Co ma wspólnego prezes Polskiego Stronnictwa Ludowego (PSL) Władysław Kosiniak Kamysz z „Tezami na VII zjazd Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej” (PZPR) i z Henrykiem Jabłońskim, przewodniczącym Rady Państwa za nieboszczki Polski tzw. Ludowej? Wiele. Po pierwsze, PSL jest spadkobierczynią Zjednoczonego Stronnictwa Ludowego (ZSL), towarzyszki PZPR z czasów komunizmu, po drugie, ówczesny przewodniczący Rady Państwa i Komisji Nadzwyczajnej Jabłoński domagał się na sejmowej debacie z 10 lutego 1976 roku wpisania przewodniej roli i przyjaźni z sowiecką Rosją (ZSRR) do polskiej konstytucji, co notabene zostało uchwalone i wpisane, zaś Kosiniak-Kamysz z nadzwyczajnej Koalicji Europejskiej złożył właśnie propozycję wpisania do polskiej konstytucji członkostwa w UE, co – na szczęście – jeszcze uchwalone nie jest…
Tradycja podległości widać w ZSL, pardon, PSL nie ginie. W kwestii formalnej, Kosiniak-Kamysz zapowiedział, że jego partia złoży projekt stosownej uchwały już w przyszłym tygodniu, po zebraniu podpisów.
„Złożymy poprawkę o zmianę w konstytucji, wpisanie członkostwa w UE do polskiej konstytucji”
— poinformował, dorzucając przy okazji, że jeśli ktoś tej „poprawki” nie poprze, będzie znaczyło, że chce wyprowadzenia Polski z UE. Taki „test wiarygodności” i „sprawdzian”…, oznajmił chytrze. Nie wiem, czy pan prezes wypił za dużo samogonu, czy zjadł za mało, w każdym razie zabrakło mi tylko okrzyku z tłumu ludowców: czy jest na konwencji lekarz…?!
Niestety, nikt nie zawołał, pomocy doraźnej prezesowi nie udzielono, więc brnął dalej: że nie ma zgody na Polexit, że nie pozwoli, aby jakakolwiek siła polityczna wyprowadziła Polskę z UE, a gwarancją tegoż i w ogóle naszego bezpieczeństwa będzie zwycięstwo wyborcze Koalicji tzw. Europejskiej, w której PSL partycypuje wraz z innymi przystawkami do Platformy Obywatelskiej. Poza tym prezes domaga się szacunku dla Polski i UE, w tym dla siebie, bo podobno wiadro pomyj na PSL ktoś wylał i próbował ukraść mu tożsamość, o czym napomknął był w swym płomiennym wystąpieniu.
Sam bym tego nie wymyślił, żaden kabaret by na to nie wpadł, a on, prezes, Kosinak-Kamysz Władysław owszem, i wysmagał tych faryzeuszy, co to fałszywe świadectwo przeciw bliźniemu swemu głoszą, to: „My będziemy rozdawać karty”, grzmiał i dalej…: „Nasza drużyna będzie załatwiać najważniejsze sprawy”.
Aż chciałoby się dodać, zapewne tak będzie załatwiać, jak pamiętny kontrakt na wieloletnie dostawy gazu z Rosji po niebotycznych cenach, za który był odpowiedzialny wówczas szef PSL w koalicyjnym rządzie z PO, wicepremier i minister gospodarki Waldemar Pawlak, a którą to umowę zakwestionowała nawet UE. Mniejsza z tym, było minęło, teraz twarzą „peezelu” jest przecież Kosiniak-Kamysz, który odkrył, że „coś złego chyba się dzieje w rządzie” Prawa i Sprawiedliwości, że mu „studzienka bez dna zaczyna wysychać”…
„Trzeba się poważnie zabrać do pomocy przedsiębiorcom. Chcę przekazać jedno przesłanie: ręce precz od polskich przedsiębiorców. Stajemy do tego meczu przygotowani. Już nas faulują, ale my nie damy się sprowokować. Nas interesuje tylko zwycięstwo”
— zapowiedział. Aaa, i że nie da poderżnąć chrześcijańskich wartości w Europie, cytuję:
„Będziemy bronić wartości chrześcijańskich, wartości narodowych, społecznych, które od pokoleń są wypisane na zielonych sztandarach: Bóg, honor i ojczyzna”.
Czego to nie było w przemówieniu lidera PSL, wszystko było, i odwołanie do „marzenia Jana Pawła II” też, i że PSL jest „strażnikiem jego testamentu”, i grane było, i śpiewane… Jednego tylko nie było: Bartosza Kumana, mężnego chłopa z czasów insurekcji kościuszkowskiej, znanego jako Bartosz Głowacki, który by zakrył czapką… prezesowi usta.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/440431-psl-chce-wpisac-czlonkostwo-polski-w-ue-do-konstytucji