Sławomir Broniarz tłumacząc się ze swojej obecności na konwencjach PO i protestach Komitetu Obrony Demokracji, przekonuje, że był tam, aby mówić o konieczności reformy oświaty. Co w takim razie robi jego imię i nazwisko pod listem, w którym m.in. wraz z Krystyną Jandą, Władysławem Frasyniukiem, Mateuszem Kijowskim, Lechem Wałęsą wzywał do „wypowiedzenia posłuszeństwa tej władzy”? To też miało być na rzecz polepszenia stanu polskiej oświaty?
CZYTAJ WIĘCEJ: Kijowski, Wałęsa, Broniarz i inni wzywają do wyjścia na ulice 13 grudnia. „Nadeszła chwila, żeby wypowiedzieć posłuszeństwo tej władzy”
Szef ZNP odpowiadając na zarzuty kierowane pod jego adresem, mówiące o jego zbyt zażyłej relacji z opozycją, podkreślił, że „w momencie, kiedy został prezesem ZNP, nie stracił praw obywatelskich, praw publicznych ani praw do wyrażania swojej opinii”. Czy w nawoływaniu lekarzy, nauczycieli, sędziów, policjantów, wojskowych, Broniarz widzi korzystanie ze swoich praw obywatelskich? Słaby przykład jak na szefa Związku Nauczycielstwa Polskiego. O liście na Twitterze przypomniał prof. Sławomir Żerko.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/441923-broniarz-mazgula-i-kijowski-historia-pewnego-listu
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.