Paweł Rabiej, wiceprezydent Warszawy, jasno powiedział w rozmowie z Robertem Mazurkiem na łamach „Dziennika Gazety Prawnej”, jaki jest jego cel – przyzwyczajenie społeczeństwa, a potem legalizacja małżeństw homoseksualnych i adopcja dzieci. Okazuje się jednak, że w tej rozmowie znajdziemy więcej „perełek”.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Rabiej ujawnia swój prawdziwy cel! „Wprowadźmy związki partnerskie, równość małżeńską, a na koniec adopcję dzieci”
Zdaniem Rabieja, edukacja seksualna w przedszkolu nie jest niczym złym, bo „trzy-, czterolatki są już ciekawe, skąd się wzięły, gdzie mają rękę, nogę, brzuch, pępek, inne części ciała”.
W wywiadzie pojawiło się wiele sprzecznych odpowiedzi wiceprezydenta stolicy. Rabiej stwierdził, że nie sądzi, żeby opiekunowie czy wychowawcy w żłobkach i przedszkolach powinni rozmawiać z dziećmi o prokreacji i genitaliach, ale na pytanie, czy w takim razie jest przeciwny standardom WHO, zaprzeczył, zapewniając, że się z nimi zgadza. Zapewniał również, że nikt nie ma zamiaru ingerować w program nauczania w szkołach, mimo tego, że sam podkreśla, że lekcje edukacji seksualnej w szkołach mają się odbywać zgodnie ze standardami WHO.
Mamy wpływ na finansowane przez nas zajęcia dodatkowe – oświadczył.
Zdaniem Rabieja to rolą rodziców powinno być uczenie dzieci o małżeństwach gejowskich. Nie zabrakło też pytań o hostel LGBT. Rabiej wyjaśnił, że to miejsce, do którego gej lub lesbijka będą mogli przyjść, jak zostaną wyrzuceni z domu. Z kolei jeśli kobieta z dzieckiem ucieknie przed mężem, to dla nich – jak mówił wiceprezydent Warszawy – jest „ogródek na Białołęce”, w którym jest 60 wolnych miejsc.
Dopytywany o to, dlaczego właśnie tam nie może być przyjęta lesbijka, Rabiej odpowiedział:
Postulat tych środowisk jest taki, by stworzyć osobne miejsce. (…) Ja chciałem połączyć te funkcje, jednak społeczność LGBT zaproponowała, by powstało to w modelu ekonomii społecznej. (…) A miasto będzie się do tego dokładać.
Rabiej stwierdził, że nie można umieszczać lesbijek w miejskim hostelu, bo dla matek jest stworzona osobna ścieżka pomocy. Na zwrócenie uwagi przez Roberta Mazurka, że to wcale nie chodzi o pomoc, a o pieniądze, które organizacje LGBT chcą dostać, Rabiej odparł, że każdy ma swoje potrzeby, które chcą realizować.
Co ciekawe, wiceprezydent Warszawy „nie pamięta” ile osób LBGT będzie potrzebowało tego hostelu.
Warto zwrócić też uwagę na kwestie dotyczące sportu. Na pytanie o to, czym sport LGBT różni się od tego zwykłego, Rabiej stwierdził, że niczym, ale jest uprawiany przez osoby LGBT.
Dopytywany o to, czy na takie samo dofinansowanie jak drużyna lesbijek czy gejów, mogłaby liczyć np. drużyna kleryków z seminarium, Rabiej stwierdził, że uczestniczyliby w konkursie na tych samych zasadach, a wyróżnianie LGBT jest po to, żeby miasto dostrzegało tę społeczność.
Okazuje się również, że Rabiej nie do końca wie, jak liczna jest w Warszawie społeczność LGBT. W jego ocenie jest to ok. 200 tys. osób, ale konkretne dane mają organizacje. Na zwrócenie przez Mazurka uwagi, że organizacjom zależy na pieniądzach i mogą zawyżać dane, Rabiej stwierdził, że chcą tylko pokazać, że taka społeczność w Warszawie jest.
Co więcej, kiedy Mazurek zapytał, czy jako katolik dostanie kartę „katol+”, Rabiej stwierdził, że nie, bo katolicy nie są w Polsce grupą prześladowaną, a osoby homoseksualne często są ofiarami przemocy.
wkt/”DGP”
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/438161-rabiej-rodzice-powinni-uczyc-dzieci-o-zwiazkach-gejowskich