Nauczyciele zarabiają niewiele i ich strajk jest dla mnie jak najbardziej zrozumiały. Jednak liderzy ZNP i FZZ swoimi wypowiedziami kompromitują nauczycieli, a wyrażając niezadowolenie z odbywających się egzaminów wbili wręcz nóż w plecy protestującym. Nauczyciele powinni liderów związkowych wywieźć za to na taczkach.
Od lat zawód nauczyciela w powszechnej opinii nie należy do prestiżowych m.in. poprzez bardzo niskie zarobki. Początkujący nauczyciel, po pięciu latach studiów, zarabia poniżej 2 tys. zł netto, a w kolejnych latach jego pensja wzrasta nieznacznie. Stąd nie dziwi mnie, że nauczyciele przystąpili do strajku.
Co więcej, uważam, że termin strajku w czasie egzaminów nie jest źle wybrany. Gdyby nauczyciele protestowali np. w wakacje, to mieliby minimalne szanse na osiągnięcie swoich celów, gdyż wówczas ten protest niemal nikogo by nie interesował. Oczywiste dla mnie jest jednak, że strajk nie może się odbywać kosztem dzieci i żaden odpowiedzialny nauczyciel na to nie może się zgodzić. Dlatego liderzy ZNP i FZZ powinni najpóźniej na dwa tygodnie przed strajkiem zapowiedzieć, że mimo strajku egzaminy odbędą się w sposób niezakłócony.
Dziś jednak słuchając konferencji liderów FZZ i ZNP wiele osób zapewne przecierało oczy ze zdumienia. Nie dość, że liderzy związkowi nie zaapelowali wczoraj do nauczycieli o zawieszenie strajku na czas egzaminów, to jeszcze dziś z ich wypowiedzi wynikało, że są wręcz zirytowani tym, iż one się jednak odbywają. Uderzali w osoby z wykształceniem pedagogicznym, które zdecydowały się pomóc w przebiegu egzaminów. Zdaniem m.in. prezesa ZNP Sławomira Broniarza, przebieg egzaminów może zostać podważony przez ich udział.
Jestem przekonany, że zdecydowana większość nauczycieli nie podziela zdania pana Broniarza. Mimo to, jego wypowiedzi przez wiele osób są traktowane jako głos całego środowiska nauczycielskiego. Zatem przyczynia się on do kompromitowania – w mojej ocenie słusznego – protestu, a także całego środowiska nauczycielskiego. Mało tego, przez postawę liderów ZNP i FZZ wydaje się, że nie ma już niemal żadnych szans na wynegocjowanie wyższej podwyżki dla nauczycieli w tym roku (ponad zaproponowane przez rząd 15 proc., licząc łącznie ze styczniową podwyżką). A przecież liderzy ZNP i FZZ, zamiast prezentować w kółko jedno, nieugięte stanowisko, i wygłaszać coraz bardziej kuriozalne wypowiedzi, mogliby spokojnie podejść do poważnych negocjacji i wywalczyć np. dodatkowe 5 proc. podwyżki dla nauczycieli w tym roku (łącznie byłoby to wówczas 20 proc. podwyżki w 2019 roku). Zamiast tego zapowiadają kontynuację strajku, który nieuchronnie niebawem musi paść (nauczyciele nie otrzymują wynagrodzenia za czas strajku) i w swoich wypowiedziach podważają sposób przeprowadzenia egzaminów.
Stąd uważam, że niestety liderzy ZNP i FZZ zdradzili nauczycieli, a swoimi wypowiedziami szkodzą interesom tej grupy zawodowej. Być może już po zakończeniu strajku przyjdzie czas refleksji i nauczyciele rozliczą liderów swoich związków zawodowych za skompromitowanie ich akcji strajkowej.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/442045-liderzyznp-i-fzz-wbili-noz-w-plecy-strajkujacym-nauczycielom