Wykazali się nadzwyczajną odwagą, pomimo obowiązującej na terenie okupowanej Polski karze śmierci za pomoc Żydom, zdecydowali się ratować ludzkie życie. Sami o sobie mówią bardzo skromnie, a w swoich decyzjach sprzed lat nie widzą nic nadzwyczajnego. Na Zamku Królewskim odbyła się niezwykła uroczystość, podczas której uhonorowano kilkoro Polaków, którzy ratowali Żydów podczas II wojny światowej. Organizatorem wydarzenia był Jonny Daniels i Fundacja From the Depths.
Wśród uhonorowanych osób znaleźli się: Władysław Sajkowski – w swoim imieniu, Danuta Frączek – w imieniu rodziców Leona i Kazimiery Frączek, Irena Siła-Nowicka – w imieniu swoim i męża Władysława Siły-Nowickiego, Jan Borkowski – w imieniu rodziców Władysława i Marii Borkowskich, Andrzej Zdulski – w imieniu rodziców Józefa i Julianny Zdulskich.
CZYTAJ TAKŻE: Podziękowania Polakom, którzy ratowali Żydów podczas II Wojny Światowej
Wśród honorowych zagranicznych gości znaleźli się m.in. wicemarszałek Knessetu Hilik Bar oraz polityk, pastor, były gubernator Arkansas Mike Huckabee. Polską stronę reprezentowali minister Krzysztof Ardanowski, Anna Maria Anders czy Łukasz Piebiak.
Uroczystość rozpoczęła się od przemówienia Jonnego Danielsa, który podziękował wszystkim za przybycie. Następnie głos zabrał dyrektor Zamku Królewskiego.
Jest to przywilej i honor być tutaj razem i gościć taką uroczystość na Zamku Królewskim. Przywilej dlatego, że Zamek jest świadectwem tego co wydarzyło się kilkadziesiąt lat temu. Zamek został zniszczony całkowicie po to, aby nie został ślad ani Polski, ani państwa polskiego, ani polskości. Aby zginęła kultura i tożsamość polska
—powiedział dyrektor Zamku Królewskiego prof. Wojciech Fałkowski.
Takie uroczystości w Zamku mają podwójny sens: to uczczenie bohaterstwa tych osób i przywrócenie pamięci. Drugą rzeczą jest to, że to symbol wielkości ducha, wielkości kultury, która przezwycięża makabrę i jest oznaką naszej tożsamości
—dodał.
Głos zabrała również Anna Maria Anders.
To jest ważne, aby pamiętać i pokazywać naszych bohaterów. Jesteście wszyscy bohaterami. Pokazywać bohaterstwo, którym się wykazaliście, to nauczacie młodzieży jak się ma zachowywać. Jak młodzież nie ma na kogo patrzeć, to ma trudności z tym, aby być dumnymi z Polski
—powiedziała.
Senator odniosła się również do napiętej sytuacji między Polską i Izraelem.
Jest to sytuacja podkręcona przez polityków, co jest bardzo niefortunne. (…) Szkoda, że nie możemy zapomnieć o tym wszystkim i nie możemy pójść na przód. Sposób, aby pójść na przód, to pokazywać takich jak Wy
—dodała.
Następnie głos zabrała przedstawicielka Sprawiedliwych Wśród Narodów Świata.
W imieniu sprawiedliwych dziękuję za to piękne spotkanie w tej pięknej sali. Muszę jednak powiedzieć kilka przykrych słów. Nie możemy się pogodzić z tym, że Polska i Polacy są szarpani, że byliśmy źli podczas okupacji. W każdym kraju są źli ludzie, tak samo było w Polsce. W różny sposób Polacy zachowywali się w stosunku do gehenny Żydów. (…) Byli ludzie, którzy się bali, którzy byli obojętni, byli ci, którzy pomagali, ale byli również tacy, którzy dla własnych majątków wydawali Żydów
—powiedziała.
Przykro nam, że uogólnia się, że Polacy mordowali. (…) Póki żyją sprawiedliwi – nigdy nie możemy się na to zgodzić. Ciągle ktoś mąci między nami. Po co? Przecież dobrze ze sobą żyjemy, przyjaźnimy się. Żydzi pomagają nam nie tylko finansowo, ale także ostatnio otrzymaliśmy piękny prezent – „Silent Hero Taxi”. (…) Pamiętajcie również wy w rządzie, że nie pozwolimy na to, aby ktoś nas skłócał!
—zakończyła.
Jest rzeczą niesłychaną, że dzięki Jonnemy Danielsowi zaczęto pokazywać w kraju naszych sprawiedliwych, którzy wykazali się odwagą większą niż ktokolwiek inny. Byli przez dziesiątki lat zapomniani. W komunistycznej Polsce nie chciano o tym mówić, w wolnej Polsce też nie był to temat szczególnie chwytliwy. (…) Żyd nie miał szansy przeżyć bez pomocy i tej pomocy mogli udzielić im tylko Polacy
—powiedział z kolei syn Władysława Bartoszewskiego.
