Zwykłe dzieciaki – których mózgi nie są wyprane przez media i którym obca jest tzw. poprawność polityczna – nazywają rzeczy po imieniu. Znamy wszyscy puentę baśni Andersena pt. „Nowe szaty króla”; jedynie dziecko nie dało sobie wmówić, że szaty monarchy są tak cienkie, że aż ich nie widać. Stwierdzenie faktu: „Król jest nagi!” weszło do kanonu popularnych powiedzonek.
I pewnie dlatego właśnie genderowe stadko przygotowuje zamach na przedszkola i szkoły. Normalne, radosne maluchy chcą przemienić w opętane obsesją seksu zwierzątka! Czy dziewięcioletnie dzieci mogą współżyć z innymi rówieśnikami? Oczywiście że nie – choćby z powodów czysto fizjologicznych… Po co więc dziewięciolatkowi wiedza na temat negocjacji pozycji seksualnych? Ano po to, żeby jakoś dogadywać się z pedofilem… I na to zgody być nie może! Never! Jamais! Nikagda!
Chciałbym, żeby zrozumieli to również młodzi, tzw. postępowi rodzice. Dawniej środowiska homoseksualne izolowane były od pracy z dziećmi (przedszkola, szkoły, harcerstwo itp.). Wiadomo – człowiek dorosły ma możliwość świadomego wyboru tzw. orientacji seksualnej. Natomiast w przypadku dzieci pierwsze, kojarzone z nieznanymi emocjami dewiacyjne kontakty seksualne mogą wypaczyć jego upodobania na całe życie. I pozbawić go definitywnie możliwości założenia rodziny oraz bycia szczęśliwym i spełnionym w najnormalniejszym, naturalnym, ludzkim wymiarze. Tak nas (w znakomitej większości) „zaprogramowano”; przecież bez rodziny gatunek ludzki wyginąłby po jednym, stuprocentowo „genderowym” pokoleniu.
Mam pełen szacunek dla małopolskiej kurator Barbary Nowak za odważny sprzeciw i nazwanie po imieniu genderowej indoktrynacji wdzierającej się bezczelnie do szkół. I bardzo bym prosił, aby zarówno MEN jak organa ścigania stanowczo ucięły te próby demoralizacji najmłodszych w samym zarodku. Z wyrzucaniem z pracy dyrektorów szkół i stawianiem przed sądem konkretnych osób, odpowiedzialnych za wprowadzanie pedofilów do polskich, jeszcze bezpiecznych przedszkoli i szkół… Za co? Ano – choćby za łamanie konstytucji, na którą tak ochoczo powołują się totalni opozycjoniści i ich tęczowy elektorat… W Polsce rodzina to wciąż jeszcze związek mężczyzny i kobiety!
We współczesnym, bezstresowym i „wolnym od uprzedzeń” świecie wszystko staje się dziś względne bądź umowne. Mogę więc w każdej chwili zdeklarować, że np. mentalnie to ja czuję się kobietą – i całe otoczenie musi uszanować mój wybór! Czyli Mike Tyson mógłby wystartować w boksie zawodowym kobiet!… Dlatego z wielką nieśmiałością składałem dziś życzenia z okazji Dnia Kobiet…
Mała dygresja:
Gdybym w czasach mojej młodości – uzbrojony w argument że tak naprawdę to ja czuję się kobietą – wszedł znienacka do damskiej toalety zainkasowałbym niechybnie „z liścia” od pań, a z piąchy – od ich mężów. Teraz maniacy seksualni i tzw. podglądacze mogą – powołując się na swą odmienność – śmiało wdzierać się na zakazany teren, burząc intymność i poczucie bezpieczeństwa prawdziwych kobiet…
Gdybym w tamtej ciemnogrodzkiej epoce spróbował w przedszkolu/szkole przebierać chłopców za dziewczynki (i odwrotnie), namawiał dzieci do seksualnych zachowań lub zastępował mamę i tatę określeniem rodzic nr 1 i nr 2 – konsekwencje tego byłyby już znacznie poważniejsze; dzieci zawsze były naszym największym skarbem… W realnym świecie każda płeć ma swoją bardzo ważną misję do spełnienia. I nawet prości, niewykształceni ludzie doskonale o tym wiedzieli.
Dziś cała masa profesorów-ideologów nie chce zrozumieć, że burzenie wypracowanych przez wieki reguł funkcjonowania społeczeństwa stanowi zagrożenie dla istnienia całej populacji: militarnej i demograficzne. Dostrzegając to Donald Trump ruguje z armii amerykańskiej transwestytów; bezpieczeństwo kraju jest zbyt ważną sprawą, by poddawać ją eksperymentom. Czy ktokolwiek zadaje sobie pytanie – kto ma zadbać o ciągłość gatunku, a zwłaszcza o wychowanie dzieci? Nie da się przecież z dnia na dzień zastąpić matek inkubatorami…
PS Wiele lat temu – wierszu „Tęczowy Świat” (tomik „Ja tu zostaję”) - puściłem wodze fantazji i „pojechałem po bandzie”. W najśmielszych snach nie przypuszczałem, że jeszcze za mojego życia doświadczę tęczowej inwazji w realu…
TĘCZOWY ŚWIAT (science fiction)
Sen miałem dzisiaj straszny (walił jak kastetem);
Włączam TiVi i patrzę: świat ten sam, lecz nie ten…
Tęczowy spiker (śliczny!) mizdrzy się z ekranu.
(Tęczowa lady obok też chyba jest panem).
Tęczowe dzieci kwilą w tęczowym „Poranku”,
A pogodynka wieszczy tęczę bez ustanku.
Włączam kanał sportowy, na mecz patrzę z lękiem;
Kopią piłkę bez sensu… Ale z jakim wdziękiem!
HBO wciskam szybko. Szukam filmów akcji.
Zamiast tego mam seans mody, charme’u, gracji…
Może dramat gdzieś znajdę? Komediowe grepsy?
A tu tylko rozterki: czy lakier, czy tipsy?
Może trafię love story? Owszem, jest bez liku:
On i on… Ona z oną… Gdzieś na Titanicu…
W panice po kanałach normalności szukam,
Drżącym palcem w pilota wciąż stukam i stukam…
Wchodzę do internetu… Są! Znalazłem w sieci!
Heteroseksualni – babki i faceci –
Siedzą po rezerwatach, w gettach i więzieniach!
Dzieci im odbierają tuż po urodzeniu,
By nie mogli wychować podobnych odmieńców
Mama z Tatą – z plakietką: „hetero-zboczeńcy”…
Rzucam laptop o ścianę! Na ścianie – kalendarz.
Rok dwa tysiące setny! Ale jestem szczęściarz…
Budzę się zlany potem. Chyba się upiję!
Co za ulga… Wiem jedno – tego nie dożyję…
PS Parafrazując słowa Jacka Kaczmarskiego:
Choć niszczą „heteryków” dziś na całym wielkim świecie,
O, bracia moi – brońcie się! Nim wszyscy wyginiecie!!!
Nie przypuszczałem nawet, że rozwinie się to tak pięknie w LGBT.WIOSNA.PO.SLD.PSL.N. …
A z cyklu – znalezione w sieci – zdecydowanie męski utwór: Raper „Basti” i „Ostatni Nabój” (cover)
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/437205-lgbtwiosnaposldpsln-rece-precz-od-polskich-dzieci