Ważnym elementem jest zlecenie Amerykanom przez podkomisję MON cyfrowego odtworzenia samolotu i przebiegu wydarzeń. W wielu katastrofach takie symulacje były robione i przyniosło to dobre efekty
— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Jacek Świat (PiS), mąż Aleksandry Natalii-Świat, która zginęła w katastrofie smoleńskiej.
wPolityce.pl: Czego po tych dziewięciu latach nie wiemy w sprawie Smoleńska? Co jeszcze należy ustalić?
Jacek Świat: Nie wiemy co tak naprawdę się wydarzyło ani jaki był przebieg tragedii. Wersje oficjalne nie trzymają się kupy i budzą więcej dużo więcej pytań niż odpowiedzi. Właściwie musimy od nowa ustalić wszystko. A czy się uda to już jest inna sprawa.
Jak pan ocenia prace zmierzające do wyjaśnienia sprawy od czasu przejęcia władzy przez PiS?
Przez ostatnie trzy lata w sprawie Smoleńska zrobiono więcej niż przez poprzednie sześć lat. Nikt nie udaje, nie ściemnia, ani nie mataczy. Prace powoli, bo powoli, ale postępują. Jako strona w sprawie otrzymuję na bieżąco informacje o działaniach prokuratury. Mam opasłą teczkę informacji i zawiadomień o zleceniach dla ekspertów i przesłuchaniach. Coś się tam dzieje tylko niekoniecznie to widać w mediach. Prokuratura niezbyt chętnie się tym wszystkim dzieli. Ale jej prace postępują.
Bardzo ważnym elementem działania prokuratury było zlecenie badań ośrodkom zagranicznym. Nikt im nie zarzuci im stronniczości czy interesowności. Kilka dni temu powołano zespół bardzo szacownych ekspertów o niepodważalnym autorytecie.
Zobaczymy czy ich wpuszczą do Rosji.
To prawda. Ważnym elementem jest zlecenie Amerykanom przez podkomisję MON cyfrowego odtworzenia samolotu i przebiegu wydarzeń. W wielu katastrofach takie symulacje były robione i przyniosło to dobre efekty. Ale zdaję sobie sprawę, że to musi potrwać mniej więcej tyle, ile nakręcenie pełnometrażowego filmu animowanego.
W sprawie Smoleńska pojawiło się wiele nieprawdziwych informacji. Jakie były najbardziej dezinformacyjne działania Rosji w sprawie katastrofy?
Zaczęło się od pierwszego dnia, kiedy Rosjanie przenosili większość elementów samolotu. Wiemy o tym doskonale ze zdjęć satelitarnych. Pionowy statecznik tylny został przeniesiony o kilkadziesiąt metrów. Pewnie więcej było takich sytuacji. A to ma znaczenie. Dokumentacja miejsca katastrofy to zupełny elementarz badania sprawy. Były wielkie manipulacje związane z oświetleniem lotniska. Wkręcano i wykręcano żarówki. Były manipulacje dotyczące zeznań załogi naziemnej. Zeznania unieważniono, przesłuchano od nowa, były już inne. Zaniedbano zupełnie elementarne rzeczy jak porządna dokumentacja z miejsca katastrofy. Główna część wraku została pocięta a okna powybijano. Nawet ja jako laik wiem, że w oknach samolotu są potrójnie klejone szyby i mikropęknięcia w nich mogą wiele powiedzieć o przebiegu katastrofy. Mamy tylko kopie czarnych skrzynek. Chyba jest już dziewięć ich wariantów. Czasem różnią się nawet o kilkadziesiąt sekund pod względem czasu trwania.
Not. ems
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/442054-swiat-przez-ostatnie-trzy-lata-duzo-zrobiono-ws-smolenska