To będzie wybór najgenialniejszej grupy w dziejach ludzkości, jaka będzie działać w jednym czasie i w jednej instytucji – europarlamencie.
Aż dech zapiera, gdy się patrzy na listę Koalicji Europejskiej do Parlamentu Europejskiego, nawet w niedoskonałej wersji. Ta końcowa będzie na pewno równie znakomita jak malarstwo Jana van Eycka. Kandydatury są tak wspaniałe, że wyborcy mieszkający w jednych fantastycznie obsadzonych okręgach mogą mieć problem, czy wybrać własne gwiazdy, czy kibicować tym z innych okręgów. Ale wybór miedzy Bachem, Haendlem, Vivaldim, Mozartem, Beethovenem, Chopinem, Haydnem, Brahmsem, Schubertem, Czajkowskim, Mahlerem czy Strawińskim nie ma właściwie znaczenia, skoro wszyscy są genialni.
Głosowanie w Warszawie na Włodzimierza Cimoszewicza i Andrzeja Halickiego to czysta rozkosz. Cimoszewicz, to wbrew różnym oszczerstwom nie syn enkawudzisty, oficera zbrodniczej Informacji Wojskowej i nie żaden współpracownik bezpieki ps. Carex czy aparatczyk PZPR. To wnuk bardzo zasłużonego żołnierza wojny polsko-bolszewickiej, syn oficera Armii Krajowej, a potem żołnierza wyklętego Mariana, prześladowanego przez bezpiekę aż do lat 60. Sam Włodzimierz Cimoszewicz był z kolei działaczem Komitetu Obrony Robotników, wielokrotnie aresztowanym i więzionym, któremu obrzydzenie do wstępowania do PZPR uniemożliwiło naukową karierę, skazało na biedę i poniewierkę. I ostatecznie wygnało do Puszczy Białowieskiej, gdzie prowadził podziemną działalność jeszcze w 1991 r., nie wiedząc, że komuny już nie ma. W swojej działalności konspiracyjnej wykorzystywał wytresowane żubry, które przez granicę z ZSRS, a potem Białorusią i Litwą przerzucały maszyny drukarskie, nielegalną literaturę, a nawet najbardziej poszukiwanych przez bezpiekę konspiratorów, np. Aleksandra Kwaśniewskiego, Stanisława Cioska, Jerzego Urbana, Waldemara Świrgonia czy Sławomira Wiatra. Generał Jaruzelski osobiście patronował poszukiwaniom Włodzimierza Cimoszewicza, największego wroga ustroju obok Ryszarda Ochódzkiego, byłego prezesa klubu Tęcza.
Tuż za Cimoszewiczem jest Andrzej Halicki z PO. W Internecie krąży obrzydliwa fałszywka, jakoby były prezes PKN Orlen Jacek Krawiec powiedział o Halickim: „No to jest mój sąsiad, mieszka wieś obok. To jest, ku…a, debil, no”. W oryginale było „geniusz”, a nie „debil”. I nic dziwnego, wszak Halicki to jeden z najwybitniejszych polskich, a nawet europejskich intelektualistów, autor prac dotyczących hermeneutyki, stawiany w jednym szeregu z Wilhelmem Diltheyem, Martinem Heideggerem, Hansem Georgiem Gadamerem i Paulem Ricoeurem. Jego filozoficzne debaty z innym wybitnym filozofem, Michałem Szczerbą oraz polską odpowiedniczką Gertrudy Himmelfarb – Kingą Gajewską przeszły do legendy i są przedmiotem zajęć uniwersyteckich od Władywostoku do stolicy Jamajki - Kingston.
Warszawskie kandydatury olśniewają, a przecież w Wielkopolsce mamy jedną z najwybitniejszych kobiet w dziejach ludzkości – Ewę Kopacz. Ta znakomita lekarka pod względem osiągnięć naukowych może być porównywalna chyba tylko z Marią Skłodowską- Curie, Rosalind Franklin, Lise Meitner, Cecilią Payne-Gaposchkin, Chien-shiung Wu czy Rosalyn Yalow. A przecież ma ona jeszcze na koncie wybitne osiągnięcia archeologiczne, czyli np. własną metodę prowadzenia wykopalisk, zwaną wgłąbmetrówką Kopacz. To ona wymyśliła też tzw. pląs Kopacz, czyli specjalną metodę testowania systemów GPS, uwzględniającą nieoczekiwane zmiany kierunku poruszania się. Ten wynalazek jest tym bardziej znaczący, że pierwszy publiczny test odbył się w Berlinie, w obecności kanclerz Angeli Merkel, która oniemiała z zachwytu i zazdrości. Do tego Ewa Kopacz jest poliglotką, znającą nawet narzecza amazońskich Indian (lepiej zna niż oni sami, stąd czasem ich trudności ze zrozumieniem własnego języka). A towarzyszy Ewie Kopacz na liście jeden z najbardziej znanych opozycjonistów w PRL, Leszek Miller, jedyny więziony i torturowany w specjalnej klatce zbudowanej w siedzibie Komitetu Centralnego PZPR. To Miller wykrył tzw. moskiewską pożyczkę z KPZR do PZPR kanałami KGB. Miller jest dla obozu niepodległościowego w Polsce porównywalny z płk. Zuberem z Londynu, który był łącznikiem innego wybitnego opozycjonisty Ryszarda Ochódzkiego.
