Gdyby to zależało ode mnie, nie likwidowałbym OFE. Uważam, że popełniliśmy błąd, ratując z pieniędzmi OFE bieżący bilans budżetu; uzyskaliśmy efekt na rok – stwierdził niespodziewanie europoseł PO Michał Boni w wywiadzie dla magazynu „Plus Minus” („Rzeczpospolita”)
U początków III RP pełnił funkcję ministra pracy i polityki socjalnej, a w rządzie Donalda Tuska – ministra administracji i cyfryzacji. Rozmowa z obecnym europosłem PO dotyczyła więc realizacji różnych reform czy zmian w gospodarce i sferze socjalnej. Parafrazując byłego prezydenta, Michał Boni wielokrotnie był za, a nawet przeciw. Choć trzeba przyznać, że wiele słów Michała Boniego zaskakuje!
Czy na tę nagłą szczerość miało wpływ zmarginalizowanie go na listach Koalicji Europejskiej? W końcu sam poskarżył się, że „nie dano mu szansy” i że PO go „wypycha”.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Michał Boni lamentuje, że dostał niskie miejsce na liście KE: „Nie dano mi szansy. To Platforma mnie wypycha”. Pociesza go Lis
CZYTAJ TAKŻE: Wielki lament w fanklubie Boniego! Na czele… Ludmiła Kozłowska: „Twój wkład w pracach PE dla Polski jest ogromny!”
Stawialiśmy dramatyczne pytania. Ale to naiwność, że gdyby nie dokonywać zmian, to byłoby lepiej. Wolniej nie znaczyło lepiej, raczej na odwrót – dłuższe życie w gorszych warunkach. To nie była teoretyczna transformacja, to była próba wyciągnięcia gospodarki i ludzi z zapaści!!! (…) Oczywiście transformacja była bolesna, bo też ludzie nie mieli nawyków, co robić w takich sytuacjach. Ale być może byłaby jeszcze bardziej bolesna, gdyby nie rola Jacka Kuronia i jego cowtorkowych pogadanek w telewizji. I gdyby nie Solidarność tamtego czasu (…)
— bronił na wstępie transformacji w wykonaniu Leszka Balcerowicza i Jana Krzysztofa Bieleckiego.
W rozmowie poruszono m.in. wątek podpisania przez Boniego deklaracji o współpracy z SB i jego nazwiska na tzw. liście Macierewicza.
Czułem się pokrzywdzony zarzutem o agenturalność. Co prawda podpisałem deklarację o współpracy w 1985 roku, w okolicznościach, które są znane, czyli pod presją szantażu, chroniąc dziecko itd., ale współpracy nie podjąłem. (…) wtedy to oskarżenie mnie załamało. Z czasem sobie uświadomiłem, że ta historia będzie do mnie wracać, ponieważ podpisałem deklarację współpracy. Dosyć długo dojrzewałem do tego, żeby upublicznić moją historię. Każdy człowiek ma swoje lęki
— usprawiedliwiał się.
Wchodząc do rządu Tuska, musiałem złożyć oświadczenie lustracyjne, takie były przepisy, więc je złożyłem nie w ciszy, ale ze wstydem, ale i otwartą przyłbicą, biorąc na siebie konsekwencje
— opowiedział.
Jednocześnie przy tym wątku zaczęła się cała seria przytyków pod adresem… własnego obozu! Boni wyznał, że jest zwolennikiem lustracji, ale takiej, w której daje się szansę na wytłumaczenie.
Oburza mnie granie lustracją, a robią to obie strony. Moja strona również
— stwierdził nagle.
Najmocniejsze słowa padły jednak przy temacie OFE. Okazuje się, że europoseł PO skrytykował tamto „zagranie”!
Gdyby to zależało ode mnie, nie likwidowałbym OFE. (…) Uważam, że popełniliśmy błąd, ratując z pieniędzmi OFE bieżący bilans budżetu. Uzyskaliśmy efekt na rok
— powiedział niespodziewanie.
I choć bronił idei podwyższenia wieku emerytalnego, to jednocześnie podkreślił, że nie należało go wprowadzać jako elementu przymusu, lecz jako rozwiązanie dobrowolne, wraz z zachętami do aktywności zawodowej. Dlaczego więc było inaczej i wyższy wiek emerytalny wprowadzono „na siłę”? Nagła szczerość Boniego wprawia w osłupienie!
Nie wiem. Moim zdaniem to była chyba rada Jana Krzysztofa Bieleckiego, którego Tusk wtedy mocno słuchał. (…) Może to było potrzebne rynkom finansowym, może chodziło o to, żeby pokazać, iż jeden taki element nowatorsko-finansowy zostanie wdrożony. Szkoda, że nie było głębszych negocjacji
— wyznał.
Padło w końcu pytanie o politykę „ciepłej wody w kranie”. Polityk Platformy najpierw w niejasnych słowach ocenił, że niektórzy skupiali się wyłącznie na „bieżączce”.
Elementem takiej polityki był np. atak Jacka Rostowskiego, ministra finansów, na samorządy za to, że się zadłużają. Ale samorządy były na takim etapie, że musiały się zadłużać, żeby skorzystać z funduszy unijnych i mieć efekt na przyszłość. Jeżeli się myśli w krótkiej perspektywie, to się nigdy niczego nie widzi
— krytykował.
Co więcej, Boni zaczął się nieco skarżyć na to, że w przeciwieństwie do PiS, jego formacja nie potrafiła zbudować siły swojego elektoratu poprzez marzenia tożsamościowe, co było pozwoliło na „teflonowość”. Wyraźnie też chwalił się, że gdy odpowiadał za dialog społeczny, nie wybuchały kryzysy. Co innego, gdy negocjacje ze związkowcami prowadził wicepremier Waldemar Pawlak, prezes PSL.
I on tak prowadził negocjacje, że dialog się skończył
— skwitował krótko.
Przypomniano również w wywiadzie, że Boni wchodził w skład zespołu koordynującego działania po katastrofie smoleńskiej, a dochodziło do takich tragedii, jak pomylone ciała w trumnach. Polityk próbował się całkowicie wybielić.
Za każdą pomyłkę przepraszam, choć wiem też, że jak na tak wielką katastrofę, skala pomyłek szczęśliwie dla rodzin nie była aż tak duża. Mam bolesną świadomość, że zdarzyły się rzeczy niedobre. Ale obiektywie rzecz biorąc, być może tak się musiało zdarzyć. Nasze założenia były takie, że spełniamy wszystkie oczekiwania rodzin. A ponieważ ludzie chcieli, żeby ciała jak najszybciej wróciły do Polski (…) to staraliśmy się to wypełnić
— powiedział.
CZYTAJ WIĘCEJ: I wszystko jasne! „Małżeństwa” homoseksualne i adopcja dzieci? Boni: „To następny krok. Społeczeństwa dojrzewają”. WIDEO
kpc/”Plus Minus”
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/438266-nagla-szczerosc-boniego-nie-likwidowalbym-ofe-to-byl-blad