W wielu dziedzinach zwykle chodzi o to, żeby nie przekraczać własnych kompetencji i ograniczeń. To, że się grywa profesora medycyny w popularnym serialu nie oznacza, że się owym profesorem jest, czyli ma się określony zasób wiedzy, techniczną sprawność i reprezentuje stosowne standardy moralne.
Z tym zresztą samo środowisko naukowe ma problemy, a co dopiero aktorzy grający profesorów, ale innym razem królów, morderców, świętych, psychopatów, poczciwiny bądź łachudry. Grając morderców aktorzy rzadko zresztą silą się na kryminologiczne uogólnienia. Co innego z odgrywaniem profesorów: wtedy od razu nabywa się profesorskiej kompetencji. I stosownych certyfikatów moralnych, szczególnie w ocenie moralności innych. Ale nie z takim przypadkiem mamy do czynienia. Prof. dr hab. nauk medycznych Michał Żebrowski nie gra, lecz jest profesorem.
Anita Karwowska z „Gazety Wyborczej” zapytała prof. dr. hab. nauk medycznych Michała Żebrowskiego, a więc także nauczyciela akademickiego, jaki jest bilans pierwszego tygodnia strajku nauczycieli i dlaczego pozytywny. Prof. Żebrowski przyznał, że chwila to „przełomowa”. A to dlatego, że chodzi o ostateczne starcie dobra i zła, jasności i ciemności, przeszłości i przyszłości, kultury i barbarzyństwa, mądrości i głupoty itd. I dla prof. Żebrowskiego jest oczywiste, że poparcie dla strajku nauczycieli jest nie tylko obowiązkiem moralnym, ale oznacza też opowiedzenie się „za nauką, kulturą i uczciwością” przeciw „dyktatowi chamstwa, głupoty i pogardy”. Poza wszystkim prof. Żebrowski popiera strajk, gdyż jest „Polakiem”. Ale nie takim zwykłym, lecz tym, który „życzy ojczyźnie wielu lat rozwoju w pozytywistycznym duchu pod okiem mądrych, uczciwych i kompetentnych ludzi”. Jako mędrzec prof. Żebrowski trzyma z mądrymi, czyli tymi, którzy chcą, aby „polskie państwo promowało finansowo i systemowo najzdolniejszych ze zdolnych. I aby najzdolniejsi ze zdolnych kształcili nasze dzieci”.
Kto zadba o rządy najmądrzejszych z mądrych? Zapewne tacy jak certyfikowany przyjaciel aktora Michała Żebrowskiego (chyba przypadkowa zbieżność nazwisk), czyli dr Rafał Trzaskowski. A wtedy „zbudujemy autentyczne zaufanie Polaków do ich własnych przedstawicieli w polskich szkołach, szpitalach, sądach, nie mówiąc już o parlamencie”. Jeśli nie, „nigdy nie będziemy czuli się w Polsce bezpiecznie”. Czyli będzie tak jak obecnie: z jednej strony „społeczeństwo niewykształcone”, z drugiej - chamy i nieuki, czyli „idealny partner dla tych, którzy chcą kłamać i manipulować”. Oświeceni chcą tylko prawdy, ciemniaki – tylko kłamstwa. Prof. dr hab. nauk medycznych Michał Żebrowski własne dzieci uczy, jak odróżniać dobro od zła. Zaczął od tego, żeby im wytłumaczyć, iż „polscy rolnicy zasługują na wsparcie i że nie mogą być oszukiwani i wykorzystywani do walki z polskimi nauczycielami”. Jak są oszukiwani polscy rolnicy? Zapewne w ten sposób, że mogą skorzystać z unijnych pieniędzy na hodowlę krów i świń, które to środki na żaden inny cel przeznaczone być nie mogą. I mając tę wiedzę polscy rolnicy są wykorzystywani do walki z nauczycielami. Z tego by wynikało, że nauczyciele takiej wiedzy nie mają, choć to oni z wiedzą się kojarzą. Nie znam wprawdzie żadnego rolnika wykorzystywanego do walki z polskimi nauczycielami, ale zapewne chodzi o uogólnienie złych intencji władzy. Tym bardziej że sami nauczyciele uważają, iż krowy i świnie faktycznie z nimi konkurują o pieniądze. I temu dają wyraz w wielu pieśniach powstających przy okazji strajku. Najważniejsze jest jednak to, że dzieci prof. Michała Żebrowskiego wiedzą, iż rolnicy są „oszukiwani i wykorzystywani do walki z polskimi nauczycielami”.
