Były prezydent zaprezentował kolejny odcinek swojej pogadanki, w której przedstawia własną wersję wydarzeń sprzed kilkudziesięciu lat. Wałęsa, który nagrywane przez siebie seanse nazywa „opowiastkami” nie rozlicza się jednak ze swoich tajemnic. Wręcz przeciwnie. Dziś wychwalał swoje zasługi dla Polski, a w pewnym momencie przysiągł na wszystkie świętości, że do grudnia 1970 roku nie miał żadnych kontaktów z SB. A po grudniu 1970? Były, ale tylko „przymusowe”, związane z przesłuchaniami i nękaniem go przez bezpiekę.
Najnowszy seans rozpoczyna się od ustawiania kamery, a następnie pojawia się wyznanie.
Wielu ludzi mówi mi, abym się nie tłumaczył z lat 70, nie tłumaczył ze współpracy z SB. No tak, może i macie rację, ale nie można tego tak zostawić. Trzeba zrozumieć o co tu chodzi
– rozpoczyna Lech Wałęsa.
Potem następuje atak na wszystkich tych, którzy wierzą w agenturalną historię przywódcy „Solidarności” oraz porcja przechwałek.
I kiedy tak patrzę na tych, którzy mi zarzucają, to dochodzę do wniosku, że wszyscy oni zostali zwerbowani. Wszystkich tych ludzi pokonała bezpieka i komunizm. Dlatego nie mogą uwierzyć, że prosty elektryk nie dał się komunistom. Nie wierzą w moją odwagę i mój spryt i mój talent krótko mówiąc
– przechwala się były prezydent.
W pewnym momencie nagrania Wałęsa położył dłoń na sercu i rozpoczął swoją przysięgę.
Przysięgam na wiarę i Matkę Boską, że do tego pamiętnego 14 grudnia 1970 roku nie miałem żadnych kontaktów z milicją, z SB i innymi służbami komunistycznym. Dopiero kiedy stanąłem na czele strajku w 1970 roku, zaczęły się moje przymusowe kontakty ze służbami komunistycznymi
– ogłosił Lech Wałęsa.
Były prezydent opowiada też ze szczegółami historię strajku z grudnia 1970 oraz swoje zatrzymanie, które nastąpiło 19 grudnia 1970. Przekonuje, że opublikowane dokumenty, z których wynika, że właśnie tego dnia został zwerbowany przez SB, zostały sfabrykowane.
Aresztowany zostałem 19 grudnia 1970 roku, po godzinie 21.00, może ktoś sprawdzić, że zaczynał się w telewizji film „Aniołowie mają skrzydła”. Poproszono, ze mam iść z nimi. Zaczęto mnie przesłuchiwać, to trochę trwało. Przesłuchanie zakończono ok. 2 w nocy, w nocy 20 grudnia. Popatrzcie na jeden błąd, straszliwy! W dokumencie zobaczycie, że zostałem zwerbowany 19 grudnia. Przecież to niemożliwe! Pierwsze moje przesłuchanie trwało do ok. 2 w nocy 20 grudnia!. Oni mnie wystawili do zwerbowania.To była prowokacja przygotowana przez paru ludzi
– stwierdził Wałęsa.
Będę kontynuował te opowieści, byście mi uwierzyli, a nie tym tchórzom, którzy opowiadają głupoty
– zakończył ten seans Lech Wałęsa.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:Były prezydent wie swoje. Ma sposób na wyższe pensje dla nauczycieli. „Zachęcam, by pójść w kierunku myślenia starego Lecha Wałęsy”
Historyjki opowiadane przez Lecha Wałęsę mają zawsze ten sam morał. Były prezydent sam przechytrzył SB, pokonał komunizm i wprowadził Polskę do demokracji. Czy ktoś mu jeszcze wierzy?
red
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/442067-co-za-przedstawienie-walesa-przysiega-na-matke-boska