System edukacji w Polsce zasługuje na natychmiastowe rozwiązanie i stworzenie od nowa. Można to zrobić pod warunkiem, że będzie plan jak to uczynić. W tej chwili system edukacyjny przypomina naprawę drogi na wsi. Wójt czasami wysyła ekipę naprawczą, aby zakleiła w niej dziury. Jedna ekipa łata dziury czarnym asfaltem, inna jasnym, a jeszcze inna używa zielonego ekologicznego materiału
— mówi portalowi wPolityce.pl prof. Aleksander Nalaskowski, profesor pedagogiki, przez 25 lat był dyrektorem szkoły.
wPolityce.pl: Panie profesorze, jak pan skomentuje słowa Broniarza? Szef ZNP powiedział, że jeżeli żądania finansowe nauczycieli nie zostaną spełnione, uczniowie nie otrzymają promocji do następnej klasy.
Prof. Aleksander Nalaskowski: Gdybym miał definiować dla studentów czym jest szantaż to bym podał właśnie ten przykład. To ewidentny szantaż związku zawodowego, który nie strajkował w trakcie, gdy nie podnoszono poborów za czasów poprzedniej koalicji. A teraz nagle przypomniał sobie, że trzeba strajkować. Wpisuje się to wszystko w LGBT, ataki na księży i w całą narrację TVN. To jest wpisywanie się w działania przeciwko PiS, przeciwko jego ministrom, przeciwko wszystkiemu co przychodzi z PiS. Cytując Dyla Sowizdrzała mógłbym powiedzieć, że ten kto tego nie widzi ma bielmo na oczach i jest głupi.
Broniarz to wytrawny stupajka partyjny, który z niejednego pieca jadł chleb. Myślę, że teraz bardzo żałuje, że to chlapnął. Teraz próbuje się z tego tłumaczyć. Mówi, że nie był to szantaż.
Nie ulega jednak wątpliwości, że nauczyciele zasługują na podwyżki.
Jest wiele grup zawodowych w budżetówce, które zasługują na podwyżki. Jakiekolwiek nie będą to podwyżki, każdy będzie mówił, że są za małe. Taka jest nasza mentalność. Zawsze mówimy, że za mało zarabiamy. Kiedy pytamy kogoś ile zarabia, często podaje „gołą” pensję bez dodatków stażowych itd. Oczywiście najczęściej podaje kwotę netto. Ale przecież pensja brutto też jest naszym zarobkiem, tylko go oddajemy z niej zgodnie z Konstytucją i z innymi przepisami podatki i ZUS. Działanie Broniarza niczym się nie różni od działania opozycji. To jest działanie stricte polityczne, które wychodzi z tego samego pnia. Opozycja w Parlamencie Europejskim skarży na Polskę i mówi: nie dajcie rządowi w Warszawie pieniędzy i dotacji. Przecież to jest dokładnie to samo co robi Broniarz. Z tym, że Broniarz ma bardzo wrażliwą broń w ręku. Ma nauczycieli.
Nauczyciele powinni odpowiedzieć na apel Broniarza i strajkować?
Nie. W tej chwili głos nauczycieli o podwyżki jest tak donośny, że jestem właściwie pewny, że rząd już tego nie odpuści i podwyżki będą.
Będzie 1000 złotych dla każdego nauczyciela?
Podwyżka w wysokości 1000 zł netto na każdego nauczyciela to horrendalna kwota. W oświacie jest zatrudnionych 700 tysięcy osób. Proszę tę liczbę pomnożyć przez 1000 zł, dodać podatek i ZUS. Wychodzi podwyżka w wysokości 1800 zł na osobę. Za to wszystko zapłaci pracodawca. Nauczyciele nie są grupą niszową. To nie są treserzy lwów, ani zawodowi trenerzy hokeja na trawie, których jest garstka. Nauczyciele to potężna grupa zawodowa. Nikt rozsądny nie pokusi się jednorazowo na taką podwyżkę. Rozpiszmy to na raty.
Przyjmijmy, że są pieniądze na 1000 złotych podwyżki dla każdego nauczyciela. Jednak czy wszyscy na nie zasługują?
Nagradzanie wszystkich nauczycieli jest głęboko niemoralne. Dać 1000 zł wszystkim nauczycielom to dać podwyżki tym, którzy ciężko pracują i tym, którzy w ogóle nie nadają się do zawodu się nie nadają i nie powinni nigdy pracować w szkole. Podwyżki dla wszystkich nauczycieli w jednakowej wysokości to podtrzymywanie niskiej jakości edukacji. Z moich szacunków wynika, mówię to teraz jako publicysta, a nie jako naukowiec, że około 35 proc. pracujących jako nauczyciele nie nadaje się do zawodu. Znaleźli się tam przez przypadek.
Jak on powinien być skonstruowany system edukacyjny, żeby służył uczniom, nauczycielom, społeczeństwu i państwu? Co zrobić, żeby przyszłe pokolenia tak zostały wyedukowane, żeby Polska miała z nich pożytek i mogła normalnie się rozwijać?
Poza drobnymi wyjątkami, praktycznie żadne środowisko naukowe, ani nauczycielskie, czy to solidarnościowego czy ZNP nie ma takiego pomysłu. Poza magister filologii polskiej, minister edukacji Anną Zalewską i poprzednimi ministrami w zasadzie nie mamy do czynienia z żadnym spójnym pomysłem na edukację. Są różne bunty, nastroje rewolucyjne i strajkowe. Ale nikt nie przedstawia programu jak powinna wyglądać oświata. Jest czarny PR oświaty, że to wylęgarnia patologii i chuliganów, że nauczyciele są niedouczeni. W tym wszystkim jest trochę prawdy. Jednak nikt jak dotąd nie wygenerował spójnego pomysłu na system oświatowy. Nasz system oświatowy jest zbitką systemu międzywojennego, komunistycznego, wzorowanego na rosyjskiej szkole i systemu liberalnego. Ten twór jest tak eklektyczny, że absolutnie nie może się sprawdzać. Jeżeli coś jest do wszystkiego, jest do niczego.