To, co rozumieją dzieci prof. Żebrowskiego jest niedostępne dla „Krystyny P. – doktor habilitowanej nauk prawnych, nauczycielki akademickiej, sędzi Trybunału Stanu, posłanki na Sejm Rzeczypospolitej Polskiej, członkini Krajowej Rady Sądownictwa, mistrzyni Mazowsza w rzucie oszczepem”. Prof. Żebrowski zapewne z powodu głębokiej empatii dla rzeczonej nie wymienia jej z nazwiska. A przy okazji używa anachronicznego określenia „posłanka”, choć obecnie już powinno się mówić „posełka” (wykładnia w „Gazecie Wyborczej”). Prof. nauk medycznych Żebrowski ze szpitala klinicznego w Leśnej Górze przeniósł się do szkoły w Józefowie, oczywiście strajkującej (takie jest obecnie wyzwanie etyczne). Przy okazji odnotował, że w tej szkole kręcony był kolejny odcinek „ulubionego serialu Polaków, czyli ‘Na dobre i na złe’”, od 22 lat emitowanego w Telewizji Polskiej. W serialu tym aktor o nazwisku Michał Żebrowski (chyba przypadkowa zbieżność) gra prof. dr. hab. nauk medycznych Andrzeja Falkowicza. Prof. Żebrowski nie ma z nim nic wspólnego, dlatego o TVP może powiedzieć, że zarządza nią „Jacek K.”. Gdyby profesor miał coś wspólnego z aktorem, nigdy by tak nie powiedział, wszak aktor Żebrowski bierze pieniądze od „Jacka K.”, a prof. Żebrowski oczywiście by nie mógł.
Co prof. nauk medycznych Michał Żebrowski zobaczył w szkole? Otóż „polskie nauczycielki, polskie matki, które zasługują na szacunek i wsparcie”. A zamiast tego „czują się poniżane”. Głównie dlatego, że jakiś „Mateusz M. informuje je, że nauczyciele ‘mają trochę więcej wolnego czasu’ od innych grup zawodowych”. „Czy takie wulgarne stwierdzenia i argumenty przystoją mądrym ludziom?” – dramatycznie pyta prof. Żebrowski. No skąd! Czyli ten, kto tak mówi nie jest mądry. I to nie dziwi, bo jeśli o kimś mówi się jako o „Mateuszu M.”, musi to być jakieś podejrzane indywiduum. A ponieważ TVP to spółka skarbu państwa, nadzorowana przez owego M., prof. Żebrowski tym bardziej nie brałby od niej kasy, jak to niestety czyni aktor Żebrowski. Za to mądrzy ludzie są „środowisku artystycznym”. Prof. dr hab. nauk medycznych Michał Żebrowski „nie zna [tam] nikogo, kto miałby jakiekolwiek wątpliwości co do słuszności protestu polskich nauczycieli”. Wiadomo, ludzie na poziomie nie mogą myśleć inaczej. Tym bardziej że „strajk odbierany jest jako ostateczna i jedyna forma walki z bezduszną i cyniczną postawą polskiego rządu wobec polskiego systemu edukacji”.
Cynizm i bezduszność to zbyt eleganckie określenia dla ciemnoty, z którą walczy prof. dr hab. nauk medycznych Michał Żebrowski. Ale środowiska jasności, w których profesor wyłącznie przebywa, dla nauczycieli zrobiliby wszystko. I wszystko robili także przed listopadem 2015 r., w tym sam prof. Żebrowski. Wtedy wielokrotnie stawał w obronie nauczycieli, tylko zapisy tych wystąpień gdzieś się zapodziały. W ramach otwierania przed nauczycielami serc i portfeli „kawiarnie serwują strajkującym nauczycielom darmową kawę, prywatne szkoły biorą dzieci pod swój dach. Kto może, wspiera strajkujących finansowo”. Gdyby prof. Żebrowski był aktorem Żebrowskim wszystkie pieniądze zarobione w TVP „Jacka K.” przekazałby strajkującym nauczycielom. Ale nie jest, więc nie przekaże. Ale w losie nauczycieli „uderza” go to, co „w doli polskich lekarzy – brak państwowego systemu, w którym to, że ktoś staje się intelektualną siłą narodu, byłoby dla niego zwyczajnie finansowo opłacalne”. Tak jak jest opłacalne dla prof. dr. hab. nauk medycznych Michała Żebrowskiego i dla aktora Michała Żebrowskiego opłacanego dodatkowo przez TVP „Jacka K.”. Skoro mają tę kasę, to są „intelektualną siłą narodu”. I to oczywiste, gdyż „państwo polskie powinno uczyć szacunku do wiedzy, kultury i talentu”. Jak w wypadku prof. Żebrowskiego i aktora Żebrowskiego. Ale „na razie jest odwrotnie”, bo przecież rządzą „chamstwo, głupota i pogarda”. Z wyjątkiem Warszawy, gdzie rządzi oświecony dr Rafał Trzaskowski, przyjaciel aktora Michała Żebrowskiego, co to wciąż bierze kasę od „Jacka K.” z TVP, ale teraz zapewne odda ją nauczycielom. Bo chyba nie można być przyjacielem dr. Rafała Trzaskowskiego, a jednocześnie brać pieniądze od „Jacka K.” i „Mateusza M.”.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/442568-czy-prof-zebrowski-brzydzi-sie-aktora-zebrowskiego