Te wszystkie szpalery i happeningi odbiją się czkawką środowisku nauczycielskiemu
— mówi portalowi wPolityce.pl Tomasz Rzymkowski, poseł ruchu Kukiz‘15.
wPolityce.pl: Czy Kukiz‘15 patrzy z niepokojem na sondaże? W końcu główna konkurencja zaczyna się pojawiać nad kreską.
Tomasz Rzymkowski (Kukiz‘15): Dla nas główną konkurencją pozostają Prawo i Sprawiedliwość oraz Platforma Obywatelska. Natomiast Konfederacja to przede wszystkim elektorat Janusza Korwin-Mikkego. Wszystkie dane na to wskazują. My nigdy nie zabiegaliśmy o ten sam elektorat. Owszem, to konkurent, ale my się tym konkurentem specjalnie nie przejmujemy. Jesteśmy trzecią siłą polityczną, a Konfederacja jakimś beniaminkiem, który walczy o przetrwanie. To dość ciekawy projekt polityczny, ale w moim odczuciu skazany na porażkę jako dość eklektyczny byt. Jeśli w najprostszych wyborach, czyli wyborach do PE, nie osiągną 5 proc., to znaczy, że nie ma na scenie politycznej miejsca dla Ruchu Narodowego, partii Wolność czy mniejszych ugrupowań, które mimo skonsolidowania nie są w stanie przekroczyć progu wyborczego.
Dlaczego w takim razie znani politycy Kukiz‘15, jak np. Piotr Liroy-Marzec czy Marek Jakubiak, opuścili klub i zdecydowali się dołączyć do Konfederacji?
Nie jestem właściwą osobą, żeby odpowiedzieć na to pytanie. Najlepiej zapytać ich samych. Moja ocena może być krzywdząca i niesprawiedliwa, ale odbieram ich decyzję jako akt desperacji. Weźmy pod uwagę choćby kwestię ochrony życia. Są tam osoby, które przywiązują do tego dużą rolę, jak i politycy, których stosunek do tematu jest ambiwalentny lub wręcz wrogi.
Kogo ma Pan na myśli?
Choćby Marka Jakubiaka, który w tych sprawach ma poglądy skrajnie odmienne od moich czy Kai Godek. Jeśli chodzi natomiast o gospodarkę, również jest duży rozrzut. Są tam i osoby o poglądach wręcz leseferystycznych, i narodowcy z dość etatystycznym programem dla państwa. Na wielu płaszczyznach są olbrzymie różnice. To koalicja od Sasa do Lasa. Są i osoby szanujące dorobek Kościoła jak Robert Winnicki, i tacy ludzie jak Piotr Liroy-Marzec, który w mojej ocenie jest antyklerykałem.
To samo mówiono o Was.
To też się zmieniło, jeśli chodzi o nasz klub. Warto jednak zwrócić uwagę, że Kukiz‘15 nigdy nie wynosił na sztandary kwestii światopoglądowych. Nie serwowaliśmy spraw wiary czy systemu wartości na pierwszej linii argumentacji. Natomiast wielu czołowych polityków Konfederacji traktuje to jako podstawowe forum rywalizacji politycznej. Polityków tej koalicji łączy przede wszystkim idea przekroczenia 5-procentowego progu wyborczego. Nie wierzę, żeby to się udało, choćby ze względu na animozje występujące w poszczególnych środowiskach tworzących Konfederację. To naprawdę bardzo dziwna i eklektyczna konstrukcja. Wystarczy przypomnieć, że doradcą Marka Jakubiaka jest Jacek Władysław Bartyzel, który jeszcze kilka lat temu chodził na… parady równości!
Porzućmy na chwilę partyjne animozje. Jak ocenia Pan protest nauczycieli?
Niestety autorytet nauczycieli w społeczeństwie podupadł i w mojej ocenie będzie podupadał, jeśli ten strajk będzie trwał. Zanim doszło do protestów właśnie tego obawiałem się najbardziej. Nie kwestionuję prawa do strajku. Każdy ma do niego prawo, natomiast trzeba patrzeć na konsekwencje społeczne protestu. Nie można traktować uczniów jako zakładników swoich – w moim odczuciu - słusznych roszczeń dotyczących wynagrodzenia. Jestem wielkim orędownikiem merytorycznej dyskusji z nauczycielami na temat zmiany systemu szkolnictwa i nie chodzi tylko o kwestie płac. Mówmy o rzeczywiście niewielkich wynagrodzeniach nauczycieli, ale nie mówimy o szesnastu dodatkach i najróżniejszych przywilejach wynikających z karty nauczyciela. Podnieśmy pensje wszystkim nauczycielom, ale zlikwidujmy też wszystkie dodatki. Porozmawiajmy o pensum, które jest najniższe. Przez całe życie miałem wspaniałych nauczycieli, moi rodzice są nauczycielami, więc nie będę mówił nic złego o tej grupie. Nie zgadzam się jednak na to, by przyszłość młodych ludzi była traktowana jako karta przetargowa w walce o przywileje finansowe. Te wszystkie szpalery i happeningi odbiją się czkawką środowisku nauczycielskiemu. Oczywiście nie chcę uogólniać, bo są nauczyciele, którzy są w bardzo trudnej sytuacji finansowej i walczą o swoje przywileje bez brania uczniów jako zakładników tego sporu. Są jednak i tacy nauczyciele, którzy przyznają, że wynagrodzenia im odpowiadają i są adekwatne do ich pracy. Środowisko nauczycielskie stanowi olbrzymia rzesza ludzi - to 30 proc. pracowników sektora budżetowego w Polsce. Jak w każdym dużym środowisku są osoby, które rozumieją ten etos, jak i takie, dla których to praca taka jak etat w fabryce.
Rozmawiał Aleksander Majewski
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/442357-nasz-wywiad-rzymkowski-autorytet-nauczycieli-podupadl