Jak powinien wyglądać system oświaty?
Powinien być spójny. Napisałem o tym w książce pt. „Szkoła Laboratorium: od działań autorskich do pedagogiki źródeł” wydanej w 2017 r. Są różne pomysły i różne opracowania naukowe, które mówią na przykład o podwyższaniu kwalifikacji nauczycieli, o pracy z uczniem zdolnym albo z uczniem słabym albo o wychowaniu fizycznym w szkole. Mógłbym wymieniać panu do wieczora rozmaite opracowania na różne tematy edukacyjne. Ale nie ma żadnego opracowania na temat całości systemu. W jakiś sposób stałem się prekursorem tej kwestii w książce opublikowanej w 2017 r. Pisałem tam m.in. na temat konstruowania zespołów nauczycielskich. Szkoła ani żaden system nie będzie dobrze funkcjonował, jeżeli zespół nauczycielski będzie wewnętrznie zróżnicowany i skłócony. Nie będzie dobrze działał, jeżeli będzie się identyfikował tylko wokół konfliktu w tak podstawowej sprawie, jak finanse czy zatrudnienie. Trzeba zacząć zmiany w edukacji. Jeżeli wygenerujemy system, który będzie pozwalał dyrektorowi konstruować zespół nauczycielski w szkole, pozwoli to wprowadzać normalność w edukacji. Nie będzie dobrze działał zespół, w którym jeden nauczyciel mówi, że był Holokaust, a drugi temu zaprzecza, albo jeden mówi, że ma być tęczowy polonez, a drugi, że woli biało-czerwonego poloneza. Tak nie dojdziemy z tym wszystkim do ładu. Szkoła chociaż jest sumą indywidualności stanowi dzieło zbiorowości zarówno nauczycieli jak i uczniów. Zespół powinien składać się z właściwych osób, które będą miały nie tylko wykształcenie, ale będą wzajemnie się porozumiewać. Jeżeli nauczyciele w szkole nie będą tworzyli drużyny to nie możemy mówić o żadnej reformie edukacji.
Czyli obecny system edukacji nie ma racji bytu?
Oczywiście, że nie. System edukacji w Polsce zasługuje na natychmiastowe rozwiązanie i stworzenie od nowa. Można to zrobić pod warunkiem, że będzie plan jak to uczynić. W tej chwili system edukacyjny przypomina naprawę drogi na wsi. Wójt czasami wysyła ekipę naprawczą, aby zakleiła w niej dziury. Jedna ekipa łata dziury czarnym asfaltem, inna jasnym, a jeszcze inna używa zielonego ekologicznego materiału.
Chętnie powołujemy się na fińskie wzory edukacyjne. Fińska edukacja we wszystkich rankingach lokuje się w pierwszej trójce w Europie i w pierwszej piątce na świecie. Nauczyciele też są zakochani w w fińskim systemie edukacyjnym. Ale nie wiedzą jednego. Tylko 15 proc. z tych, którzy kończą studia pedagogiczne w Finlandii otrzymuje pracę w zawodzie. Jest głęboka selekcja do zawodu.
Zawód nauczyciela wbrew pozorom jest fajnym zawodem. Pensja jest jaka jest, ale jest stała, bo to sfera budżetowa. Nauczyciel pracuje 18 do 20 godzin w tygodniu. Nauczyciele mówią ile czasu poświęcają na pracę. Są tacy, którzy faktycznie ciężko pracują, ale wielu przychodzi, rzuca torbę i bierze ją na ramię dopiero następnego dnia rano.
Nauczyciele mają około trzech miesięcy wakacji. Co prawda nauczyciel musi pojawić się w szkole w sierpniu. Ale nie mówmy, że wtedy jest ciężka praca. Ludzie wchodzą do tego zawodu, a później na niego narzekają. Polska cierpi na brak ludzi do pracy, można wybrać inny zawód. Denerwuje mnie zbitka pojęć. Z jednej strony mówi się, że praca nauczyciela to misja, a z drugiej straszy się, że w ramach strajku nie będzie matury, egzaminów ani promocji. Na Boga! Zdecydujmy się czy jest to zawód komercyjny czy zawód misyjny bliski kapłaństwu. Daleki jestem od krytykowania wszystkich nauczycieli. Ale ci, którzy nie nadają się do zawodu są najbardziej widoczni. Jesteśmy skuci polityczną poprawnością i krytycznością Europy, która nie może nam odpuścić, że trzymamy się naszego systemu wartości, więc trudno proponować jakieś radykalne rozwiązania. Ale w Polsce nie ma odwrotu od pedagogiki chrześcijańskiej. Co nie znaczy, że religia musi być obowiązkowa, że trzeba zaczynać dzień Mszą świętą, jak we „Wspomnieniach niebieskiego mundurka”. To nie o to chodzi.
Ale o edukację klasyczną?
Absolutnie edukacja klasyczna. Andrea Folkierska, prof. Uniwersytetu Warszawskiego, która jest daleka od wszelkich prawicowych i konserwatywnych poglądów powiedziała, że aby państwo było demokratyczne, edukacja musi być konserwatywna. Głęboko się z tym zgadzam. Ona strawestowała myśl Sergiusza Hessena, wielkiego polskiego pedagoga żydowskiego pochodzenia.
Not. TP
POLECAMY RÓWNIEŻ MATERIAŁY TELEWIZJI WPOLSCE.PL:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/438671-prof-nalaskowski-dzialanie-broniarza-jest-szantazem