Pokarał mnie dzisiaj dobry Bóg taką bezrozumnością, że postanowiłem obejrzeć wystąpienie Grzegorza Schetyny podczas Rady Krajowej PO. Trudno, stało się, wyciągnijmy z tego jakąś mądrość.
Pierwsza uwaga jest taka, że Schetyna był bardzo pewny siebie i okładał politycznych przeciwników raz za razem. Jedno, co mi nie pasowało, to to, że pan przewodniczący zechciał zrobić ze słuchających niepamietających niczego debili.
Jak bardzo trzeba się oderwać od rzeczywistości, by mówić o władzy, która „przygląda się specjalistom wyjeżdżającym z Polski” zamiast pracującym w kraju? Jaki poziom bezczelności trzeba osiągnąć, by mówić, że PO zapewni „wyższe płace i niższe podatki”? Jaką pigułkę na amnezję trzeba łyknąć, by nie pamiętać, jak „działała” służba zdrowia w czasach koalicji PO-PSL?
Naprawdę liczycie na to, że Polacy mają tak krótką pamięć?
Lider PO mówi, że „nic co było Polakom dane nie zostanie im zabrane”. I dodaje, że 500+ na pierwsze dziecko to był ich pomysł. To chyba strach. Bo Polacy dobrze wiedzą, kto dla nich te pieniądze w budżecie znalazł. Dlaczego podczas ośmiu lat rząd PO-PSL nie dal choćby stówy na trzecie lub czwarte dziecko?
Obiecać można wiele. Wielki „obiecywacz” poszedł jeszcze dalej. Dzięki niemu będziemy mieli „do 2030 roku dziesiątki miliardów (ciekawe czy euro czy złotych?) więcej z UE”. Szkoda, że Schetyna nie obiecał niczego do 2050, albo 2150 roku? Mógłby wtedy bez cienia zawahania mówić o tysiącach miliardów.
Grzegorz Schetyna stawia Polaków przed wyborem: „albo państwo nienawiści albo państwo solidarne, które wszystkich obywateli traktuje godnie i równo”. Bardzo dobrze narysowana krawędź. Bardzo dobrze. Proszę tylko o jedno, niech każdy we własnym sumieniu oceni, które państwo można naprawdę nazwać „solidarnym”. I wtedy wybierzcie.
CZYTAJ TAKŻE: Prezes PiS na konwencji we Wrocławiu: My nie dzielimy Polaków. Nie organizowaliśmy akcji „widelec”. Przestrzegamy konstytucji!
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/439282-schetyna-mogl-obiecac-tysiac-miliardow-do-2150-roku