Grupa facetów dopada starego człowieka, ubliżają mu i nagrywają to. Osaczony człowiek to Adam Michnik. Czy to coś usprawiedliwia?
Czytam, że byli to dziennikarze, którzy „zadawali niewygodne pytania”, że naczelny „Wyborczej” „znalazł się w ogniu pytań”. Przepraszam, nie każdy, kto zaopatrzy się w kamerę, staje się z tego powodu dziennikarzem. Czy dziennikarskie pytania brzmią: „dobrze jest ludzi oczerniać?”; „sprawia przyjemność?”; „czemu się zachowujesz jakoś tak?”. To ma być owo dziennikarskie przesłuchanie?
CZYTAJ WIĘCEJ: Michnik w ogniu pytań. Naczelnego „GW” odpytali „blogerzy”. Na Twitterze zawrzało. WIDEO
Grupa napastników często zwraca się do Michnika per ty. Kto ich do tego upoważnił? – To moralny degenerat – pokrzykują nad nim. Jakie jest usprawiedliwienie dla tego typu postępowania?
Czytam, że agresorzy działali tak jak „ludzie Michnika” i ogólnie „druga strona”. Tylko, że ci sami, którzy teraz tłumaczą to zachowanie, wtedy, kiedy wymierzone było w „ich stronę”, byli nim oburzeni. Czy niewłaściwe czyny strony przeciwnej rozgrzeszają takie same nasze? Czy obrońcy ataku na Michnika nie zdają sobie sprawy, że sami wytrącają sobie z ręki jakiekolwiek argumenty i prowadzą do tego, że o sukcesie rozstrzygać będzie naga siła? Czy nie rozumieją, że przekreślają normy etyczne, przyzwoitość oraz zwykły dobry obyczaj i eskalują coraz mniej zimną wojnę domową, którą sami potępiali?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/441501-w-obronie-przyzwoitosci