Premier Węgier Viktor Orban odznaczył dziś w Warszawie marszałka seniora Kornela Morawieckiego wysokim węgierskim odznaczeniem: Krzyżem Średnim Orderu Zasługi Węgier.
Uroczystość odbyła się w ambasadzie Węgier w Warszawie.
Bardzo rzadko zdarza się, by człowiek stał naprzeciwko żywej księgi historii -
— powiedział, wręczając odznaczenie, premier Orban,
Premier Węgier wspominał, że w 1984 roku półoficjalnie studiował, wraz z przyjaciółmi, działalność różnych grup opozycyjnych w Europie środkowo-wschodniej. Tam też po raz pierwszy usłyszał o Kornelu Morawieckim i „Solidarności Walczącej”.
Bardzo się cieszę, że stoję twarzą w twarz z człowiekiem, który był naszym materiałem naukowym.
Gdy pytałem swojego ówczesnego profesora, który nurt polskiej opozycji jest najbliżej nas, wówczas usłyszałem, że Morawiecki, to jest nasz człowiek - podkreślał Orban
W rozmowie z reporterem portalu wPolityce.pl Kornel Morawiecki powiedział, że traktuje węgierskie odznaczenia jako wyraz uznania nie tylko dla siebie.
wPolityce.pl: Jak pan przyjął ten piękny gest ze strony władz węgierskich?
Kornel Morawiecki: Przyjmuję to jako wyraz uznania dla „Solidarności”, dla Polski, dla „Solidarności Walczącej”. Myślę, że to jest coś więcej, niż tylko nagroda dla mnie, to jest nagroda dla nas wszystkich. Dla naszych wolnościowych starań, także dla solidarności międzynarodowej i ogólnoludzkiej. Również za to, że mamy swój wkład w pokonanie komunizmu. Ja jestem tu tylko pewnym exemplum, przykładem tego.
Jak pan ocenia polityczną działalność premiera Orbana na Węgrzech?
Uważam, że w Europie brakuje różnorodności. Europa swoją siłę czerpała nie tylko z jedności, ale również z różnicy. Miała podstawową jedność, chrześcijańską, ale także wiele różnych wymiarów już nie tak jednolitych. Wiemy przecież, jak inny od pozostałych jest język węgierski, jak różna jest ich kultura. Bardzo się cieszę, że premier Orban idzie swoją oryginalną, własną droga. Ta droga przy się Europie, przyda się Węgrom, przyda się Polsce. To jest bardzo potrzebne. Nie jest jestem za Europą jednej prędkości, jestem za Europą wielu prędkości. Nie chcę, by to był jeden, szybko pędzący pociąg europejski.
W Polsce coraz bliżej do wyborów. Jak pan ocenia sytuację w Polsce?
Te wybory za siedem, osiem miesięcy, będą strasznie ważne. Wybory europejskie nie są jednak kluczowe, one nie zmienią całej topografii politycznej. Ale wybory jesienne, do parlamentu polskiego już tak. Chciałbym, by zasadniczy kurs nie uległ zmianie, by ta zmiana, która polega na większej solidarności, na większej wrażliwości społecznej, utrzymała się. Ta zmiana jest dla mnie bardzo ważna.
Czy obecny rząd, w tym wymiarze, realizuje testament „Solidarności”?
W dużym stopniu to jest właśnie duch „Solidarności”. To jest pierwszy po okrągłym stole rząd, który próbuje włączyć do obiegu wykluczone masy ludzkie. Chce im dać więcej wolności, więcej podmiotowości społecznej. To jest bardzo ważny kierunek. Jednego, czego mi tu brakuje, to pewnego rodzaju wymagania od ludzi. Bo nie powinno się tylko dawać, ale powinno się także czegoś chcieć. Rząd nie jest od dawania, rząd jest od organizowania aktywności ludzkiej.
Powinien być bardziej pozytywistyczny w podejściu do różnych dziedzin życia?
Tak. Chciałbym, żeby było mniej pretensji. By duże grupy społeczne, nauczyciele, pracownicy sądów, miały poczucie, że powodzenie zależy od nas wszystkich, ode mnie i od Ciebie.
Prej
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/437380-k-morawiecki-to-pierwszy-rzad-ktory-wlacza-wykluczonych?fbclid=IwAR0ADT5dbWFtKSmMdw_Mwb0PskbRjCd1U4VJldA_xv51B4x-zuFVk3Rq2SI