Od początku protestu nauczycieli nawołuję obóz niepodległościowy, by dostrzegając polityczne tła i motywacje pana Broniarza, nie dał się ubrać w buty wrogów nauczycieli. To środowisko ma poważne powody, by czuć się sfrustrowane, by domagać się większej uwagi i znacznie wyższych zarobków. Osobiście spotykam się (mówię o publicznym systemie oświaty, prywatnych szkół nie znam) głównie z nauczycielami fachowymi, pełnymi pasji, poświęcenia, gotowymi pomagać dzieciom i rodzicom. Warto to doceniać.
Dlatego teraz pozwolę sobie przestrzec także protestujących: uważajcie na próby przytulania przez opozycję. Oczywiście, jest pewna dynamika polityczna, która nakazuje brać wszystkie pojawiające się wyrazy wsparcia i każdą pomoc. Jednak jest też granica, której przekroczenie odbiera akcji wiarygodność. To właśnie zdarzyło się nie tak dawno protestującym w Sejmie osobom niepełnosprawnym i ich opiekunom - do dzisiaj słychać głosy, że tak mocno wchodząc w politykę, zaszkodziły one sprawie swojego środowiska.
Także dla nauczycieli, uważam, głównym zagrożeniem jest widoczne partyjne zacietrzewienie pana prezesa Broniarza, który chyba zbyt szybko przeistacza się z kostiumów kodowsko-platformerskich w rzekomo apolitycznego bojownika o interes środowiska pedagogicznego.
Co widać było w tej rozmowie red. Mazurka z szefem ZNP:
Do tego moment protestu - tuż przed wyborami europejskimi. Do tego milczenie za czasów PO-PSL, gdy płace nauczycielskie były zamrożone.
Dochodzi właśnie kolejny, niebezpieczny element. Oto czytam na łamach prasy plaformerskiej, z wyraźną radością, że władze wielkich miast szykują takie rozwiązania, które „pozostawią nauczycielski fundusz płac na tym samym poziomie”. Innymi słowy, inaczej niż określają obowiązujące przepisy, nauczyciele nie stracą finansowo na proteście, bo samorządy związane z opozycją im dopłacą.
Na razie kombinują tak władze Warszawy, Poznania, Wrocławia, Szczecinka, Łodzi.
I np. platformerska prezydent tego ostatniego miasta stwierdziła:
Bądźcie spokojni i walczcie o swoje para. Uważamy, że to jest właściwa droga i cel.
Cóż, w polityce podobno można wszystko. Ale z takim rozwiązaniem zachwiana zostaje naturalna równowaga, która zakłada, że protest musi być jakoś tam bolesny także dla protestujących. Powstaje sytuacja w której protest nauczycieli finansują platformerskie samorządy.
Uważam to za bardzo niebezpieczne dla samych nauczycieli. Już wcześniej ryzyko iż ich protest zostanie uznany za akcję opozycji było duże, teraz znacznie rośnie.
Pojawia się niepokojące pytanie: to strajk nauczycieli czy lewicowych prezydentów miast i całej opozycji? Przestrzegam: jak tak dalej pójdzie, opinia publiczna uzna to za akcję polityczną. Argumentów, niestety, przybywa.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/440555-to-ma-byc-strajk-nauczycieli-czy-opozycji-zla-decyzja