Panowie Trzaskowski i Rabiej chcieli wyjść na postępowych, nowoczesnych i – a jakże! - europejskich młodych polityków, którzy robią z Warszawy metropolię na miarę XXI wieku. Rozwój mierzy się jednak rozbudowaną komunikacją, miejscami parkingowymi i innymi udogodnieniami dla mieszkańców, a nie okładaniem obywateli pałką politycznej poprawności.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Gdzie są granice absurdu? Rabiej: Ci sami, którzy brutalnie atakowali Pawła Adamowicza, nastawiają dziś ludzi przeciwko LGBT
Panowie prezydenci chyba nie zdawali sobie sprawy, że „Deklaracja LGBT+” wywoła niemal wojnę ideologiczną. Ot, miał sobie przejść świstek bez echa stanowiący kolejną pieczęć zdobycia stolicy przez otwartych i tolerancyjnych włodarzy. Tymczasem zwykli Kowalscy mieli czelność wyrazić swoje zaniepokojenie.
Co najbardziej zaskakujące, prezydent i wiceprezydent Warszawy nie szukają rozwiązania sytuacji w ogólnikowych koncyliacyjnych pogadankach, ale w stawianiu na konfrontację. Stąd choćby niby-groźne pohukiwania Trzaskowskiego na PiS w mediach społecznościowych. To jednak nic. Prawdziwego katharsis doznał chyba jego zastępca.
Paweł Rabiej w niczym nie przypomina tego stonowanego polityka, znanego z obrad Komisji Weryfikacyjnej, który mimo jasnego światopoglądu potrafił zachowywać rzadki – jak na polskie uwarunkowania polityczne – umiar. Były rzecznik Nowoczesnej nie odcinał kuponów od swojej orientacji seksualnej skupiając się na merytorycznym przekazie. Tak było… Dziś wpisy i wystąpienia Rabieja coraz bardziej przywołują na myśl histeryczną agitkę działaczy gejowskich, których jedyną busolą jest homoseksualizm. Szkoda – przede wszystkim dla samego Pawła Rabieja, który zrywa ze swoim dotychczasowym wizerunkiem. I to w imię czego? Ideologicznej papki, która może wywoływać uzasadnione obawy rodziców. Czy naprawdę warto za to umierać?
Na sprawie straci również Trzaskowski, któremu chyba gdzieś z tyłu głowy towarzyszą jeszcze wyższe aspiracje niż bycie włodarzem stolicy. Z tęczową łatką trudno mu będzie przekonać do siebie choćby ten elektorat, który swego czasu zaufał Bronisławowi Komorowskiemu. Nawet jeśli „konserwatywna kotwica” jest już tylko figurą retoryczną (o ile kiedykolwiek ktokolwiek traktował ją na serio).
Tak to bywa, kiedy politykowi brakuje podstawowej cechy rasowego gracza – umiejętności przewidywania. Konsekwencje podpisania Deklaracji LGBT można było sobie wyobrazić. W tym momencie panowie prezydenci są na drodze bez odwrotu. Sami się przekonają, czy było warto…
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/438045-szalenstwo-trudno-zrozumiec-rabieja-i-trzaskowskiego
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.