromny konflikt położył się jeszcze większym cieniem na rzeczywiste i zrozumiałe problemy nauczycieli. Protestuję przeciwko używaniu bardzo mocnych określeń i słów pogardy, jak ten rząd jest straszny dla nauczycieli. Można bardzo szybko sprawdzić, jakie były podwyżki dla nauczycieli w ciągu ośmiu lat władzy PO-PSL, a jakie są za naszych rządów. Nie odwracamy się od nauczycieli ani od żadnych grup społecznych. Świadczą o tym fakty. Rząd się cofnął w negocjacjach, a o ile cofnął się pan Broniarz? Proszę sprawdzić. Z wielkim żalem odbieram wypowiedzi pana Broniarza o tym, że egzaminy są nieważne. To nieodpowiedzialne dolewanie oliwy do ognia. To jest sączenie do uszu i tak już strapionych rodziców trucizny.
Rozmawiał Tomasz Plaskota
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/442589-nasz-wywiad-cymanski-slowa-broniarza-to-saczenie-truzizny