„Gdańsk jest najcudowniejszym miastem na świecie” – brzmiały ostatnie słowa Pawła Adamowicza. Teraz, gdy minęła żałoba po jego tragicznej śmierci i odbyły się wybory, nadszedł czas na powiedzenie, w jakiej kondycji zostawił miasto i komu naprawdę żyje się w nim cudownie – piszą Marek Pyza i Marcin Wikło w najnowszym numerze tygodnika „Sieci”.
Choć tragiczna śmierć Pawła Adamowicza wstrząsnęła polityczno-biznesowym układem panującym od dwóch dekad w Gdańsku, nic nie wskazuje, by coś miało się zmienić. Publicyści tygodnika „Sieci” opisują skomplikowaną siatkę powiązań biznesowych i towarzyskich. Jednym z kluczowych elementów jest tutaj synergia pomiędzy miastem a deweloperami, wobec których Gdańsk przez lata zachowywał się nad wyraz przyjaźnie.
Jaka jest cena za ukłony wobec deweloperów? Specjaliści, z którymi rozmawiamy, mówią wprost: straszna i wyniszczająca dla miasta. Budowy w strefie ochronnej ujęć wody, likwidacja ogródków działkowych, by teren przeznaczyć pod osiedle, próba zmiany zagospodarowania przestrzennego tak, by deweloper mógł zbudować bloki na dawnym boisku klubu Gedania, absurdalna zabudowa dzielnicy Morena wysokimi budynkami (choć chwilę wcześniej miasto nie godziło się na dużo niższą zabudowę) czy budowa centrum handlowego Metropolia na zbiorniku retencyjnym – to tylko niektóre przykłady kierunku, w jakim zmierza polityka rozwoju miasta. Tym bardziej dziwi nas kolejne, najnowsze wyróżnienie, które już zdążyło zaszokować branżę
— wskazują publicyści.
Trudne do rozwikłania kontakty biznesowe i te same nazwiska pojawiające się w radach nadzorczych różnych przedsiębiorstw to osoby temat, jaki podejmują Pyza i Wikło. Ważną rolę odgrywają także konotacje rodzinne zmarłego prezydenta – kariera naukowa jego żony czy budzące wątpliwości przyznanie jej z miejskiej puli 72-metrowego strychu na Starym Mieście.
Polityczna kariera Pawła Adamowicza pozwoliła też rozwinąć skrzydła jego teściowej. I nie chodzi tylko o nabycie mieszkania z wysoką bonifikatą na osiedlu Neptun Park, co opisywaliśmy w „Sieci” przed laty. Janina Abramska to potentat trójmiejskiego rynku ubezpieczeń. Polisy wykupują u niej urzędnicy, miejskie instytucje i przedsiębiorcy, w jakiś sposób od miasta zależni. Prezydent zarzekał się, że teściowa nie korzysta z pozycji zięcia. Można było mu wierzyć na słowo do czasu, gdy portal wPolityce.pl w październiku 2018 r. opisał pełnomocnictwo, które Abramska dostała w 2010 r. (na czas nieokreślony) na wszelką działalność ubezpieczeniową od Pomorskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej. W tamtym czasie prezesem spółki była Teresa K., kiedyś minister w rządzie Jerzego Buzka. Nazwisko skracamy, bo w lipcu była minister usłyszała zarzut wyrządzenia PSSE szkody w wysokość i 3,5 mln zł na skutek niedopełnienia obowiązków. Według śledczych mózgiem grupy przestępczej w Strefie był Wojciech K. (przebywa w areszcie tymczasowym), syn Teresy. Afera zatacza coraz szersze kręgi. PSSE to jedna z najważniejszych spółek w regionie, 12 osobom przedstawiono już 117 zarzutów (rozszerzono je w styczniu br.), a dotyczą – jak mówią prokuratorzy – „poważnych przestępstw gospodarczych”
— wyjaśniają Pyza i Wikło.
O Gdańsku przez lata mówiło się wiele. Miasto wolności, do którego równie dobrze przystają terminy „miasto deweloperów” czy „mała Sycylia” jest – w ocenie publicystów tygodnika „Sieci” – miastem pełnym sprzeczności.
Tragiczna śmierć Pawła Adamowicza wymaga bezwzględnego potępienia, bez jakiegokolwiek niuansowania i szukania „ale”. Urzędnik miejski został zamordowany podczas wykonywania swoich obowiązków. To w Polsce sytuacja bez precedensu. Jaki Gdańsk po sobie zostawił? Niewątpliwie piękniejszy, ale także uwikłany w sieć powiązań, formalnych i nieformalnych, o których napisaliśmy powyżej. To miasto paradoksów, z którego wyszła „Solidarność”, ale też miała swoje źródło np. afera Amber Gold. Te sprzeczności są niebezpieczne, łatwo tutaj mieszać prawdę z nieprawdą i mamić mieszkańców opowieścią o europejskości, o otwarciu, które mają zastąpić tradycyjne wartości. Gdańsk to też miasto odwróconych pojęć, czym innym jest tutaj choćby konserwatyzm. Sam Adamowicz był doskonałą tego ilustracją. Zawsze obecny na niedzielnej mszy św., ale też stający na czele czarnych pochodów promujących zabijanie nienarodzonych dzieci. Kiedyś był ministrantem (u prałata Henryka Jankowskiego), potem marzył o stanięciu w Trójmiejskim Marszu Równości na czele środowisk LGBT
— podsumowują publicyści tygodnika „Sieci”.
Więcej na ten temat w najnowszym numerze „Sieci”, w sprzedaży od 4 marca br., także w formie e-wydania na http://www.wsieciprawdy.pl/e-wydanie.html.
Zapraszamy też do subskrypcji tygodnika w Sieci Przyjaciół – www.siecprzyjaciol.pl i oglądania ciekawych audycji telewizji wPolsce.pl.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/436491-w-nowym-numerze-tygodnika-sieci-testament-gdanski