W krajach Unii Europejskiej ministrowie sprawiedliwości występują z wnioskami o nominacje sędziów. W Polsce taka sytuacja jest nie do pomyślenia i tak nie jest. A mimo to zarzucają nam, że łamiemy trójpodział władzy
— mówi portalowi wPolityce.pl Stanisław Piotrowicz, poseł PiS.
wPolityce.pl: Trybunał Sprawiedliwości UE oddalił wniosek przedstawiciela Prokuratury Krajowej o wyłączenie prezesa Trybunału Koena Lenaertsa z rozpoznawania sprawy pytań prejudycjalnych zadanych przez Sąd Najwyższy w sprawie KRS. Jak pan to skomentuje?
Stanisław Piotrowicz: Myślę, że dość czytelne są standardy jakie prezentuje TSUE. Przewodniczący TSUE przecież wielokrotnie gościł w Polsce.
Bywał na imprezach opozycji.
Tak i spotykał się ze środowiskami sędziowskimi. Wypowiadał się przed rozstrzygnięciem sprawy w mediach. Wprawiło to w konsternację nawet niektórych polityków europejskich, w tym również niektórych sędziów TSUE. Wydawać by się mogło, że to rzeczywiście dyskwalifikuje prezesa.
W pańskiej ocenie to dyskwalifikuje prezesa TSUE?
Oczywiście.
Jakie powinny być konsekwencje?
Powinien być wyłączony z orzekania w tej sprawie. W polskich warunkach tak zapewne by się stało. Tego byśmy oczekiwali od sądu. Jednak widać, że w TSUE fakty i prawo mają nieco mniejsze znaczenie. Zaczynamy się do tego przyzwyczajać.
Gdzie tu niezależność i niezawisłość TSUE?
Wiele jest takich momentów, kiedy mówimy o wymiarze sprawiedliwości i spotykamy się z podwójnymi standardami. W krajach Unii Europejskiej ministrowie sprawiedliwości występują z wnioskami o nominacje sędziów. W Polsce taka sytuacja jest nie do pomyślenia i tak nie jest. A mimo to zarzucają nam, że łamiemy trójpodział władzy. Bardziej to się staje czytelne, nawet dla ludzi nie obeznanych w prawie, że fakty i prawo nie mają większego znaczenia dla TSUE. Podobnie było również w sprawie opinii Komisji Weneckiej. Odniósł się do nich zespół ekspertów powołany przez marszałka Sejmu pod przewodnictwem prof. Jana Majchrowskiego. Tam punkt po punkcie skomentowano raport Komisji Weneckiej. Wskazano na niezgodność faktów i na nieznajomość prawa. Ale jak widać to nie o fakty, ani nie o prawo chodzi.
Not. ems
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/440771-piotrowicz-tsue-nie-chodzi-o-fakty-ani-o-prawo