Jeżeli będą jakiekolwiek zakłócenia w pracy szkół podczas egzaminów to pełna odpowiedzialność spadnie na kierownictwo tych związków zawodowych, które odrzucają możliwość jakiegokolwiek porozumienia z rządem. Odpowiedzialność spadnie szczególnie na pana Broniarza
— mówi portalowi wPolityce.pl Jacek Sasin, szef Stałego Komitetu Rady Ministrów.
wPolityce.pl: Jak pan ocenia dotychczasowe rozmowy między rządem a związkowcami na temat podwyżek dla nauczycieli?
Minister Jacek Sasin: Rozmowy są niezwykle trudne. Strona społeczna, szczególnie Związek Nauczycielstwa Polskiego nie jest zbytnio zainteresowana kompromisem w tej sprawie. Traktujemy negocjacje bardzo poważnie. Proponujemy kolejne propozycje. Wyszliśmy od propozycji 10 proc. podwyżki w tym roku. Następnie policzyliśmy wszystko i wyszliśmy z kolejną propozycją, 15 proc. podwyżką w tym roku. To mniej więcej połowa tego co żąda ZNP. Na więcej w tym roku nie możemy sobie pozwolić. Następnie zaproponowaliśmy dochodzenie do znacznie wyższych wynagrodzeń w perspektywie najbliższych czterech lat. Podwyżki byłyby wprowadzane aż do 2023 r. Nauczyciele dyplomowani zarabialiby między 7700 a 8100 złotych brutto. To bardzo godziwa pensja przy założeniu nieco zwiększonego pensum. W Polsce pensum wynosi 18 godzin tygodniowo i jest najniższe w Europie.
Pensum będzie zwiększone do 22 czy do 24 godzin tygodniowo?
Proponujemy dwa warianty, 22 lub 24 godziny. Pozostawiamy to do dyskusji z partnerami społecznymi. To nie jest dużo. Pensum w wysokości 24 godzin to średnia europejska. Nie oznacza to zwiększenia wymiaru czasu pracy nauczycieli, bo nauczyciel ma 40-godzinny tydzień pracy. Te 40 godzin jest podzielone w ten sposób, że nauczyciel spędza 18 godzin przy tablicy, 22 godziny przeznacza na inne czynności zawodowe. Proponujemy tylko zmianę proporcji.
Zwiększenie pensum nie będzie oznaczało zwolnień nauczycieli przy zwiększającym się niżu demograficznym?
Nie. Dlatego proponujemy rozłożenie podwyżek na cztery lata. Każdego roku mają miejsce naturalne i dobrowolne odejścia z zawodu nauczyciela. Około 20 tysięcy nauczycieli odchodzi każdego roku na emeryturę alb do innej pracy dobrowolnie. To spowoduje, że za te cztery lata rzeczywiście liczba nauczycieli będzie odpowiednia do tego, żeby wypełnić 22 lub 24 godzinne pensum będzie można wypełnić. Da nam to możliwość, żeby pensje wzrosły do poziomów o których mówiłem. Jest to konkretna propozycja rozwiązania sprawy i spełnienia oczekiwań nauczycielskich. Nawet wyższa jeżeli chodzi o wzrost zarobków niż to co proponuje Związek Nauczycielstwa Polskiego. Dziwi mnie, że z ich strony jest natychmiastowe i twarde odrzucenie naszych propozycji. Związkowcy nie chcą nawet na ten temat dyskutować. To pokazuje ich intencje. Tą intencją jest, żeby się nie porozumieć tylko do tego strajku doszło. Miałem wrażenie, że pan Broniarz był zaskoczony i wściekły, kiedy padła propozycja ze strony rządu.
Dlaczego?
Bo to burzy mu plan obarczenia rządu odpowiedzialnością za to co będzie się działo od poniedziałku. Jeżeli będą jakiekolwiek zakłócenia w pracy szkół podczas egzaminów to pełna odpowiedzialność spadnie na kierownictwo tych związków zawodowych, które odrzucają możliwość jakiegokolwiek porozumienia z rządem. Odpowiedzialność spadnie szczególnie na pana Broniarza.
Czy rekonstrukcja rządu będzie jeszcze przed Wielkanocą?
Decyzja kogo obejmie rekonstrukcja i jaki będzie jej termin należy do premiera Morawieckiego. Nie jestem premierem, więc uchylę się od odpowiedzi na pańskie pytanie. Kiedy ta decyzja zabraknie i będzie możliwa do ogłoszenia, opinia publiczna zostanie o niej poinformowana.
W nowym rządzie będzie pan szefem MSWiA czy stanie pan na czele innego resortu?
Ustalanie składu rządu to kompetencje premiera. Szef rządu ma prawo dobierania współpracowników w taki sposób, żeby rząd działał dobrze i był drużyną. Nie służy dobremu działaniu drużyny spekulowanie kto ma odejść z rządu, a kto do niego dołączyć. To są kompetencje premiera, będzie o tym informował.
Przed rokiem rozmawialiśmy o ustawie reprywatyzacyjnej. Czy coś się zmieniło w tej sprawie?
Nic się w tej sprawie nie zmieniło. Jest to bardzo trudny temat wymagający wyważenia wielu różnych racji, uwarunkowań prawnych i finansowych. Działamy w określonym otoczeniu prawnym, które powoduje, że bardzo trudno jest ograniczyć rekompensaty za utracone mienie. Zarówno jeżeli chodzi o ich wysokość jak i o ich zakres podmiotowy, czyli wskazanie kręgu osób, które są uprawnione do uzyskania rekompensat. Propozycja ministra sprawiedliwości uwzględniała możliwości finansowe państwa, bo one dzisiaj nie pozwalają na to, żeby każdemu kto utracił mienie w czasie II wojny światowej zrekompensować to w pewnym wymiarze. Często wiązałoby się to z rekompensatą za używanie tego mienia, np. przez wiele dziesięcioleci. Na to Polski dzisiaj nie stać. Próba ministra sprawiedliwości polegała na dostosowaniu do możliwości finansowych poprzez ograniczenie zakresu tej ustawy. Mamy bardzo poważne wątpliwości czy to nie jest tak, że to spowoduje, że jeżeli taka ustawa zostanie wprowadzona to później okaże się, że będziemy musieli poszerzać jej działanie, bo będą kolejne wyroki polskich czy europejskich trybunałów, które będą wskazywały, że takie ograniczenia mogą nie być z różnych względów dopuszczalne.
Not. TP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/441450-sasin-odpowiedzialnosc-za-zaklocenia-spadnie-na-zwiazki
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.