Znika, gdy nie ma granic
Wolność to swoboda w wybieraniu celów swego życia. I warunki, które umożliwiają osiąganie tych celów. Wolność to brak lęku, gdy te cele rozważasz i spore szanse na sukces, gdy obrane cele już starasz się realizować.
Ale nie odniesiesz sukcesu, gdy będziesz chciał/a obierać cele bez żadnych ograniczeń. Gdy zechcesz zostać kosmitką, żabą, Napoleonem lub zbawcą naszej galaktyki - uznają cię za wariata. A więc wolność ma ograniczenia już w sferze wyboru.
Niemniej istotne są uwarunkowania, czytaj: ograniczenia w sferze realizacji. Gdy za cel obierzesz sobie karierę w Hollywood, np. jako scenarzysta filmowych hitów, musisz (tak: musisz) opanować kod kulturowy, jaki w Hollywood funkcjonuje. A gdy chcesz w Los Angeles zamieszkać, musisz tam dolecieć, wynająć mieszkanie i je opłacić.
To wszystko jest realne, realizowalne tylko wtedy, gdy działają liczne (niezliczone…) struktury społecznego, kulturowego świata. Gdy twoje pieniądze są twoje, gdy możesz kupić bilet lotniczy, gdy rezerwacja elektroniczna działa, gdy system bezpieczeństwa nie wpuści na pokład samolotu terrorysty.
Wszystko to opiera się na podstawowym fakcie społeczno-kulturowym – na przewidywalności ludzkich działań. Gdy nie potrafimy z dostatecznym przybliżeniem przewidywać działań innych ludzi, gdy te działania tracą swoją powtarzalność, wtedy pojawia się chaos. Wtedy nie możemy swoich celów realizować. Wtedy widzimy, że nasza – zapisana w rozmaitych doktrynach i konstytucjach wolność jest pustym słowem.
LGBT plus… chaos
Wolność nie jest abstrakcją, wolność jest czymś, czym możemy się cieszyć, tylko wtedy, gdy system społeczny względnie sprawnie działa.
Ludzie nie są przewidywalni, nie działają powtarzalne z samej swojej zwierzęcej natury. Są tacy, gdyż zostali poddani procesowi tego, co nazywa się socjalizacją. Zostali uspołecznieni. Nauczeni empatii, współodpowiedzialności za innych; w tym rezygnowania ze swoich pragnień wtedy, gdy wiązałoby się to z krzywdą innych. Oczywiście, nie działa to stuprocentowo, ale działa na tyle, że żyjąc obok siebie, możemy cieszyć się swoimi indywidualnymi - gdy muzyka dociera do nas przez słuchawki wepchnięte w ucho - albo wspólnymi strefami wolności - na koncercie.
Socjalizacja polega na tym, że ludzie są kulturowo programowani jako istoty przewidywalne. Jest tak dzięki temu, że podlegamy odziaływaniu takich podstawowych instytucji jak rodzina, szkoła (z programem kontrolowanym przez państwo), religia, wspólnota sąsiedzka.
Dziś powszechnie wiadomo, że wszystkie wymienione w powyższym akapicie instytucje przeżywają kryzys. Jeśli kryzys ten się pogłębi, instytucje te utracą zdolność programowania ludzi w stopniu minimalnie niezbędnym do tego, byśmy zachowywali wzajemną przewidywalność.
Wtedy wolność się skurczy. Przyjdzie chaos. A z nim przyzwolenie, ba, oczekiwanie na przemoc jako na koło ratunkowe, które chaos okiełzna.
Przeciw - z powodów socjologicznych
Powyższy wywód, to nasza perspektywa socjologiczna, za pomocą której patrzymy na projekt LGBT+. Jesteśmy przeciw tej ideologii z dwóch głównych powodów.
Po pierwsze, realizacja wizji aktywistów LGBT+ oznacza dalsze zwiększenie i tak nadmiarowej już złożoności współczesnych procesów społecznych, które Cywilizację Zachodu zbliżają do krawędzi chaosu.
Po drugie, program LGBT+ oznacza dalsze osłabianie tego z filarów społecznego ładu, społecznej przewidywalności, którą jest tradycyjna rodzina. To ona daje oparcie w nadmiernie dynamicznym świecie.
Nasze, socjologiczne rozumowanie jest takie: jeśli obszar wolności, z jakiej w demokratycznych społeczeństwach Zachodu środowiska nieheteronormatywne już korzystają, dalej miałby być poszerzany, to pod znakiem zapytania może stanąć przestrzeń demokratycznej wolności w ogóle.
Katarzyna i Andrzej Zybertowiczowie
Felieton opublikowany w tygodniku „Sieci” nr 12/2019
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/441197-sprzeciw-socjologiczny-wolnosc-nie-jest-abstrakcja?wersja=mobilna