Katz jest przede wszystkim idiotą. Nie zdał sobie sprawy, że właśnie został mianowany ministrem spraw zagranicznych, sądził, że nadal jest ministrem infrastruktury, że może mówić, co tylko chce
— powiedział w rozmowie z „Rzeczpospolitą” Eldad Beck, dziennikarz izraelskiej gazety „Israel Hayom”. Beck mówił także o ewolucji, którą przeszedł on i wielu jego rodaków w kwestii myślenia o Polsce.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Skandaliczne wypowiedzi szefa MSZ Izraela! Oskarża o kolaborację i przywołuje słowa: „Polacy wyssali antysemityzm z mlekiem matki”
Mężczyzna przyznał, że w pewnym sensie czuje wdzięczność za to, że wybuchł kryzys wokół ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej.
Rok temu, gdy wybuchł kryzys spowodowany nowelizacją ustawy o IPN, próbowałem czytelnikom mojego dziennika tłumaczyć polskie stanowisko, przekazać to, co usłyszałem w Polsce. I zostałem dosłownie zmiażdżony przez głosy oburzenia. Ale kiedy parę dni temu skrytykowałem Katza i znów próbowałem przekazać polski punkt widzenia, ataków było już o wiele mniej
— tłumaczył Beck.
Dodał, że jest „produktem izraelskiego społeczeństwa i systemu edukacji”. Wyjaśnił, że w latach 70. i 80., kiedy chodził do szkoły, nie mieli żadnych kontaktów z Polską, a co za tym idzie, żadnego pojęcia o tym, co myślą Polacy.
Dziennikarz opowiedział, że negatywny wizerunek Polaka czerpał z relacji osób, które przeżyły Holokaust.
W moim przypadku chodziło o drugą żonę dziadka. Pochodziła z Wilna i opowiadała, jak jej rodzina była wydana przez sąsiadów, jak ledwo schroniła się przed pogromem. Z tych opowieści wyciągnąłem wniosek, że Polacy byli najgorsi ze wszystkich, którzy kolaborowali z Niemcami
— powiedział Beck, dodając, że będąc wychowanym w takiej atmosferze bardzo długo nie chciał przyjeżdżać do Polski. Jak powiedział, dopiero gdy zaczął odkrywać nasz kraj, zobaczył jego inne oblicze - przyjazne, gotowe do rozliczenia z przeszłością.
Dopiero kryzys, który wybuchł rok temu, zmusił mnie do wsłuchania się w polską narrację. Wtedy po raz pierwszy zacząłem czytać o skali polskiej tragedii, ale też o Polakach, którzy ryzykowali własne życie, aby ratować Żydów
— wyjaśnił Beck.
Pamiętam, jak wiceminister spraw zagranicznych Bartosz Cichocki opowiadał mi o Janie Karskim, a ja w ogóle nie miałem pojęcia, kto to był. Czułem się tak zawstydzony swoją ignorancją, że natychmiast po wywiadzie pobiegłem do księgarnia, aby kupić książki o Karskim
— wspominał dziennikarz.
Eldad Beck ocenił, że wielu Izraelczyków przeszło podobną drogę w ostatnich miesiącach. - Poprzez relacje niektórych mediów po raz pierwszy dotarło do nich, co się działo z polskim narodem w czasie II wojny światowej, zaczęli się zastanawiać, zadawać pytania.
Beck, mieszkający na co dzień w Berlinie, zwrócił także uwagę na problem antysemityzmu w Niemczech.
Próbuje tam się porównać to, co robi Izrael w konflikcie z Palestyńczykami, z tym, co zrobili naziści Żydom. To jest moim zdaniem antysemityzm w najczystszej formie. Sprawiam wielu ludziom problem, bo bronię Izraela. Gdybym go atakował, miałbym w Niemczech wspaniałe życie
— powiedział Eldad Beck.
wkt/”Rzeczpospolita”
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/436228-izraelski-dziennikarz-nie-zostawia-suchej-nitki-na-katzu