Debata publiczna w Polsce ma to do siebie, co zresztą jest czymś absolutnie naturalnym, że regularnie bywa zdominowana przez tematy historyczne, związane z pamięcią i sposobem jej upamiętnienia. Najbardziej wyraźnie było to widać w przypadku kolejnych okrążeń wokół sporu z Izraelem, ale przecież temat jest szerszy i stanowi coś, co można spokojnie nazwać polem minowym.
O tym, jak trzeba poruszać się na tym trudnym terenie pokazał ostatnio wicepremier Jarosław Gowin, odpowiadając na list francuskiej minister nauki Frédérique Vidal. Szef MNiSW odpowiedział na zarzuty i pretensje swojej francuskiej odpowiedniczki w sprawie konferencji, jaka miała miejsce w Paryżu i jaka była poświęcona Holokaustowi. Pisaliśmy o tym na naszym portalu sporo, bo przykład ten jak w soczewce pokazuje ogrom wyzwań, z jaką musi mierzyć się polska strona, tak rządowa, jak i rozumiana szerzej jako opinia publiczna.
TAKŻE: Jest stenogram i nagranie z paryskiej konferencji o Holocauście! Zaskakujące wnioski
Gowin zgrabnie wytknął zatroskanej pani Vidal, że zamiast szukać źdźbeł po polskiej stronie, warto powyciągać wielkie belki z francuskich ulic. Przykład ataku na prof. Finkielkrauta był naprawdę solidnym prawym sierpowym.
Dowodu, jak bezcenna jest dla mnie i całego rządu wolność nauki, dostarczają również przywoływane przez Panią badania nad prześladowaniami Żydów w okupowanej przez Niemców Polsce. Choć prace Centrum Badań nad Zagładą Żydów spotykają się z krytyką wielu historyków i publicystów, Centrum otrzymuje w ostatnich latach kolejne granty państwowe. Wsparcie to – zgodnie z najlepszymi światowymi wzorcami – przyznają wyspecjalizowane agencje, a wszelkie decyzje pozostawiamy uczonym występującym w roli ekspertów. (…)
Cieszę się także z Pani słów potępiających antysemityzm. Jako osoba od dekad zaangażowana w dialog polsko-żydowski i chrześcijańsko-żydowski wiem od moich żydowskich przyjaciół, jak ogromnym problemem jest antysemityzm w dzisiejszej Francji. Miło mi powitać w Pani sojusznika w walce z wszelkim formami antysemityzmu. Proszę też pozwolić, że za Pani pośrednictwem przekażę wyrazy najgłębszego szacunku i solidarności prof. Alainowi Finkielkrautowi, którego pracom zawdzięczam bardzo wiele jako filozof polityki. Haniebny atak antysemicki, którego ofiarą padł na ulicach Paryża, oburzył polską opinię publiczną.
Antysemityzm jest – podobnie jak wrogość wobec narodu polskiego, francuskiego czy jakakolwiek inna forma rasizmu – moralnie nie do zaakceptowania i stanowi jaskrawe zaprzeczenie leżącej u podstaw naszej cywilizacji chrześcijańskiej koncepcji niezbywalnej godności każdego człowieka.
List wicepremiera Gowina to jedno, jeszcze czymś innym są codzienne aktywności Marka Magierowskiego, ambasadora RP w Izraelu czy ambasadora Jakuba Kumocha - na placówce w Szwajcarii. To wielka, codzienna, żmudna praca, której jednak efekty są coraz bardziej i coraz częściej widoczne.
W tym kontekście warto na spokojnie odsłuchać i obejrzeć rozmowę z dr. Pawłem Ukielskim, wicedyrektorem Muzeum Powstania Warszawskiego. Historyk zwrócił uwagę na mało obecny w Polsce temat pomnika, jaki ma powstać w Berlinie, a poświęcony ma być polskim ofiarom II wojny światowej. Świadectwo tego, jak wyglądają takie rozmowy, jest lekturą obowiązkową dla każdego, kto chce choćby w części zrozumieć, jak bardzo złożony, trudny i wielopoziomowy jest spór w trosce o pamięć.
Jak mówił dr Ukielski:
W Niemczech pojawia się pewna obawa o nacjonalizację pamięci. Staram się tłumaczyć, że chodzi o obywateli Rzeczypospolitej - powiedziałem swojego czasu, że to obejmowałoby ukraińskich Polaków, białoruskich, ale nawet i niemieckich Polaków. Staram się to tłumaczyć, ale jest pewien problem nieprzystawalności pamięci. Jesteśmy z Niemcami blisko, ale różni nas bardzo wiele, jeśli chodzi o pamięć - także na poziomie językowym. Pewne pojęcia oznaczają u nich co innego. (…) To niezwykle ciekawe doświadczenie: dyskutować o tym. Pokazuje to bowiem, jak bardzo różni nas ta historia, jak różni nas też perspektywa pamięci.
Ten problem nieprzystawalności pamięci - obok absolutnie cynicznych, często politycznych działań, które, niestety, są faktem i których widzieliśmy wiele w ostatnich miesiącach - jest czymś, czego nie da się przeskoczyć z dnia na dzień. Kiepsko działa tu również metoda podnoszenia głosu czy prostej licytacji na to, kto bardziej ucierpiał. Proces ten jest o wiele bardziej złożony.
Warto również w tym kontekście rozumieć i czytać starania posła Arkadiusza Mularczyka, którego zespół ma jeszcze w tym roku przedstawić raport zawierający szacunki dotyczące polskich strat w trakcie II wojny światowej. Pytanie i dyskusja o to, czy dokument ten (i w jaki sposób) zostanie wykorzystany do naszych starań o jakąś formę odszkodowania, przed nami. Niemniej jednak z tego, co mówił Mularczyk w ostatnim wywiadzie dla wPolsce.pl (wideo poniżej), nie będzie to prosta licytacja na to, kto głośniej, mocniej, więcej.
To banał, ale sprawy historyczne są na poziomie ponadnarodowym niezwykle złożone, a przy tym bardzo drażliwe, bo dotykają swoistego DNA poszczególnych społeczności, wielkich emocji, realnych krzywd i pretensji. Cieszy, że ostatnie miesiące są w polskiej debacie publicznej dowodem, że możemy poruszać się na tych polach coraz bardziej skutecznie, omijając zasadzki, pułapki i miny, które zbyt często wybuchały nam pod stopami.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/436765-list-gowina-pomnik-w-berlinie-i-nieprzystawalnosc-pamieci