Dochody rosły, a ograniczenia wobec przedsiębiorców malały - tak w skrócie można streścić zeznania Tomasza Michalaka, byłego dyrektora Departamentu Polityki Celnej Ministerstwa Finansów (w latach 2009-15), który stanął dzisiaj przed sejmową komisją śledczą ds. VAT. Skoro było tak „dobrze”, to jakim cudem Polska straciła setki miliardów złotych na aferze VAT?
Świadek zeznał m.in., że według statystyk dochody budżetu państwa ze ściągania należności celnych w okresie jego urzędowania rosły.
Według statystyk, które posiadam, poza zmianą wartości dochodów do budżetu państwa z tytułu cła, wynikającą z kryzysu gospodarczego, te dochody jednak stale rosły; nie umiem powiedzieć w którym momencie można odnaleźć statystyki, które wskazywałyby na spadek.
– przekonywał świadek.
Michalak był m.in. pytany o dane z systemu statystyki handlu towarami pomiędzy państwami członkowskimi Unii Europejskiej Intrastat. Według wiceszefa komisji Kazimierza Smolińskiego (PiS), wskazywały one na znaczne rozbieżności między zadeklarowaną ilością towarów wysłanych do Polski, a ilością towarów zgłoszonych przez ich polskich odbiorców. Największe różnice były widoczne w obrocie prętami salowymi oraz paliwami.
Trudno mi powiedzieć czy dokonywał takich analiz, ale śmiem twierdzić, że nie, dlatego, że nie miał tego ani w zakresie swoich obowiązków, ani nie był do tego powołany.
– odparł Michalak.
Jak dodał, Służba Celna nie identyfikowała grupy towarów, przemycanych pod kątem przestępczości podatkowej, raczej zwracała uwagę na przestępczość celną, jak podróbki czy przemyt alkoholu, które nie są bezpośrednio związane z podatkiem VAT.
Świadek podkreślał, że systemy i narzędzia informatyczne Służby Celnej umożliwiały sprawdzenie, czy dana transakcja została rozliczona w deklaracji. Jeśli tak nie było - umożliwiały zablokowanie kolejnych transakcji albo dopuszczenie do następnych pod warunkiem złożenia pełnego zabezpieczenia.
Michalak mówił też, że dane ze swoich systemów Służba Celna udostępniała organom podatkowym, a jedno z narzędzi - od 2007 r. potwierdzające rzeczywisty wywóz towaru - znalazło się potem w systemie Krajowej Administracji Skarbowej. Departament Ceł udostępniał część danych źródłowych ze zgłoszeń celnych służbom skarbowym - zaznaczył.
Szef komisji śledczej Marcin Horała (PiS) pytał świadka o okoliczności zniesienia obowiązku składania zabezpieczeń przez importerów. Michalak tłumaczył, do MF przez lata napływały apele o poprawę konkurencyjności przeładunków w polskich portach. Wysyłały je m.in. KIG, Polska Izba Spedycji i Logistyki - już od 2006 r., zarządy portów i operatorzy portów - mówił.
Międzyresortowy zespołu ds. polityki morskiej wielokrotnie zwracał uwagę na złą sytuację polskich portów. Kwestia zabezpieczeń była tylko jednym z elementów wsparcia dla polskich portów.
– zastrzegł.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:Farsa! Przechwałki Pawlaka przed komisją VAT i amnezja w sprawie przekrętów! „Zmniejszaliśmy opodatkowanie VAT dla najbiedniejszych”
Michalak mówił, że MF poszukiwało rozwiązania „bezpiecznego i nowoczesnego” i jednocześnie a wzmacniającego konkurencyjność. Podjęte działania, w tym zniesienie obowiązku składania zabezpieczeń, spełniały takie kryteria. Jak się wyraził, były też - „antyniemieckie”, bo poprawiały konkurencyjność w stosunku do Hamburga ale także wobec niemieckich agencji celnych, w których część podatników odprawiała towary, aby składania zabezpieczeń uniknąć.
B. dyrektor był też pytany o przestępczość, związaną z importem towarów, które trafiały na targowisko w Wólce Kosowskiej. Jak podkreślił „przestępczość związana z importem tekstyliów z Dalekiego Wschodu to stały element nieprawidłowości w przywozie towarów w całej UE”.
PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/442243-farsa-wazny-swiadek-komisji-vat-twierdzi-ze-dochody-rosly