Sędzia Ireneusz Bieniek, który dziś umorzył postępowanie w sprawie uchyleniu immunitetu sędziemu Wojciechowi Łączewskiego, przez 9 miesięcy był w szkole wywiadu PRL. Sędzią Sądu Okręgowego w Krakowie został w roku 2000, po burzliwej dyskusji i protestach samych sędziów, którzy nie chcieli, by współpracownik tajnych służb PRL dostał awans do SO w Krakowie.
CZYTAJ TAKŻE:Niebywałe! Krakowski sąd umorzył postępowanie ws. Wojciecha Łączewskiego. Sędzia nie straci immunitetu
Umorzenie postępowania w sprawie immunitetu sędziego Łączewskiego to niejedyna sprawa, z którą kojarzony jest sędzia Ireneusz Bieniek. Kilkanaście lat temu w Krakowie wybuchła bomba medialna, gdy okazało się, że Zgromadzenie Ogólne Sędziów Sądu Okręgowego w Krakowie przegłosowało jego awans z sądu rejonowego do okręgowego. Sami sędziowie podnosili fakt, że Bieniek przyznał się do współpracy z peerelowskim wywiadem wojskowym, a to nie świadczy dobrze o decyzji Zgromadzenia.
Mam nadzieję, że zwycięży kryterium fachowości. W złożonym oświadczeniu przyznałem się do tego, że przez dziewięć miesięcy byłem w szkole wywiadu, ale zwolniłem się przed jej ukończeniem; nigdy też nie wykonałem żadnego zadania. Nigdy niczego nie ukrywałem. Myślę, że Krajowa Rada Sądownictwa doceni moje kompetencje zawodowe i zaakceptuje wniosek o awans.
– mówił Bieniek w rozmowie z „Dziennikiem Polskim”, w czerwcu 2000 roku.
Sędziowie twierdzili, że byli inni kandydaci, których Zgromadzenie Ogólne Sędziów Sądu Okręgowego w Krakowie mogli awansować z rejonu do okręgu. Sprawa szkoły wywiadu Bieńka dla wielu była argumentem dyskwalifikującym go. Argumentacja Zgromadzenia została utajniona, co także wzbudzało liczne kontrowersje.
WB
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/441333-mial-byc-agentem-wywiadu-w-prl-dzis-uratowal-laczewskiego