Jak informował portal wPolityce.pl, ostatni szczyt Rady Europejskiej przyniósł pewne rozwiązanie w sprawie przedłużenia Brexitu, czyli okresu wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej. Londyn ma w tej chwili przed sobą de facto trzy scenariusze: w pierwszym zatwierdza porozumienie w Izbie Gmin w przyszłym tygodniu i wychodzi z UE 22 maja, drugie rozwiązanie to tzw. twardy Brexit i wyjście z UE bez umowy 12 kwietnia, a trzecie to prośba o przedłużenie rozmów z UE - ale to wiązałoby się z udziałem Brytyjczyków w wyborach do Parlamentu Europejskiego.
Poznaliśmy nieco szersze kulisy takiej, a nie innej decyzji UE w tej sprawie - oraz polskiego stanowiska, które reprezentował na posiedzeniu Rady Europejskiej pan premier Mateusz Morawiecki. Polska delegacja była - i jest - świadoma tego, jak bardzo delikatne i kruche są wszelkie kwestie związane z ryzykiem tzw. twardego Brexitu. I dlatego polskie stanowisko było opatrzone nadzwyczajną delikatnością.
Znający kulisy rozmów w Brukseli członek polskiej delegacji przekonuje nas, że wstępna propozycja, którą położył na stole Donald Tusk - przewodniczący Rady Europejskiej - de facto nie była żadnym rozwiązaniem problemu.
Wersja Tuska tak naprawdę utrwalała datę 29 marca jako moment, w którym dochodzi do twardego Brexitu. Stanowisko przewodniczącego Rady prowokowało bowiem Brytyjczyków do wniosku, że Bruksela wywiera coraz mocniejszą presję zewnętrzną na ich parlament. Decyzja o bezwarunkowym przedłużeniu daty do 12 kwietnia nie pozwala na tak jednoznaczny wniosek
— słyszymy.
Ograniczony horyzont czasowy wynika teraz z obiektywnych okoliczności organizacji wyborów do Parlamentu Europejskiego, które trzeba rozpocząć 12 kwietnia, a nie arbitralnych decyzji politycznych UE. To zupełnie inna perspektywa niż ta proponowana przez Tuska.
Polsce zależało na tym - mając na względzie nie tylko poczucie Brytyjczyków, ale przede wszystkim interesy Polaków, którzy mogliby ucierpieć na tzw. twardym Brexicie - by wprowadzić takie rozwiązania, które otworzyłyby drzwi do innych scenariuszy, w tym przypadku ratyfikacji umowy po raz trzeci.
Głosowania i tak muszą zacząć się szybko, bo wynika to z prawa, jakie obowiązuje w Wielkiej Brytanii, wzmocnionego zresztą polityczną wolą ich rządu. (…) Zresztą nawet w przypadku porażki w głosowaniu, będą dodatkowe dwa tygodnie na refleksję parlamentu brytyjskiego. Nie możemy bowiem wykluczyć większych wstrząsów, a co za tym idzie - nawet jeśli byłyby to kruche nadzieje, to nie możemy zamykać jakichkolwiek drzwi w sprawie spokojnego, opartego o umowę wyjścia Brytyjczyków z UE
— słyszymy od członka polskiej delegacji, który uczestniczył w formowaniu polskiego stanowiska na ostatni szczyt RE.
ZOBACZ TAKŻE ROZMOWY W TEMATACH EUROPEJSKICH W TELEWIZJI WPOLSCE.PL:
maf
-
Doskonała lektura na weekend! Tygodnik „Sieci”. A w nim jak zawsze ważne i aktualne tematy, ciekawe teksty i znakomite fotografie.
Kup nasze pismo w kiosku lub skorzystaj z bardzo wygodnej formy e - wydania dostępnej na: http://www.wsieci.pl/prenumerata.html.
Zapraszamy też do subskrypcji tygodnika w Sieci Przyjaciół – www.siecprzyjaciol.pl. i oglądania ciekawych audycji telewizji internetowej www.wPolsce.pl.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/439137-tylko-u-nas-kulisy-negocjacji-w-brukseli-ws-brexitu