W Kujawsko-Pomorskiem mamy na liście Koalicji Europejskiej kogoś, kto jest połączeniem Kazimierza Wielkiego (skądinąd tego, który nadał prawa miejskie Bydgoszczy), Mikołaja Kopernika, hrabiego Edwarda Raczyńskiego, hrabiego Żorża Ponimirskiego i wybitnego ekonomisty okresu międzywojennego – Nikodema Dyzmy. Ten kujawski arystokrata zasłynął nie tylko z tego, że jest najwybitniejszym dyplomatą w XXI wieku, ale też osobą znaną i szanowaną na wszystkich dworach cesarskich i królewskich świata. Jest wnukiem Zofii Leśniewskiej, czyli córki Władysława Sikorskiego, której ciała nie odnaleziono po katastrofie gibraltarskiej, bo jej na pokładzie po prostu nie było. Żyła pod innym nazwiskiem, żeby uniknąć losu ojca, dlatego pochodzenie Radosława Sikorskiego było utrzymywane w tajemnicy. Ale to prawnuk polskiego premiera na uchodźstwie i naczelnego wodza, co czuje się po stylu i nie tylko. Pochodzenie zobowiązuje, więc prawnuk Radosław wprawdzie przywrócił wspaniałość dworu w Chobielinie, ale w nim nie zamieszkał, oddając na dom pomocy dla matek z dziećmi. Wraz z żoną, sławną na całym świecie, potencjalnie najwybitniejszą pierwszą damą w historii Polski (te plany pokrzyżował hrabia Bronisław Komorowski), zamieszkał w domku ogrodnika. Słynie wszak ze skromności i wstrętu do demonstrowania bogactwa czy wysokiej społecznej pozycji. Wyniósł to z kontaktów z angielskimi arystokratami w Oxfordzie oraz z kolegowania się z przedstawicielem szlachty kurlandzkiej Nikodemem Dyzmą, dlatego podobnie jak on nosi ubrania gotowe, a nie szyte na miarę. Tylko troszkę w cieniu Sikorskiego jest Krzysztof Brejza, wybitny prawnik, wprost kontynuator dzieła Pawła Włodkowica (żyjącego w XIV i XV wieku), twórcy kanonu praw obywatelskich. Krzysztof Brejza to także syn hetmana polnego z Inowrocławia Ryszarda Brejzy. Brejza junior jest solą w oku polskiego ciemnogrodu, dlatego stał się ofiarą zamachu, przeprowadzonego bardzo perfidnie, bo z zamiarem poniżenia, czyli przez podpalenie plastikowego, tymczasowego wychodka stojącego na podwórku kamienicy, w której mieszka.
Galeria gigantów Koalicji Europejskiej jest obszerna, ale nie sposób o wszystkich napisać. Nie wolno jednak pominąć Róży Marii Barbary Graefin von Thun und Hohenstein und so Weiter aber Sofort zu Weisswasser, kandydatki z Małopolski. Ta potomkini polskiej arystokracji, co widać po każdym geście i słowie, połączyła (poprzez małżeństwo) wspaniałe polskie tradycje z austriackimi, czeskimi i galicyjskimi. I w efekcie może być niezrównanym wzorem dla Niemców, i taka właśnie jest. Niemcom opowiada o strasznym polskim zamordyzmie, ciemnogrodzie, obrzydlistwie (szczególnie estetycznym, co u arbiter elegancji słusznie musi wywoływać odruch wymiotny) i ohydztwie (głównie moralnym). Intelekt, a zatem także mózg Róży Marii Barbary Graefin von Thun und Hohenstein und so Weiter aber Sofort zu Weisswasser (IQ około 270) powinien być badany przez potomnych, gdyż to szczytowe osiągniecie ludzkości (wcześniej najwyższy IQ to 250). Tak wybitna inteligencja sprawia, że praktycznie nikt nie jest w stanie pani Róży zrozumieć. W jednym zdaniu dokonuje syntezy kilkunastu tysięcy zdań, dlatego może się to wydawać nielogiczne. Tyle tylko, że ludzkość nie dojrzała do logik (nie jednej logiki, lecz całej grupy) Thun und Hohenstein und so Weiter aber Sofort zu Weisswasser. Przy niej nawet logika Goedla to żłobek. Pani Róża nie publikuje prac naukowych, gdyż nikt nie byłby w stanie ich zrozumieć. Z powodu swej wyjątkowej inteligencji oraz arystokratycznej doskonałości genetycznej jest trochę wyalienowana, ale bardzo się stara trafić do prostego człowieka. To wprawdzie niemożliwe, ale trzeba docenić dobre chęci.
Jak widać, wyborcy mają taki katalog genialnych i wyjątkowych kandydatów Koalicji Obywatelskiej, że może im się zakręcić w głowach, a nawet pomieszać w nich. Grzegorz Schetyna wyraźnie przesadził z nagromadzeniem gigantów, więc przeciętni ludzie mogą od tego zwyczajnie ześwirować. Sam ledwie dyszę, gdy tylko pomyślę o kandydatach opisanych powyżej. Dlatego, żeby nie ześwirować, muszę zakończyć. A teraz padam na kolana, walę czołem o podłogę i czekam na wybór najgenialniejszej grupy w dziejach ludzkości, jaka będzie działać w jednym czasie i w jednej instytucji. Ave!
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/438351-kandydaci-koalicji-europejskiej-poznajmy-ich-biografie