Proszę sobie wyobrazić, że przechowujemy obcych przez rok, dwa, trzy. Ludzie, którzy to robili z pobudek wyjątkowo szlachetnych
—podkreślił.
Żegota dostarczyła Żydom 50 tys. fałszywych papierów! To, że ktoś poamgał nie znaczy, że pomógł, bo przeżyć było niezwykle trudno. (…) Mój ojciec oceniał, że na przestrzeni okupacji Niemieckiej pomagało Żydom ok. 300 tys. Polaków, to mały procent Polaków, którzy żyli w Generalnej Guberni, ale to nie jest mała liczba jeżeli chodzi o to, jakie były kary za pomoc Żydom. Odwaga, którą się wykazaliście jest nieporównywalna do żadnej innej
—powiedział.
Wszyscy Polacy zawsze będą Państwu wdzięczni!
—zakończył Władysław Teofil Bartoszewski.
Na uroczystości obecny był również o. Jan Król z Torunia.
„Nie ma większej miłości, niż oddać swoje życie za przyjaciół” - jesteśmy przekonani, że tą zasadą, tymi słowami Jezusa Chrystusa, kierowali się ci, którzy wiedzieli, że mogą być zamordowani, a jednak nie wahali się pomagać
—mówił redemptorysta.
Mieliście szczęście, bo przeżyliście wojnę, i niektórzy z Państwo do dziś żyjecie. Dzięki Bożej dobroci, ale wtedy w czasie wojny w każdym momencie, ktoś mógł zapukać, przyjść i zamordować. Dlatego upamiętnienie Was jest naszym obowiązkiem jako Polaków, polskich księży, polskich katolików. Niech Bóg Wam błogosławi
—zakończył o. Król.
Głos zabrał również minister rolnictwa Krzysztof Ardanowski.
To wielki zaszczyt, że w imieniu rządu i w imieniu polsko-izraelskiej grupy parlamentarnej mogę tutaj być. (…) To grupa, która stara się działać na rzecz dobrych relacji polsko-izraelskich. Wspólna nasza historia do czegoś zobowiązuje. Jesteśmy oskarżani, że wielu Polaków nie zdało egzaminu z człowieczeństwa, tylko ten egzamin był tutaj najtrudniejszy na świecie. Wiele osób o tym mówiło. Tutaj za podanie szklanki wody była natychmiastowa kara śmierci. Dobro i zło nie są anonimowe. Dobro ma twarz Sprawiedliwych, dobro ma Waszą twarz. To dobro w ostateczności wygrało, ale zło również ma twarz konkretnych ludzi. Musimy podjąć każdy wysiłek, aby upamiętnienie każdego z osobna, tych, którzy czynili dobro, a także wskazać tych, którzy tego egzaminu nie zdali, nie uogólniać. Wskazać kto, z jakich pobudek, co nimi kierowało, to trzeba pokazać. Jeżeli naszych relacji nie będziemy budować na prawdzie, to takie sytuacje jak ostatnio, to będzie nasze relacje psuło. Dwa wielkie narody zasługują na to, aby relacje oprzeć na prawdzie, a nie na kłamstwach. Chylę czoło przed Wami i tysiącami Sprawiedliwych. Wielu z nich już nigdy nie poznamy, wielu czyniło nie po to, aby o nich wspominać, ale ze szlachetnych pobudek. Wszyscy sprawiedliwi zasługują na naszą pamięć i szacunek. Jestem przekonany, że prawda zwycięży, a nasze narody będą budować obopólnie dobrą przyszłość
—zakończył minister rolnictwa.
Następnie zostały przedstawione osoby, które zostały następnie uhonorowane.
1. Władysław Sajkowski – w swoim imieniu
Władysław Sajkowski urodził się w Gostyninie 27 czerwca 1923 r. w rodzinie inteligenckiej. Mieszkał na przedmieściach miasta w tzw. kolonii u wdowy volksdeutsch’ki p. Joachimowej, której synowie byli w wojsku niemieckim. Gdy w Gostyninie powstało getto Władysław postanowił przekazywać swoim kolegom Żydom produkty żywnościowe. Za pośrednictwem Szlomo Motla, który był elektromechanikiem radiowym i posiadał przepustkę, dostarczał m.in. chleb, mleko i miód. Szlomo wiedział kiedy nastąpi likwidacja getta i pewnego ranka przed tym wydarzeniem przyszedł do domu Władysława ze swoją żoną, córeczką, matką i dwiema siostrami. Mieli ze sobą tylko małe bagaże z rzeczami osobistymi. Władysław już wtedy ukrywał u siebie podoficera Wojska Polskiego Konrada Swachę. Kobiety zajęły piwnicę pod mieszkaniem siostry Władysława, a sam Władysław z Szlomem i Konradem zamieszkali w kryjówce koło stodoły. W ten sposób ukrywali się przez tydzień. Następnie pomógł rodzinie Motel przekroczyć tzw. zieloną granicę z Generalnym Gubernatorstwem. Po jakimś czasie otrzymał od nich list, w którym pisali, że szczęśliwie dotarli do Warszawy. Nie wiadomo jednak czy udało im się przeżyć wojnę.
