Czyżby Dominika Wielowieyska popierała oszustwo wyborcze? Dziennikarka „Gazety Wyborczej” stwierdziła bowiem, że „przed wyborami potrzebna jest dyscyplina wypowiedzi”, bo… każdy bardziej radykalny postulat burzy współpracę koalicji.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Rabiej ujawnia swój prawdziwy cel! „Wprowadźmy związki partnerskie, równość małżeńską, a na koniec adopcję dzieci”
Zdaniem Wielowieyskiej można oburzać się na „rządową telewizję”, PiS i kościelnych hierarchów, którzy „powtarzają kłamstwa” ws. podpisanej przez Rafała Trzaskowskiego deklaracji LGBT, bo jest to słuszne, ale polityk powinien czuć nastroje społeczne.
Jako przykład, dziennikarka „Wyborczej” przytacza Donalda Tuska, który - jak pisze - „dwa razy z rzędu wygrał wybory, bo ten społeczny słuch posiadał” o miał rację w tym, że „Polacy muszą oswoić się z pewnymi zjawiskami”.
Wielowieyska przytoczyła także sondaż przygotowany na zlecenie oko.press, z którego wynika, że ponad połowa Polaków popiera ustawę o związkach partnerskich dla par homoseksualnych.
Pomysł prezydentów Rafała Trzaskowskiego i Pawła Rabieja w sprawie karty LGBT był słuszny. Zarówno ze względów ideowych, jak i z punktu widzenia kalkulacji politycznej, by osłabić pozycję Roberta Biedronia
— stwierdziła Wielowieyska, dodając jednak, że popełnili oni błąd, bo „zapisali w niej, że zajęcia z dziećmi mają się odbywać wedle standardów WHO i nie sprecyzowali, co mają na myśli”.
Dlatego też dziennikarka poradziła, że z deklaracji wystarczyłoby wyrzucić słowo WHO i dopisać zajęcia antydyskryminacyjne i byłoby w porządku.
A że stało się inaczej, to Prawo i Sprawiedliwość - jak twierdzi - zwietrzyło okazję i rozpętało aferę, strasząc ludzi edukacją seksualną najmłodszych.
Wielowieyska poczuła się również oburzona tym, że do sprawy włączył się Kościół, który „walkę z seksualizacją powinien zacząć od siebie”.
W zatwierdzonych przez Kościół książeczkach, które mają przygotowywać dziewięciolatków do pierwszej spowiedzi, są pytania, na które dzieci mają sobie odpowiedzieć: czy wyobrażały sobie siebie w filmach pornograficznych, czy zachowywały się „nieskromnie” w samotności lub z kimś innym itd. To dopiero dziecko rozbudza seksualnie, bo zaczyna się ono zastanawiać, o co w tych dziwnych pytaniach chodzi
— oświadczyła Wielowieyska, dodając, że jest to wersja „obrzydliwa”.
A wszystko to przez to, że Koalicja Europejska, zamiast mówić o legalizacji związków partnerskich, wzięła się za ulepszanie wychowania seksualnego.
Zdaniem Wielowieyskiej, całą sprawę pogorszył jeszcze Rabiej, który w rozmowie z Robertem Mazurkiem powiedział, że „najpierw przyzwyczajmy ludzi, że związki partnerskie to nie jest samo zło. Potem będzie łatwiej o kolejne kroki, o równość małżeńską z adopcją”. Upomniała opozycję, że Polacy w przypadku adopcji dzieci są bardziej zamknięci na takie rozwiązania.
Nie mogło zabraknąć też „dobrej rady” na wybory. Zdaniem dziennikarki „GW”, politycy opozycji powinni być jednoznaczni i konieczna jest „dyscyplina wypowiedzi” - bez tego porażka z PiS jest gwarantowana.
Czyli sprawa wygląda tak, że opozycja ma nie mówić w czasie kampanii, co chce zrobić, bo wyborcy ich nie poprą. Czy to przypadkiem nie nazywa się oszustwem?
wkt/wyborcza.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/438275-wielowieyska-popiera-oszustwo-wyborcze-w-tle-donald-tusk