Bulwary Wiślane w Warszawie to kultowe miejsce na rozrywkowo-kulturalnej mapie stolicy. Od lat kojarzy się z koncertami, tańcami pod gołym niebem i wydarzeniami kulturalnymi. Jednak z uwagi na nieudolność warszawskiego ratusza, miejsce może przestać istnieć.
Jak wspominaliśmy na początku marca, mieszkańcy Powiśla skarzą się na imprezowiczów, którzy m.in. załatwiają w krzakach swoje potrzeby fizjologiczne, bo miasto nie zapewniło odpowiedniej infrastruktury.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Kluby nad Wisłą znikną przez niekompetencję miasta? „Prezydencie Trzaskowski, nie da się normalnie?”
Rzecznik prezydenta Warszawy Kamil Dąbrowa, w rozmowie z reporterem telewizji wPolsce.pl Maciejem Zemłą powiedział, że Obecnie trwają negocjacje dotyczące warunków konkursu między mieszkańcami, przedstawicielami klubokawiarni i miastem.
Miastu zależy na zachowaniu charakteru bulwarów, ale również na bezpieczeństwie tych, którzy tam są i bezpieczeństwie mieszkańców. Mieszkańcy zgłaszali liczne protesty dotyczące zakłócania ciszy nocnej, dotyczące głośności imprez, które odbywały się na bulwarach. Musimy to uwzględnić. To znaczy, że potrzebny jest kompromis
— stwierdził Dąbrowa.
Zaznaczył również, że każdy musi ustąpić i każdy musi być odpowiedzialny za to, co robi.
Rozumiem mieszkańców Powiśla. Każdy chce odpoczywać, oni tam mieszkają, to jest ich dzielnica. Ale spróbujmy zrozumieć też tych, którzy chcą się w dłucie letnie noce dobrze, a przede wszystkim bezpiecznie bawić
— dodał Dąbrowa.
Przypomnijmy, że jedna z pierwszych propozycji ratusza dotyczyła ograniczenia hałasu do 70 decybeli - to mniej więcej tyle, co emituje odkurzacz.
Zapytany przez reportera telewizji wPolsce.pl o tę sytuację Ivan Piotr Ivanow, właściciel lokalu Pomost 511, powiedział, że w warunkach konkursu był zapis o granicy głośności, ale był to zapis wstępny.
Normy, które zostały wcześniej ustalone w badaniach miejskich były wyższe Wynosiły ok. 90 decybeli. Jak to będzie wyglądać w konkursie? Zobaczymy. Liczę na to, że niebawem. Ten sezon stoi pod znakiem zapytania
— przyznał Ivan Piotr Ivanow.
Zdaniem mieszkańców Warszawy, zamknięcie lokali na bulwarach nie spowoduje ograniczenia hałasu na bulwarach.
Ludzie i tak będą przychodzić bawić się ze swoim własnym sprzętem, więc będzie to samo
— oceniła mieszkanka Warszawy.
Mieszkałem kiedyś przy metrze Politechnika. Tam nie było imprez, a hałas był. Raczej źródłem hałasu nie są ludzie imprezujący nad Wisłą. Źródłem hałasu jest mieszkanie w Warszawie
— stwierdził mieszkaniec stolicy.
Zdaniem Jana Śpiewaka, sprawa bulwarów jak w soczewce pokazuje nieudolność stołecznej administracji.
Chciałem zakładać brak złej woli, ale to kwestia braku umiejętności i kompetencji. Warszawski ratusz traktuje tych przedsiębiorców w sposób absolutnie skandaliczny. Umowy faktycznie pokończyły się w zeszłym roku. Było ponad pół roku, żeby ten konkurs na zaaranżowanie Bulwarów Wiślanych ogłosić
— powiedział w rozmowie z wPolsce.pl Jan Śpiewak.
wkt
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/440089-tylko-u-nas-co-dalej-z-bulwarami-wislanymi