Od dobrych kilku tygodni trwa wśród prawników dyskusja o legalności nauczycielskiego strajku. Obawy części z nich znalazły uzasadnienie po 25 marca 2019 r., do kiedy należało przeprowadzić referendum strajkowe. Dyrektorzy szkół byli zobowiązani zgłosić ten fakt do okręgowych inspekcji pracy. Z informacji, do których dotarł portal wPolityce.pl wynika, że że dane, które zebrała i zaprezentowała inspekcja, różnią się od tych, które w swoim posiadaniu mają kuratoria oświaty. Skąd wynikają te różnice? Wiele wskazuje, że z bałaganu, do którego doprowadziły działania Związku Nauczycielstwa Polskiego, z jego prezesem Sławomirem Broniarzem na czele. Czy za tę sytuację zapłacą dyrektorzy szkół?
CZYTAJ RÓWNIEŻ:TYLKO U NAS. Wiceszefowa MEN o kulisach rozmów ze związkami: Potrzeba refleksji, by nie dążyć za wszelką cenę do strajku
Prawo stanowi jasno, że dyrektor szkoły lub placówki, który nie dopełnił obowiązku zgłoszenia strajku do okręgowych inspekcji pracy, popełnia przestępstwo z art. 26, ust. 1, pkt 2 ustawy o rozwiązywaniu sporów zbiorowych. To z kolei zagrożone jest karą grzywny lub ograniczenia wolności. Sprawa jest bardzo poważna, bo może dotyczyć, co piątej szkoły, która weszła w procedurę sporu zbiorowego. Z naszych informacji wynika,że inspekcje pracy właśnie ogłosiły przeprowadzenie szczegółowych kontroli w tej sprawie.
Nie chciałbym być w tym momencie w skórze, co po niektórych dyrektorów szkół, bo na nich ciąży w tym momencie duża odpowiedzialność. Mając świadomość, że nie dopełnili swoich ustawowych obowiązków, narażają i siebie i de facto strajkujących nauczycieli
– mówi nam ekspert zajmujący się prawem edukacyjnym w jednym z kuratoriów.
Tymczasem dane, które napłynęły do Głównego Inspektora Pracy mówią o ok. 13 tys. szkół, przedszkolach i innych placówkach oświatowych, które formalnie weszły w spór zbiorowy. Niezależnie od tego, poszczególne kuratoria oświaty zbierały swoje dane, które pokazują, co innego. O ile w np. w województwach kujawsko-pomorskim czy lubelskim różnica jest kilku procentowa i można ją uznać za margines błędu, o tyle już w województwie warmińsko-mazurskim różnica ta sięga nawet 30 proc.
Najgorzej sytuacja wygląda jednak w województwie lubuskim, bo tam dane pokazują różnicę nawet 45 proc. W lubuskim do okręgowego inspektoratu pracy napłynęło 289 zawiadomień od placówek, tymczasem kurator wie o ponad 500 szkołach z przeprowadzoną procedurą sporu zbiorowego!
Co to oznacza? Dyrektorzy podali stosowne informacje kuratorom oświaty, bo mają już stałą i przetartą z nimi ścieżkę komunikacyjną, a zapomnieli tego zrobić lub nie mieli wystarczających informacji i nie dopełnili swojego obowiązku. Artykuł 8 ustawy o rozwiązywaniu sporów zbiorowych mówi, że pracodawca, w tym wypadku dyrektor szkoły, jest zobowiązany powiadomić właściwego okręgowego inspektora pracy w momencie podjęcia rokowań ze związkiem zawodowym.
Dyrektor szkoły lub placówki, który nie dopełnił tego obowiązku popełnia przestępstwo, a przypomnijmy, że dyrektor skazany prawomocnym wyrokiem za przestępstwo popełnione umyślnie może zostać odwołany ze stanowiska i pociągnięty do odpowiedzialności dyscyplinarnej. Dlaczego ZNP nie zadbał o to, by informacje płynące do inspekcji były identyczne z tymi, które napływały do inspekcji pracy?
WB
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/440753-czy-tysiace-dyrektorow-szkol-straca-prace-przez-broniarza