2. Danuta Frączek – w imieniu rodziców Leona i Kazimiery Frączek
Kazimiera i Leon Frączek mieszkali w czasie wojny z dziećmi w Czechowicach–Dziedzicach. Leon działał w Armii Krajowej, organizował kryjówki, dla ludzi, których udało się uratować z transportów do Auschwitz. Pewnego razu wyciągnął z pociągu żydowskiego chłopca, który niezwykle przypominał syna Leona, Lesława. Chłopak trafił pod opiekę Frączków. Był tak podobny do Lesława, że nikt nie zorientował się, że nim nie jest. Chłopiec ukrywany był przez 6 tygodni. Ponadto Lesław Frączek razem z innymi dziećmi nosił pożywienie do Klasztoru gdzie byli przetrzymywani Żydzi.
3. Irena Siła-Nowicka – w imieniu swoim i męża Władysława Siły-Nowickiego (będzie wraz z córką, Marią Nowicką)
W czasie II wojny światowej Irena (ur. 30.01.1913 r.) i Władysław Siła-Nowiccy wraz z córkami Marią i Ewą mieszkali w Wylągach (część miasta Kazimierz Dolny). Tam też trafiła do nich młoda Żydówka- Barbara Nowak, której cudem udało się uniknąć transportu na Majdanek. Siła-Nowiccy zaopiekowali się dziewczyną zatrudniając ją jako opiekunkę swoich córek. Władysław zorganizował dla dziewczyny fałszywe dokumenty, dzięki którym mogła bezpiecznie poruszać się po okolicy. Dzięki opiece Ireny i Władysława, Basia zdołała przetrwać okupację niemiecką. Po wojnie kobieta wyszła za mąż i przez wiele lat pozostała w przyjacielskich stosunkach ze swoimi okupacyjnymi opiekunami.
4. Jan Borkowski – w imieniu rodziców Władysława i Marii Borkowskich
We wsi Rzążew (powiat siedlecki) swoje gospodarstwo prowadził Władysław Borkowski (ur. 1902 r.). Jego dom znajdował się na uboczu wsi. Mieszkał z żoną Marianną i trójką dzieci. Władysław ukrywał u siebie trzy osoby pochodzenia żydowskiego, wszystkie ze Zbuczyna. Przebywały one w kryjówce pod oborą oraz w domu. Jan, syn Władysława, opowiada: „Żydzi byli u nas jakieś dwa, trzy miesiące – i jak policja zaczęła szperać i ojca ostrzegli, to ojciec dał im wymówienie”. Trójka Żydów znalazła schronienie w leśnej ziemiance. Mieszkał z nimi pewien Rosjanin. Po pewnym czasie wszyscy zostali schwytani. Rosjanin wydał Żydów i wskazał gospodarstwo Władysława Borkowskiego jako ich wcześniejszą kryjówkę. Żydów przywiązano do drzewa i rozstrzelano. 10 kwietnia 1943 r. żandarmi pojechali do Borkowskich, którzy akurat pracowali w polu. Niemcy zaprowadzili Władysława w stronę domu, a następnie w stronę lasu. Jan wspomina: „[…] ojca, jak prowadzili, to jeszcze ojciec wziął różańcem na krzyżówce drogi, przed lasem, to jeszcze różańcem nas przeżegnał, to Niemczysko jeszcze wykopał ojca, i zaraz rozstrzelali w lesie, to 150 metrów od domu”. Marianna Borkowska po śmierci męża załamała się nerwowo. Nie była w stanie prowadzić gospodarstwa.
5. Andrzej Zdulski – w imieniu rodziców Józefa i Julianny Zdulskich. Przyjdzie wraz z żoną
Józef i Julianna Zdulscy mieszkali wraz z dziećmi w okolicy Białej Rawskiej, gdzie większość mieszkańców wsi miała korzenie żydowskie. Zdulscy byli bardzo poważaną i szanowną rodziną, Józef udzielał się społecznie i pełnił funkcję wójta, zaś Julianna jako wzorowa gospodyni bardzo dbała o ognisko domowe i rodzinę. Po wybuchu II wojny światowej Józef Zdulski zaczął działać w organizacji partyzanckiej jako łącznik. Swoją pozycję w gminie wykorzystywał również do niesienia pomocy Żydom, którym wyrabiał kenkarty. Aby nie zostać przyłapanym mężczyzna sprytnie rogiem kartki zasłaniał część pieczątki. Gdy został posądzony o wydawanie takich dokumentów Żydom pokazał swoją pieczątkę, która w przeciwności do tej na żydowskich dokumentach nie była wybrakowana. Ponadto na strychu swojego domu Zdulscy przez kilka tygodni ukrywali małą dziewczynkę żydowską.
Relacjonował Kamil Kwiatek
Zapraszamy również do obejrzenia relacji telewizji wPolsce.pl:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/436499-relacja-wyjatkowa-uroczystosc-w-zamku-krolewskim