Przyjechałem tu się trochę intelektualnie poboksować, mocno stawiać polskie argumenty. Myślałem, że to będzie prostsze, że nie zdarzą się dyskusje, w których czterech partnerów będzie mi przerywało, powtarzając nonsensy świadczące o nieznajomości sytuacji w Polsce
– mówi Andrzej Przyłębski, ambasador RP w Berlinie, dyplomata, filozof, tłumacz, wykładowca akademicki w rozmowie z Jackiem i Michałem Karnowskimi w najnowszym numerze tygodnika „Sieci”.
W obszernym wywiadzie prof. Andrzej Przyłębski porusza wiele istotnych i aktualnych tematów, m.in.: nieumiejętności właściwego prowadzenia dyskusji, medialnych manipulacji, kwestii wolności mediów czy potrzeby wzmacniania konserwatyzmu w Europie. Zapytany o „polowanie” dziennikarzy na potknięcia w jego wypowiedziach, odpowiada:
To się zaczęło tuż po moim przyjeździe. Ale też to, co zastałem w krajobrazie polityczno-medialnym, zakłamanie opisu sytuacji w Polsce, wskazywało od początku, że łatwo nie będzie. Dwa, trzy miesiące po moim przyjeździe zostałem zaproszony do udziału w konferencji naukowej na uniwersytecie w Chemnitz, gdzie zresztą kiedyś pracowałem, byłem profesorem, dyrektorem Instytutu Filozofii. Miałem tam przedstawić rodzaj powitania. Analizując program, zauważyłem jednak, że referat o zmianach w Trybunale Konstytucyjnym w Polsce, a to był temat wtedy gorący, ma wygłosić niejaki Bartosz Wieliński, redaktor „Gazety Wyborczej” – dziennikarz pośród profesorów, prawników, politologów, kulturoznawców, z tytułami naukowymi. Z powodu innych obowiązków nie mogłem tam być osobiście, ale przygotowałem wypowiedź odnoszącą się do kluczowych kwestii. Odczytano ją. Zawarłem tam prawdę, jak to wszystko wygląda, ile jest mitów i przekłamań w tej pseudoopowieści o Polsce. I od tego momentu zaczął się, trwający do dzisiaj, atak. Każda moja wypowiedź jest oglądana na wszystkie strony, filtrowana pod kątem użycia w jakiejś operacji medialnej, wyciąga się z kontekstu zdania i nimi gra.
W efekcie manipulacji dziennikarskich, wśród Niemców panuje nieprawdziwe przekonanie, że polski rząd dąży do rozbicia Unii Europejskiej. Zapytany o to, czy wszystkie niemieckie media kreują taki obraz, ambasador RP odpowiada:
Chciałoby się powiedzieć, że nie wszystkie, ale to byłby opis nieprawdziwy. W mojej ocenie wszystkie z bardzo, bardzo nielicznymi wyjątkami mediów o bardzo małym zasięgu. Są „zglajszachtowane”, jednostronne, przesiąknięte ideologią, nierzetelne. I – co najgorsze – ogromnie zamknięte na prawdziwą dyskusję, nawet o Unii Europejskiej. Założenie klapek na oczy, natychmiastowe i automatyczne potępienie wszystkich propozycji, które nie wychodzą z mainstreamu niemiecko-brukselskiego, bardzo szkodzi Europie. Cieszę się, że na tym tle polskie media są tak wolne, tak rozdyskutowane, tak skrzące wolnością. Ale znowu: kiedy odważyłem się powiedzieć, że na tle niemieckich polskie media cieszą się większą swobodą, spotkałem się z odruchowym odrzuceniem tej tezy przez Niemców. Jak to? W Polsce może być większa wolność niż u nich? To a priori wykluczone! A tak przecież jest. W ślad za niemieckimi komentarzami przeczytałem w „Wyborczej” tytuł: „Frankfurcka szarża Przyłębskiego”, bo to było na jednym z frankfurckich uniwersytetów. Żadna szarża, obiektywny opis sytuacji.
Choć medialna nagonka na Polskę jest w nurcie zachodnim wciąż żywa, Przyłębski podkreśla, że widoczne są już pozytywne zmiany, które być może doprowadzą z czasem do przebicia się przez mur niezrozumienia:
Przede wszystkim prysło złudzenie, że zmiana w Polsce miała charakter incydentalny, że marsze opozycji wymuszą anulowanie wyniku wyborów. Teraz jest świadomość, że polityka obozu Jarosława Kaczyńskiego ma poparcie ogromnej części Polaków, że to jest trwałe. Za tym idą zainteresowanie, gesty w kierunku zbudowania jednak dobrych relacji. To ważne dla Niemiec, bo potrzebują sojusznika mogącego pomóc w przeciwstawieniu się kolejnym pomysłom Francji, która chce reformować Unię, ale oczywiście tak, by to jej najbardziej służyło. Zaczynają więc zerkać w naszą stronę. Ostatnie konsultacje międzyrządowe w Warszawie też można uznać za udane. Nawet minister sprawiedliwości mówiła, że wiele się dowiedziała od polskiego odpowiednika o naszym sądownictwie, że dużo zrozumiała. Niestety im dalej od tych spotkań, tym mocniej znowu wraca do tez jak z „Wyborczej”. Może trzeba to spotkanie powtórzyć, bo nacisk mediów, by opisywać Polskę na jedno kopyto, jest potężny. Każdy się boi wychylić.
Więcej w najnowszym numerze „Sieci”, w sprzedaży od 18 marca br., także w formie e-wydania na http://www.wsieciprawdy.pl/e-wydanie.html.
Zapraszamy też do subskrypcji tygodnika w Sieci Przyjaciół – www.siecprzyjaciol.pl i oglądania ciekawych audycji telewizji wPolsce.pl.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/438523-przylebski-w-sieci-mocno-stawiac-polskie-argumenty