Festiwal pogardy! Koalicja Europejska wciąż w sondażowym tyle za Prawem i Sprawiedliwością, ale już dziś Tomasz Lis udziela opozycji „dobrych” rad na powyborcze rządy. Wścieka się także na partię rządzącą, która wydaje ogromne sumy na pomoc polskim rodzinom.
CZYTAJ TAKŻE:Maski opadły. Tomasz Lis pisze już wprost: Niedługo dowiemy się, czy wygra Polska Kaczyńskiego, czy Polska Adamowicza
Nie ma takiej sumy, której partia Kaczyńskiego nie wydałaby, żeby zapewnić sobie zwycięstwo wyborcze. Co przychodzi jej o tyle łatwo, że władzę kocha ponad wszystko, a płaci z naszych. Ale stawiając Polskę w zastaw, co właśnie rządzący czynią, zastawiają też gigantyczną pułapkę na każdego kto może przejąć władzę. PiS jest bowiem jak armia, która wycofując się na dogodne dla siebie pozycje, jednocześnie zaminowuje cały teren, który pozostawia. Miny są rozmaite. Wszystkie są groźne
– pisze Tomasz Lis we wstępniaku do Newsweeka.
Skąd wziąć gigantyczne pieniądze niezbędne na postawienie na nogi edukacji czy służby zdrowia, skoro potężne sumy idą już na socjalne transfery w ulubionej przez suwerena wersji, czyli gotówka do ręki
– pogardliwie pyta Tomasz Li.
Wydźwięk i narracja Lisa, mimo że zawoalowane, są bardzo jasne. Programy społeczne Prawa i Sprawiedliwości są szkodliwe, za drogie i demoralizujące. Czy to rada dla ewentualnych zwycięzców wyborów? Czy to wstęp do likwidacji programów 500+ i innych? Wiele na to wskazuje. W tekście Tomasza Lisa pojawia się też element, który może niepokoić. Widać, że naczelny „Newsweeka” pragnie zemsty.
Jak legalnie usunąć skutki bezprawia tak, by łamania prawa nie sankcjonować. Dylemat jest niezwykle trudny, bo albo podejmuje się decyzję, by postępować powściągliwie, a wtedy de facto nagradzamy niszczycieli państwa prawa, albo władza będzie postępować powściągliwie więc usłyszy: „jesteście tacy sami”. Radykalizm wydaje się absolutnie niezbędny, ale miałby także negatywne skutki
– stwierdza Tomasz Lis w Newsweeku.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:Lis podgryza Biedronia. „Od kilku dni mamy nagonkę na LGBT. Czy walczącą podobno z wykluczeniami partia zareagowała
Redaktor naczelny tygodnika „Newsweek” gubi się już w swoich kombinacjach. Raz łaja, innym razem radzi, by na koniec pogrozić palcem. Jest jak Napoleon na wygnaniu, który pozbawiony armii, wciąż jest przekonany o swojej wielkości. Prawda jest taka, że teorie Tomasza Lisa nie robią już wrażenia nawet na takich politykach jak Grzegorz Schetyna. Lisowi pozostaje więc jedynie „nauczać” na łamach „Newsweeka” i wylewać żółć na twitterze.
WB
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/437453-lis-atakuje-500-i-poucza-jak-rozliczyc-pis-po-wyborach