Protest w Sejmie nie był polityczny – tego zapewnienia niczym tonący brzytwy, wciąż trzyma się Iwona Hartwich – jedna z twarzy protestu niepełnosprawnych. Po jej osobę sięgnęły „Wysokie Obcasy”, określając ją jako „superbohaterkę 2018”.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: „To nie jest protest polityczny”?! Iwona Hartwich i jej koleżanka zakłócały spotkanie z premierem Morawieckim. WIDEO
Skąd w Hartwich takie przekonanie, że jej protesty nie są polityczne? Bo były planowane u niej na kanapie. Politykę wobec osób niepełnosprawnych określiła jako „przemoc ekonomiczną”, a politycy skazują niepełnosprawnych na „życie w nędzy”.
Żądamy wciąż tego samego – 500 zł na życie. To nie jest dużo. Realną pomocą byłaby większa suma – 1,5 tys., 2 tys. zł – ale wiemy, że to niemożliwe. (…) Chodzi o godne życie. (…) Niepełnosprawni za wszystko muszą płacić. Przyjadą pod Sejm z tymi rachunkami i pokażą je w świetle kamer
– oświadczyła Hartwich.
Stwierdziła również, że ona, jak i całe środowisko czuje się oszukane przez rząd.
Przecież w 2014 roku Rafalska, Kempa czy Mazurek były naszymi przyjaciółkami, Stały razem z nami na ulicach, ramię w ramię, i mówiły: „Głosujcie na nas w następnych wyborach, my wam pomożemy”. Wiele osób się nabrało. Ja też głosowałam na PiS, ale już nigdy więcej tego nie zrobię. (…) Jak ktoś może deklarować się jako chrześcijanin, chodzić do kościoła i nie pomagać najsłabszym? Czy może nazywać siebie chrześcijaninem? To takie fałszywe. Nie mam słów, żeby to określić
– żaliła się Hartwich.
Na tym jednak nie koniec. Hartwich mówiła również, że marszałek Karczewski nazywał protestujących w Sejmie „epidemią”. Wyliczała, że Beata Szydło „pływała sobie po Dunajcu” i „nie raczyła podejść”.
Ogromny zawód sprawił nam prezydent, który najpierw dał nam nadzieję, a potem o nas zapomniał. Premier Morawiecki z kolei okłamywał społeczeństwo twierdząc, że osoba niepełnosprawna dostaje 3 tys. złotych miesięcznie. Dla mnie to jest ich dyskwalifikacja – i jako polityków, i jako ludzi. (…) To budzi we mnie wściekłość
– dramatyzowała Hartwich.
Oświadczyła, że „czuje złość na układ obojętności i pogardy PiS” oraz czuje się poniżona. Nie zabrakło również argumentu, że skoro stać państwo na wypłacanie 500 plus, to powinny też być pieniądze na niepełnosprawnych.
Przecież człowiek powinien mieć w sobie trochę empatii, trochę wrażliwości. (…) Osoby niepełnosprawne po 18. roku życia stają się niewidzialne dla państwa
– mówiła Hartwich, przytaczając przykład swojego syna Jakuba, który nie mógł znaleźć pracy.
Przypomnijmy też, że podobny argument Iwona Hartwich wysuwała podczas protestu w Sejmie. Wówczas okazało się, że jej syn Jakub jest zatrudniony przez Fundację z Widokiem, a na czas protestu w Sejmie wziął sobie urlop. Jednak zdaniem Iwony Hartwich to nie była praca a „uspołecznianie”.
ZOBACZ RÓWNIEŻ: TYLKO U NAS. Jakub Hartwich nie może znaleźć pracy? Fundacja z Widokiem rozwiewa wątpliwości: Jest u nas zatrudniony
Hartwich zapewniała też, że ma siłę do dalszej walki i namawia do tego wszystkich rodziców.
Pytana o to, czy chciałaby zaangażować się w politykę, odpowiedziała:
Nie mam jeszcze konkretnej propozycji, ale jeśli ją dostanę, na pewno to rozważę. Kiedyś wierzyłam, że wystarczy być społecznikiem, ale teraz stwierdzam, że niestety nie słychać głosu takich osób. Mój syn bardzo się zaktywizował – został radnym Torunia. (…) Ma asystenta, który pomaga mu na sesjach rady miasta, chociaż to wciąż ja muszę go tam zawieść i przywieść
– powiedziała Iwona Hartwich.
wkt/”Wysokie Obcasy”
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/442560-apolityczna-iwona-hartwich-atakuje-rzad-pis