Nie widzę w ludziach pokroju Donalda Tuska czy Fransa Timmermansa jakiejś refleksji na temat tego, co się stało
— mówi portalowi wPolityce.pl Jan Dziedziczak, poseł PiS, były wiceminister spraw zagranicznych.
wPolityce.pl: Obserwujemy wzmożoną aktywność Fransa Timmermansa w sprawach Polski. Efekt kampanii socjalistów czy nagły przypływ troski o praworządność w państwie członkowskim UE?
Jan Dziedziczak (PiS): Bezdyskusyjnie jest to działalność polityczna. Pamiętajmy, że jesteśmy świadkami porażki tej kadencji Unii Europejskiej. Zarówno przewodniczącego Rady Europejskiej, jak i Komisji Europejskiej z jej szefem i wiceszefem na czele. To za tej kadencji mieliśmy precedens polegający na opuszczeniu Unii przez jeden z krajów. Przez kilkadziesiąt lat kraje wstępowały do UE, a teraz stało się coś zupełnie odwrotnego. Coś musiało się stać.
Można to skwitować sarkastycznie: wina Tuska.
Niestety taka jest prawda i żadne sarkazmy tego nie wybielą. Nie widzę w ludziach pokroju Donalda Tuska czy Fransa Timmermansa jakiejś refleksji na temat tego, co się stało - dlaczego Wielka Brytanii zdecydowała o wyjściu z Unii, dlaczego w wielu państwach wybory wygrywają nie eurorealistyczne ugrupowania jak PiS, ale siły eurosceptyczne. To skutek pewnej polityki unijnej. To reakcja ludzi na tę politykę. Tyle że refleksji nadal brak. Zamiast bardziej wsłuchiwać się w głos obywateli, unijni liderzy serwują jeszcze więcej tego samego. To ma być ich odpowiedź na kryzys. Jean-Claude Juncker powiedział nawet podczas jednej z dyskusji dotyczących uchodźców, że dziwi się, że niektóre rządy „zbyt tkliwie wsłuchują się w głos obywateli”. W mojej ocenie to wypowiedź skrajnie antydemokratyczna. Jeśli chodzi o Fransa Timmermansa, to pytany o stosowanie podwójnych standardów w kontekście wydarzeń we Francji, stwierdził, że nie wie, co dzieje się nad Sekwaną. A przypomnijmy, że na ulicach francuskich miast zginęło już kilkadziesiąt osób!
Frans Timmermans odbił piłeczkę i stwierdził, że jeżeli ktoś mówi o „podwójnych standardach”, to zazwyczaj sam ma problem z praworządnością na swoim podwórku.
Jako wiceszef sejmowej komisji ds. Unii Europejskiej miałem okazję uczestniczyć w spotkaniu z Fransem Timmermansem w Brukseli. Doskonale pamiętam tę rozmowę. Timmermans cały czas pouczał nas, czym jest demokracja. Zwróciłem mu wówczas uwagę, że reprezentuję partię, która ma 30-40-procentowe poparcie w Polsce i realizuje wolę obywateli, natomiast on jest politykiem ugrupowania, którego poparcie w Holandii stopniało do kilku procent i być może nie przekroczy progu wyborczego. „Nie ma pan poparcia obywateli własnego kraju, a chce pan zostać szefem całej Komisji Europejskiej” - zauważyłem.
Jaka była jego reakcja?
Zirytował się i zmienił temat. Tak to niestety wygląda. Taka jest kondycja obecnych elit UE. Dziś myśl ojców założycieli Wspólnoty tak naprawdę realizują dwa kraje – Polska i Węgry. To inne państwa odeszły od pierwotnych założeń Unii Europejskiej proponując politycznie poprawną federację. Warto o tym pamiętać.
Rozmawiał Aleksander Majewski
-
Kultowy PREZENT dla prenumeratorów!
Super oferta dla czytelników tygodnika „Sieci”! Zamów i opłać roczną prenumeratę pakietu: tygodnik „Sieci” i miesięcznik „wSieci Historii”, a koszulkę z kultowym już powiedzeniem #JaCięNieMogę otrzymasz GRATIS!
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/441143-dziedziczak-ujawnia-kulisy-spotkania-z-timmermansem