Charakterystyczne jest, że pani Dulkiewicz nie odniosła się do pytań postawionych przez Kacpra Płażyńskiego. Zbyła je w wywiadzie, oceniając jako hucpę polityczną. Tam gdzie chodzi o konkrety i o uczciwe zarządzanie miastem okazuje się, że nie jest skłonna do dialogu
— mówi portalowi wPoltyce.pl Krzysztof Wyszkowski, legendarny działacz opozycji w PRL.
wPolityce.pl: Prezydent Gdańska Aleksandra Dulkiewicz w wywiadzie z niemieckim „Die Welt” atakuje polski rząd i zapowiada sprowadzenie migrantów. Jak pan to skomentuje?
Krzysztof Wyszkowski: Napisałem już na Twitterze, że Dulkiewicz to Adamowicz tylko bez budyniu. Wszyscy liczyliśmy na to, że będzie osobą, która będzie bardziej zgodnie współpracować z władzami państwa niż jej poprzednik. Okazuje się jednak, że może być jeszcze gorzej niż było. Skarżenie się przez Dulkiewicz Niemcom to zachowanie w stylu Adamowicza i patrona całego układu gdańskiego Donalda Tuska. Okropność i wstyd. Gdańszczanie powoli będą otwierali oczy na prawdziwą twarz tej pozornie skromnej kobiety. Dzisiaj okazuje się, że w sumie ma postkodziarskie poglądy. Pani Dulkiewicz powinna zacząć nosić sukienkę z napisem OTUA. Lech Wałęsa już chodzi z tym napisem na piersi.
Ogromnym problemem dla gdańszczan będą migranci, których sprowadzenie do miasta zapowiada pani Dulkiewicz.
Nie sądzę, żeby do tego doszło. Kiedy się rzuci ogólne hasło i doda się, że papież zachęca do tego, większość ludzi odruchowo odpowie, że też jest za przyjęciem migrantów. Gdyby jednak okazało się, że trzeba z nimi mieszkać po sąsiedzku to zmienią zdanie. Polacy jeżdżą dużo za granicę i widzą co się dzieje w Brukseli i w innych miastach zachodniej Europy. Wracają pełni dystansu w stosunku do sprowadzania ludzi zupełnie nam obcych kulturowo i trudnych w codziennym współżyciu. Nie sądzę, żeby to poszło dalej. To tylko takie próżne gadanie i podlizywanie się Niemcom. Typowe działanie tuskoidów i całego układu, tej małej Sycylii gdańskiej, która używa moralnych haseł po to, żeby robić swoje ciemne interesy. Charakterystyczne jest, że pani Dulkiewicz nie odniosła się do pytań postawionych przez Kacpra Płażyńskiego. Zbyła je w wywiadzie, oceniając jako hucpę polityczną. Tam gdzie chodzi o konkrety i o uczciwe zarządzanie miastem okazuje się, że nie jest skłonna do dialogu. A gdy chodzi o pieniądze państwowe wtedy uznaje rząd. Ale robi to tylko w tym wymiarze, że rząd ma dawać pieniądze na antypaństwowe szaleństwa polityczne w Gdańsku i Europejskie Centrum Solidarności.
Klub radnych PiS w radzie miasta Gdańska domaga się odwołania z funkcji pełniącego obowiązki zastępcy prezydenta Gdańska ds. zrównoważonego rozwoju i mieszkalnictwa Piotra Grzelaka. Radni zarzucają mu brak należytego nadzoru na spółką Gdańskie Nieruchomości. Kacper Płażyński uważa, że mogło tam dojść do ustawiania przetargów.
To bardzo znana sprawa w Gdańsku i w Trójmieście. Pan Grzelak to syn moich przyjaciół, dawnych działaczy Ruchu Młodej Polski. To młode pokolenie tuskoidów, które nie ma skrupułów w stosunku do dobra wspólnego. To osoba bardzo agresywna, powszechnie uznawana za młodego wilczka, tuskoida związanego z układem gdańskim, małą Sycylią. Był złym duchem jeszcze w czasach Adamowicza. Być może ma nawet większe wpływy na zarządzanie Gdańskiem niż formalna prezydent pani Dulkiewicz. Niejako w jej zastępstwie występował na spotkaniach z Trzaskowskim.
Gdyby miał pan ogólnie scharakteryzować to co nazywamy układem gdańskim to jakby pan go określił? Co jest spoiwem układu gdańskiego, ideologia polityczna czy pieniądze?
Wszystko razem. Ideologia polityczna jest elementem rynku politycznego, czyli realnego rynku, a później również rynku finansowego. Mała Sycylia ze swoim podobieństwem do mafii jednoczy wszystkie struktury społeczne. Patronami tego układu jest trzech ludzi, którzy założyli go jeszcze w latach 70. i 80. Mam na myśli agenta SB Edwina Myszka, księdza Zbigniewa Bryka, spowiednika biskupa Gocłowskiego i Nikodema Skotarczaka, „Nikosia” szefa mafii samochodowej. Ci trzej przyjaciele stworzyli zręby układu. Może byli figurantami, ale doskonale nadają się na symbole tego układu. Właśnie wtedy agenci SB w Solidarności, pewne kręgi w Kościele katolickim w diecezji gdańskiej, działacze PZPR i gangsterzy zaczęli się dogadywać. Później to bardzo wyraźnie było widać w aferze Stella Maris, która zakończyła się smutnym końcem w postaci bankructwa diecezji gdańskiej. Jeżeli dzisiaj Gdańsk zasługuje na miano małej Sycylii to dlatego, że oddaje to co się powszechnie uważa się za połączenie legalnych i nielegalnych związków oraz struktur społecznych w Trójmieście.
Not. ems
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/436970-wywiad-wyszkowski-dulkiewicz-jak-tusk-skarzy-sie-niemcom